
Spotkać się z Dominiką Kulczyk na wywiad nie jest łatwo. Praca w Kulczyk Foundation i w polskim oddziale Green Cross International – trzeciej największej na świecie pozarządowej organizacji ekologicznej – pochłania Dominikę bez reszty. Idąc na to spotkanie, spodziewam się rozmowy ze stanowczą bizneswoman . Kiedy przekraczam próg jej biura, wiem już, że mam do czynienia również z kobietą pełną pasji, całym sercem zaangażowaną w działalność charytatywną . Ściany gabinetu Dominiki zdobią zdjęcia z dziećmi, zrobione podczas nagrań jej autorskiego programu „Efekt Domina” . Pamiętasz, kiedy pierwszy raz uświadomiłaś sobie, że chcesz pomagać ludziom? – Zawsze lubiłam pomagać i zawsze marzyłam, by zostać korespondentem wojennym , co spędzało sen z powiek mamie i tacie. Od dziecka uwielbiałam podróże, chciałam powiązać te dwie pasje. Uczyłam się języków obcych, czytałam literaturę faktu. Rodzicom udało się na jakiś czas wyperswadować mi ten pomysł, ale… jestem uparta i lubię się porywać na rzeczy, które są wyzwaniem. I tak było z twoim programem? – Dwa lata temu zdecydowałam się na pracę w firmie Kulczyk Investments , należącej do mojego taty, a w zeszłym roku założyłam Kulczyk Foundation, która ma pomagać rzetelnym fundacjom na całym świecie budować domy, mosty, szkoły, a ludziom uczestniczyć w wolontariacie. Pomysł na „Efekt Domina” jest wypadkową wielu lat mojej pracy w filantropii i chęci zrobienia reportaży. Początkowo, gdy dzieliłam się tym pomysłem, ludzie byli zaskoczeni. Na szczęście większość mi kibicowała. Nie wszyscy wierzyli, że ci się uda? – Tak, bo wielu ludziom kojarzyłam się głównie ze światem biznesu i salonów. Ale prawdziwą Dominiką Kulczyk jestem też w programie „Efekt Domina”, bez wieczorowego makijażu, za to w wygodnych bojówkach i...