
Wczoraj brytyjski sąd nie zgodził się na przewiezienie chłopca do szpitala dziecięcego we Włoszech, mimo że włoska klinika oferowała Alfiemu bezpłatną opiekę medyczną do końca życia i mimo tego, że za transport chłopca miał zapłacić włoski rząd. Rodzice chłopca złożyli apelację. Dziś rozpatrywał ją brytyjski sąd apelacyjny. Podtrzymał wczorajszy wyrok sądu niższej instancji. Uznał, że najlepszym miejscem dla chłopca będzie oddział szpitala, w którym przebywa.
Wczoraj sędzia prosił o rozważenie możliwości zabrania chłopca przez rodziców do domu. Wiadomo jednak, że chłopiec w domu, pozbawiony aparatury medycznej, nie przeżyje.
Zobacz też: Alfie żyje wbrew lekarzom i decyzji sądu
Świat oburzony decyzją brytyjskich sądów i lekarzy
Przed szpitalem w Liverpoolu, gdzie przebywa chłopiec, cały czas gromadzą się ludzie, sprzeciwiając się decyzjom brytyjskich lekarzy. Gesty solidarności płyną z całego świata. Za chłopcem ujął się papież Franciszek, do szpitala w Liverpoolu przyjechała dyrektor dziecięcego szpitala w Rzymie, który zadeklarował dalsze leczenie chłopca. Włoski rząd przyznał chłopcu obywatelstwo, żeby mógł być leczony we Włoszech.
Wiele gestów solidarności płynie z Polski. Przed brytyjską ambasadą i konsulatami ludzie układają maskotki, palą świeczki, znicze.

Jaki jest stan chłopca
Alfie 9 maja skończyłby 2 lata. Nie wiadomo, na jaką chorobę choruje. Jest to jedno ze schorzeń neurodegeneracyjnych, które powoduje, że chłopiec stopniowo cofa się w rozwoju. Przy obecnym stanie wiedzy medycyna nie potrafi wyleczyć choroby ani zatrzymać jej postępu. Nie znaczy to jednak, że chłopiec nie ma prawa do życia.
Chłopca w oddychaniu wspomagał respirator, jednak po odłączeniu od aparatury medycznej w poniedziałek, Alfie był w stanie samodzielnie oddychać.
Rodzice pogodzili się z chorobą dziecka, ale nie pogodzili się z tym, że w taki sposób miałby odejść. Od kilku tygodni heroicznie walczą o to, by aparatura medyczna nadal pomagała Alfiemu żyć. Prawo w Wielkiej Brytanii dopuszcza odłączenie aparatury medycznej bez zgody rodziców dziecka.
Zobacz także: Ta historia nie powinna się zdarzyć

3-tygodniowy Thomas bardzo przypomina wyglądem Alfiego, swojego starszego braciszka. Jest spora szansa, że nie będzie miał choroby genetycznej, która zabiła Alfiego. Bardzo trudna ciąża Do czasu szczęśliwego rozwiązania para nie chciała dzielić się ze światem tą wspaniałą nowiną. Rodzice martwili się, że stres związany z chorobą Alfiego źle wpłynie na maleństwo. Mama i tata chłopca, 20-letnia Kate James oraz Thomas Evans z Liverpoolu przyznają, że ciąża była dla nich niezwykle trudnym czasem. Z jednej strony czekali i cieszyli się na nowe życie, z drugiej walczyli o życie Alfiego i potwornie cierpieli, widząc powolne umieranie synka. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, na co cierpi ich synek i że choroba jest dziedziczna i może dotknąć również kolejne dzieci. "Gdy dowiedziałam się o ostatecznej diagnozie, byłam przerażona" – wspomina tamte ciężkie chwile mama. W nerwach oczekiwali na wyniki badań Dlatego kiedy urodził się Thomas, kluczowe było przeprowadzenie badań genetycznych, które odpowiedzą na pytanie, czy nowo narodzone dziecko będzie zdrowe. Rodzice 4 dni czekali na wyniki testów genetycznych, które wykluczyłyby lub potwierdziły chorobę. Jak przyznają, czas oczekiwania na wyniki był dla nich bardzo ciężki. - Szczęśliwie na razie wszystko wskazuje na to, że dziecko będzie zdrowe - napisał "Fakt". Znów mamy dla kogo żyć Tom i Kate przyznają, że znów mają dla kogo żyć. - Teraz znowu mamy po co żyć. Mamy na kim się skupić podczas żałoby. Alfie na pewno byłby świetnym starszym bratem dla Thomasa - powiedział Tom Evans. Rodzice powiedzieli w rozmowie z brytyjskimi mediami, że nigdy nie pozbędą się smutku po śmierci dziecka. Pod koniec kwietnia cały świat żył tragedią Alfiego Evansa, ich ciężko chorego 2-letniego synka. Chłopiec cierpiał na bardzo rzadkie genetyczne schorzenie....

7-letni Francesco z Włoch zmarł w wyniku powikłań po zapaleniu ucha. Rodzice leczyli syna środkami homeopatycznymi. Rodzice i lekarz staną przed sądem Chłopiec trafił do szpitala 23 maja, był w stanie krytycznym. Po kilku dniach zmarł. Przez ponad 2 tygodnie leczono go wyłącznie metodami niekonwencjalnymi. Z każdym dniem stawał się coraz słabszy, gorączkował, jednak dopiero utrata przytomności skłoniła rodziców do zabrania syna do szpitala. Rodzice Francesca mieli troje dzieci. Od kilku lat leczył ich Massimiliano Mecozzi, specjalista w dziedzinie homeopatii. Dziadek chłopca przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że Mecozzi straszył rodziców, że jeśli zgłoszą się z synem do szpitala, chłopiec zapadnie w śpiączkę i straci słuch. Zdaniem lekarzy, chłopiec mógłby wyzdrowieć, gdyby w porę podano mu antybiotyki. Rodzice byli jednak przeciwni antybiotykoterapii i szczepieniom . Obecnie toczy się śledztwo o nieumyślne spowodowanie śmierci. Homeopatia coraz popularniejsza To nie jedyny taki przypadek. Pisaliśmy o 19-miesięcznym Ezekielu, który zmarł z powodu zapalenia opon mózgowych . Rodzice nie zabrali go do szpitala i leczyli go wyłącznie naturalnymi metodami. Chociaż Ezekiel zmarł w 2012 roku, wyrok w sprawie zapadł dopiero w 2016 roku. Ojciec chłopca otrzymał 4 miesiące kary więzienia, a matka 3 miesiące aresztu domowego. Dodatkowo sąd nakazał rodzicom opublikować na Facebooku oświadczenie, że ich dziecko zmarło przez nieudzielenie należytej pomocy medycznej. Nie wiadomo, jak zakończy się sprawa 7-letniego Francesca. Czy według was rodzice chłopca powinni zostać ukarani? Zobacz także: Rodzice zmarłego dziecka muszą opublikować wyrok sądu na Facebooku! Źródło: tvp.info/rynekzdrowia.pl

Brytyjski sąd najpierw przychylił się do decyzji lekarzy ze szpitala Alder Hey (Liverpool) i zadecydował o odłączeniu chłopca od aparatury medycznej podtrzymującej jego życie – wbrew woli rodziców , lekarzom z włoskiej kliniki, którzy podjęli się dalszego leczenia chłopca, apelom papieża Franciszka i protestom tysięcy osób na całym świecie. Walka 2-latka o życie przyćmiła w Wielkiej Brytanii zainteresowanie narodzinami royal baby . Pojawiło się wiele komentarzy: czy tak samo traktowane byłoby dziecko księżnej Kate i księcia Williama , gdyby cierpiało na podobną chorobę co Alfie Evans ? Kontrowersyjna decyzja sądu Decyzje brytyjskiego sądu budzą zdumienie, bo najpierw wbrew woli rodziców zadecydował o odłączeniu chłopca od aparatury medycznej (bo nie rokuje), a wczoraj nie zgodził się na transport chłopca do Włoch (bo w czasie przewożenia chłopiec może umrzeć!). Decyzja również z tego powodu szokująca, że w sprawę włączył się papież Franciszek oraz rząd Włoch, którzy przyznał mu włoskie obywatelstwo , a szpital Bambino Gesu w Rzymie zaoferował mu opiekę do końca życia. Włoskie władze zadeklarowały, że zapłacą za transport Alfiego do Włoch. Na co cierpi Alfie Evans Alfie Evans urodził się 9 maja 2016 roku. Urodził się zdrowy, jednak z czasem zaczął tracić kolejne funkcje. Ma c horobę neurodegeneracyjną, której nie udało się zdiagnozować. Nie można jej wyleczyć ani powstrzymać. Proces ten jest tak zaawansowany, że lekarze nie dają szans na "odbudowanie" mózgu – przy dzisiejszym stanie wiedzy medycznej. Dlatego wystąpili do sądu o zgodę na zaprzestanie intensywnej terapii i podtrzymywania życia. Brytyjski sąd przychylił się do wniosku brytyjskich lekarzy.Podstawą decyzji było stwierdzenie, że podtrzymywanie życia nie leży w najlepszym interesie samego Alfiego. Sąd uznał więc, że w...