
Pani Katarzyna udała się do szpitala im. Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej, gdzie na świat miało przyjść je trzecie dziecko. Około godziny 17 urodziła synka, po czym telefonicznie skontaktowała się z rodziną. Według zeznań jej męża miała powiedzieć, że już jest po cesarskim cięciu, a ze względu na silny ból, czeka na podanie tabletki przeciwbólowej. Niestety, o godz. 19 zmarła.
Dopiero po kilku dniach na wyraźną prośbę zrozpaczonej rodziny, przeprowadzono sekcję zwłok. Jej wyniki były szokujące. W jamie brzusznej pani Katarzyny były 2 litry krwi. Jak się okazało, w czasie przeprowadzania operacji lekarz uszkodził tętnicę maciczną pacjentki, co spowodowało wstrząs hipowolemiczny i śmierć kobiety.
Sprawa trafiła na policję. Rodzina zmarłej chce dowiedzieć się, jak pielęgniarki i lekarze mogli nie zauważyć, że kobieta świeżo po porodzie źle się czuje i w porę nie zareagowali.
Pan Robert, wdowiec, pozostał sam z trójką dzieci: 11-latkiem, 9-latkiem i noworodkiem. Jak wielkim szokiem musiała być dla niego informacja o śmierci żony! Składamy mu serdeczne wyrazy współczucia i liczymy, że sprawa zostanie jak najszybciej wyjaśniona.
Ta historia dowodzi, że cesarka to bardzo poważny zabieg, operacja. Kobiety, które decydują się na nią, nie ze względów medycznych, a dla kaprysu, czy w ramach uniknięcia bólu, niech dobrze się zastanowią, czy naprawdę warto.
źródło: polsat news

8-latka z Poznania została bohaterką We wrześniu pisaliśmy o 8-letniej Asi, która zorganizowała kiermasz, by zebrać pieniądze na leczenie chorej mamy . Mimo ogromnego wsparcia ze strony mieszkańców Poznania, do urzędu miasta trafiły donosy na dziewczynkę z powodu zorganizowania nielegalnej zbiórki pieniędzy. Chociaż sprawa została rozwiązana, a dziewczynka zebrała ponad 100 tys. złotych, pojawiły się kolejne problemy. Pani Anna, mama Asi, dostała pismo z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie informujące o "wszczęciu postępowania administracyjnego uchylającego przyznane jej zasiłku". Zobacz także: Pomaganie innym uzależnia! Czy warto pomagać? Pani Anna nie korzystała jeszcze z zebranych przez córkę pieniędzy. Aby przelać je na konto Fundacji Votum (po wrześniowym kiermaszu została jej podopieczną), musiałaby najpierw zapłacić podatek. Zwróciła się do urzędu skarbowego z pytaniem o kwotę, którą musi zapłacić. O postępach w sprawie na bieżąco informowała Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. MOPR podzielił zebrane przez Asię 100 tys. złotych na 12 miesięcy, otrzymując w ten sposób miesięczny dochód pani Anny. Na tej podstawie zostało złożone pismo o zabranie zasiłku . Według MOPRu pani Anna zarabia za dużo, żeby móc ubiegać się o świadczenia. Sprawę skomentował prezydent Poznania, Jacek Jaśkowiak. Na swoim profilu na Facebooku napisał, że "mama Asi nie straci zasiłku". Mamy nadzieję, że prezydent dotrzyma słowa. Prawo powinno być dla ludzi, nie ludzie dla prawa. To niepojęte, że po raz kolejny przepisy są ważniejsze od ludzi. Oby pani Anna mogła jak najszybciej korzystać z pieniędzy zebranych przez córkę – to postawa, którą powinniśmy chwalić! Czytaj także: Udało się! Razem pomogliśmy Emilkowi źródło: gazeta.pl

Ania Lewandowska zaskoczyła fanów zdjęciem, na którym karmi Klarę piersią. Przy zdjęciu napisała, że karmienie piersią to coś więcej niż żywienie, to budowanie relacji z dzieckiem i dawanie mu poczucia bezpieczeństwa. To również "czułe oczy wpatrzone we mnie pełne miłości i wdzięczności". Maja Bohosiewicz, która kilka dni temu urodziła córeczkę Leonię, ma nieco inne zdanie na temat karmienia piersią. Nie jest tak kolorowo, jak pisze Lewandowska? "Na początku to koszmar i załamka" O korzyściach płynących z karmienia piersią nie trzeba nikogo przekonywać. Podobnie jak Ania Lewandowska, z okazji Międzynarodowego Tygodnia Karmienia Piersią Maja Bohosiewicz opublikowała na Instagramie zdjęcie, na którym karmi Leonię. "Nie będzie słodzenia w piernik, nie będzie motylków" – napisała przy opublikowanym zdjęciu. Co jest zamiast słodkości? Prawda. Prawda Mai, jak sama podkreśliła. Karmienie piersią to coś więcej niż uśmiechnięta mama i bobas wpatrzony w nią jak w obrazek. To popękane sutki, bolesne piersi, wątpliwości. "Koszmar i załamka" – jak pisze Maja. "Kiedy mówią o karmieniu, wszyscy, jak w jakiejś zmowie, zaczynają przypinać temu wydarzeniu kokardki i sypać kwiatki. Wiecie, czego nie widziałam nigdzie? Nie widziałam zdjęcia, jak babka zgina się w pół i zezuje, bo myśli, że zaraz odpadnie jej sutek. Nie widziałam nigdzie opisów, że po porodzie przykładamy dziecko do piersi i, uwaga spoiler, pewnie wam się to nie uda. Macie za płaskie/grube/wypukłe/czarne/szalone sutki, dziecko nie ssie, dziecko za płytko łapie, nie macie jeszcze pokarmu, macie za dużo pokarmu , macie nawał, macie zastój" – pisze Maja. Zobaczcie zdjęcie i przeczytajcie, co napisała o karmieniu piersią: Międzynarodowy tydzień karmienia piersią. Damn. Ale mnie trafili. Długo myślałam nad tym...

Każdy okres życia dziecka jest wyjątkowy. Jednak nie ma rodzica, który nie słyszałby o "buncie dwulatka". Maluch odkrywa swoją indywidualność i nie boi się jej wyrażać sposobami, które nie zawsze są pochwalane przez rodziców. Zamiast myśleć o tym, jak nie stracić wszystkich włosów na głowie, lepiej docenić zmiany, które zachodzą w maluchu. Dlaczego życie z 2-latkiem to przygoda? 1. Zaczyna mówić. Czasem mowa 2-latka jest kompletnie niezrozumiała, innym razem maluch mówi przez cały dzień, od świtu do zmierzchu, dopóki nie padnie ze zmęczenia. Notuj wszystkie zabawne słówka czy powiedzonka swojego dziecka – gdy je przeczytasz za kilka lat, będziesz pękać ze śmiechu. 2. Wyraża potrzeby. Jesteś mamą. Wiedziałaś, że płacz nr 3 oznacza mokrą pieluszkę, płacz nr 7 to znak, że boli brzuszek, a płacz nr 21 to potrzeba przytulenia. Kiedy maluch zaczyna mówić, komunikacja staje się w pewien sposób łatwiejsza. Jeśli nie łatwiejsza, na pewno bardziej interesująca! 3. Pierwsze "kocham cię". To słowa, na które czeka każda mama. Czy to nie najlepszy powód, dla którego życie z 2-latkiem jest piękne? Owszem, zdarzają się napady złości, płacz, krzyk, histeria – ot, bunt dwulatka – jednak usłyszenie od dziecka "kocham cię, mamo" wszystko wynagradza. 4. Każdego dnia uczy się nowych rzeczy. To niesamowite patrzeć, jak twój 2-letni maluch każdego dnia poznaje nowe słowo, odkrywa nowe miejsca (w tym wnętrze piekarnika czy posłanie waszego pupila), zakochuje się w czymś innym. Jest zafascynowany światem. Dzięki niemu zauważasz rzeczy, które innym umykają. 5. Pokazuje swoją odrębność. 2-latek wie, co lubi, a czego nie lubi i nie boi się tego zakomunikować (leżenie na posadzce sklepu, bo nie chcesz go nieść, a jest zmęczony, też jest sposobem komunikacji). To etap, w którym malec może pokazać różki, ale...