Wystarczająco wielu rodziców krzyczało i wściekało się na swoje maluchy (zwłaszcza
zbuntowane dwulatki), by było wiadomo, że nie tędy droga.
Sprytne sposoby są skuteczniejsze niż krzyk czy zrzędzenie, o
klapsach nie wspominając. Jest jedno małe „ale” - nie każdy sposób działa na każde dziecko, a to co sprawdza się jednego dnia, niekoniecznie będzie równie dobre następnego. Trzeba po prostu próbować. I warto, bo
rodzicielskie sztuczki naprawdę
ułatwiają życie. Przekonałam się o tym na własnej skórze.
Oto tricki, które stosowałam z powodzeniem , gdy mój syn, Bartek, był mały i przechodził
bunt dwulatka.
Sztuczka nr 1: Nie chcesz? To sobie wezmę
Gdy mój syn nie chciał założyć butów/czapki/kurtki (Dlaczego? Bo nie!), nie od razu połapałam się, że prośby, groźby i tłumaczenie są kompletnie nieskuteczne. Byłam na skraju wyczerpania nerwowego, gdy przypadkiem znalazłam coś, co działa: zaczęłam udawać, że sama chcę ubrać jego rzeczy. A że dwulatki nie lubią się dzielić nawet tym, czego nie cierpią, Bartek odbierał mi je (były przecież jego!) i łaskawie pozwalał się ubrać. Bingo!
Jak poradzić sobie z buntem dwulatka? Co robić, gdy dziecko wybucha płaczem, krzyczy, rzuca się na ziemię? Sprawdź porady pediatry.
Sztuczka nr 2: Czerwony czy niebieski?
Gorąco polecam także starą sprawdzony sposób: dawanie ograniczonego wyboru. Zamiast dyskutować z synem, co dziś założy (zje, zabierze na spacer), pokazywałam mu dwie rzeczy i pytałam: „Chcesz to czy tamto?” Polecam ten sposób gorąco: jest spora szansa, że zajęte podejmowaniem tej arcytrudnej decyzji dziecko , nie wpadnie na pomysł (przynajmniej do czasu), że jest jeszcze trzecia ( „Ani to, ani tamto, tylko siamto”) oraz czwarta opcja („Ja w ogóle nie chcę ubrać się/jeść/wyjść”).
Dawanie wyboru pomaga przy różnych okazjach. Nie chcesz siłą zapędzać brzdąca do kąpieli? Zapytaj czy kąpie się z pianą czy bez.
Sztuczka nr 3: Ojej, ptaszek leci!
Dawno, dawno temu, gdy nie stosowano jeszcze znieczuleń, pewien dentysta przypinał dzieciom do ucha żabki do wieszania prania. Tak bardzo się na tym koncentrowały („Po co ta żabka? Trzyma się jeszcze? Dlaczego akurat czerwona?"), że zapominały o strachu i bólu.
Odwracanie uwagi (niekoniecznie przy pomocy klamerki) sprawdza się w wielu sytuacjach. Dziecko zaczyna jęczeć podczas spaceru? Zastanów się z nim, dokąd idzie piesek, którego właśnie mijacie, albo pokaż mu czerowny samochód.
Sztuczka nr 4: Kto pierwszy przy ławce?
Dzieci uwielbiają konkursy i warto z tego korzystać. Jeśli np. chcesz, by twoja pociecha szła w określonym kierunku, wybieraj punkty na trasie („Kto pierwszy przy ławce/drzewie/koszu”). Na mojego syna to działało, pod warunkiem, że wygrywał.
Inna wersja: „Zakład, że szybciej założę kurtkę?”
Sztuczka nr 5: Haczyk do połknięcia
Nawet nudna czy z jakiegoś powodu nieprzyjemna czynność może być znośna, jeśli znajdzie się coś, co zaciekawi malucha.
Trick zakupowy: „Zobaczymy, czy z bananów da się zrobić rogi? Po drodze weźmiemy proszek.”. Ta sztuczka działa nie tylko w sklepie. Dzięki niej gruntownie zwiedziliśmy z naszym dwulatkiem Wenecję. Nic go nie obchodziły zabytki ani kanały. Haczykiem był kotek, którego wspólnie szukaliśmy w wąskich uliczkach i innych zakamarkach. Nie oszukiwaliśmy! Widzieliśmy mnóstwo kotów!
Sztuczka nr 6: Guzik do wyłączania focha
Gdy dziecko zaczyna jęczeć, poszukaj guziczka, którym wyłącza się tryb „jęczenie”. Przy okazji możesz je trochę połaskotać. Albo rozbaw je inaczej, najlepiej w sposób sprawdzony w innych sytuacjach (Konkurs na paskudne miny?). Tę sztuczkę trzeba jednak stosować ostrożnie, bo na rozdrażnionego malca może podziałać jak płachta na byka.
Sprawdź także:
6 gadżetów, które przydają się rodzicom (choć wcale na to nie wyglądają)
Sztuczka nr 7: Bardzo ważne zadanie
Każdy lubi czuć się ważny i potrzebny. Dziecko też. Dlatego, gdy np. robicie wspólnie zakupy, poproś je o pomoc. Może wypatrywać na półkach jogurtu wiśniowego albo rozglądać się za znajomymi i sąsiadami. Moj synek uwielbiał nosić paczki z chrupkami kukurydzianymi.
Sztuczka nr 8: Ja tobie, a ty mnie
Sprawdzony sposób na mycie zebów: siadasz z dzieckiem na podłodze i pozwalasz umyć sobie zęby (spokojnie, szybko się znudzi), a potem zmiana.
Dobrze działają także sposoby z książki „Jak przechytrzyć dziecko”: udawaj, że malujesz mu zęby (malec wybiera kolor) albo że szczoteczka jest elektryczna (Rób „Bzzzzz”). Możecie też bawić się w zwiedzanie zębów przez szczoczeczkę (na początek warto użyć zaklęcia w rodzaju „Sezamie otwórz się”).
Sztuczka nr 9: Nic nie widzę
Dzieci pragną przede wszystkim naszej uwagi. Są gotowe stanąć na rzęsach, by ją zdobyć. Są też mądre i szybko się uczą: skoro jakaś metoda działa, będą z niej korzystać, jeśli nie - poszukają nowej.
Gdy Bartek połapał się, że „Kuuup mi to!” nie robi na mnie wrażenia, szukał innych sposobow. Któregoś dnia postanowił chodzić po supermarkecie na czworakach. Konsekwentnie to ignorowałam a zainteresowanym (iluż ich było!) z kamienną twarzą mówiłam, że to mój wyżeł waimarski. Więcej nie próbował.
Sztuczka nr 10: Rytuał
Bartek bardzo protestował, gdy jego pracujący w innym mieście tatuś wyjeżdżał na cały tydzień. Odkąd moi panowie zaczęli machać sobie na pożegnanie ... stopami, mały prawie wypychał tatę za drzwi, żeby znów móc to zrobić. Machanie nogami stało się ich rytualnym pożegnaniem i pomogło dziecku oswoić się z trudną sytuacją.
Rytuały pomagają na co dzień, np. można tupać w drodze na wieczorną kąpiel. Ważne, żeby nie było to nic skomplikowanego, co utrudni ci życie i zmusi do wyczyniania cudów.
Sztuczka nr 11: Uwaga, nagroda!
Nie, wcale nie chodzi zabawki albo nawet słodycze. Może być nią cokolwiek, włącznie z narysowaną flamastrem buźką, która dziecko dostanie, gdy zrobi to, o co je prosimy, np. zje warzywa.
To zadziwiające, ale takie nagrody działają nawet na dużo starsze dzieci. Mój (całkiem już teraz duży) syn był zachwycony, gdy podczas obozu opiekunowie nagradzli młodych surwiwalowców... wbijając gwoździe w zawieszoną na podwórku deskę (1 punkt= 1 gwóźdź). To kłopotliwe, więc nie namawiam. Chodzi mi jedynie o to, że wartość materialna nagrody nie ma znaczenia. Liczy się fakt.
Sztuczka nr 12: Mistrz świata i okolic
Zdanie w rodzaju „Wow! Jesteś mistrzem świata w ubieraniu skarpetek/jedzeniu brokułów, każdego dnia idzie ci lepiej" potrafi zdziałać cuda.
No cóż: Wściekamy się, gdy nasze dzieci marudzą, a nie zawsze pamiętamy, by zauważyć, gdy zachowują się jak należy (albo chociaż się starają). Warto to zmienić, bo dzięki pochwałom dziecko dowiaduje się, czego od niego oczekujemy.
Sprawdź także: 12 sposobów na marudę