Reklama

5 sierpnia ok. godz. 14:00 do wody na plaży w Łebie weszła matka z synem. Wystarczyło, że na moment wyszła z morza, a gdy do niego wróciła, chłopca już nie było widać. Nie mogła go samodzielnie znaleźć, więc natychmiast zgłosiła się do ratowników po pomoc z informacją, że jej dziecko zaginęło w wodzie.

Reklama

Niesamowite zaangażowanie ludzi...

Ratownicy od razu ruszyli na pomoc. W poszukiwanie dziecka w wodzie włączyli się licznie plażowicze. Kilkaset osób utworzyło aż 4 łańcuchy życia, obstawiając całe kąpielisko. Ratownicy zaczęli tymczasem przeczesywać najniebezpieczniejsze miejsca – przy ostrogach – i szykować się do ewentualnej resuscytacji dziecka. Zaalarmowano też inne służby, które także zaczęły przygotowywać się do poszukiwań dziecka lub jego ciała.

Zaangażowanie plażowiczów w ratowanie życia wzbudziło podziw ratowników. Wśród uczestników akcji z pewnością byli też inni rodzice, którzy także chcieli spędzić z dzieckiem bezpieczne wakacje nad wodą i łatwo było im wczuć się w tragiczną sytuację matki chłopca.

...i niesamowity finał poszukiwań

Akcja poszukiwawcza trwała od 40 minut, a szanse na odnalezienie chłopca żywego drastycznie już zmalały, gdy nagle okazało się, że dziecko się znalazło… w hotelowym pokoju.

„Pilnujcie swoich dzieci, nie spuszczajcie ich z oczu nawet na chwilę. Dzisiaj postawiono na nogi wszystkie możliwe służby, zaangażowało się setki plażowiczów. A wystarczyło tylko pilnować swoich najbliższych....” – napisali ratownicy na stronie Gniewińskie WOPR w relacji z całej akcji.


Rodzice! Warto te słowa wziąć sobie do serca. Być może w ten sposób uda się oszczędzić nerwów służbom ratowniczym, innym plażowiczom, a przede wszystkim sobie. Żaden rodzic nie chciałby przecież przeżyć kilkudziesięciu minut w obawie, że jego dziecko utonęło. Pilnujcie siebie nawzajem na plaży!

Sprawdź:

Reklama
  • Co zabrać nad morze z dzieckiem
  • 2-letnia dziewczynka dotkliwie poparzyła się na plaży
  • Nagie dzieci – kontrowersyjny zwyczaj na plażach
Reklama
Reklama
Reklama