
Ze sporym zdumieniem obejrzałam prezentację dr Karoliny Nowak na FameLab Poland (konkurs, podczas którego wybierani są najlepsi propagatorzy nauki). Lekarka ze Szpitala Bielańskiego w Warszawie zaprezentowała urządzenie, które pozwala komunikować się z dzieckiem w macicy, tzw. prenatalny komunikator. Nie samo urządzenie jednak budzi zdumienie, bo zapewne może ono wnieść coś ciekawego do świata nauki, ale opowieść o tym, co skłoniło panią doktor do jego skonstruowania. Był to program w telewizji i goszczący w nim przyszli rodzice, którzy opowiadali o tym, jak próbują nawiązać kontakt z dzieckiem w brzuchu:
Ona opowiada jak puszcza swojemu nienarodzonemu dziecku Vivaldiego, a on czyta mu „Działa Nawarony". Ludzie, hello, wasze dziecko tego nie słyszy, nie może tego usłyszeć, otoczone jest grubą warstwą tkanek i płynem owodniowym, a dźwięk z powietrza nie przenika do wody, odbija się od jej powierzchni – nawoływała podczas swojego wystąpienia doktor Nowak.
Obejrzyj pełne wystąpienie dr Karoliny Nowak na FameLab 2016:
Hello, chciałoby się zakrzyknąć, cytując panią doktor – a co z wynikami badań znanymi od lat, na postawie, których powstał niejeden tekst dla rodziców, dowodzący, że dziecko słyszy? Czy rzeczywiście spodziewająca się dziecka para z telewizji jest tak zabawna z powodu swej nieświadomości? Czy rodzice, którzy w dobrej wierze śpiewają dziecku, puszczają muzykę, chodzą w ciąży na koncerty, postępują bezsensownie? Nie znamy wyników badań, na których opiera swoje twierdzenia uczestniczka FameLab. Możemy za to odwołać się do pracy Lise Eliot, neurobiolog z Chicago Medical School, która w swojej słynnej książce pt. „Co tam się dzieje? Jak rozwija się mózg i umysł w pierwszych pięciu latach życia” (wyd. Media Rodzina) przytacza m.in. badania dotyczące słuchu dziecka przed narodzinami.
Co wynika z badań?
W dużym skrócie między innymi to, że dzieci już od 23. tygodniu życia płodowego reagują na dźwięki. Podglądane na USG, odwracają głowę lub mrugają powiekami. Na początku reagują tylko na dźwięki głośne i niespodziewane oraz o średniej i niskiej częstotliwości. Z upływem kolejnych tygodni ciąży ich wrażliwość słuchowa rośnie. Zdaniem Lise Eliot w ostatnim trymestrze do dziecka docierają:
dźwięki ze świata zewnętrznego – głos ojca, fonia z telewizora, łoskot przejeżdżającego pociągu, śpiew i muzyka podczas wieczoru w operze.
Dziecko słyszy również głos mamy, ale trafia on do niego inaczej – także drogą wewnętrzną (rodzi się w krtani, a ciało mamy pozwala mu rezonować).
Dziecko słucha i zapamiętuje
Lise Eliot zwraca uwagę, że płód nie tylko słyszy przed urodzeniem, ale potrafi również zapamiętać to, czego słucha. Jako dowód neurobiolożka przytacza wyniki innego badania. Zaproszone do niego kobiety w ciąży przez ostatnie 6 tygodni przed porodem musiały czytać swojemu nienarodzonemu dziecku raz dziennie jeden konkretny wiersz („Kot Prot” Dr. Seussa). Po narodzinach okazało się, że dzieci pamiętają go i wolą słuchać niż innego czytanego przez mamę wiersza. Jak to sprawdzono? Dzieciom wkładano słuchawki połączone ze specjalnym smoczkiem, który rejestrował siłę ssania. Noworodki ssały go mocniej i częściej, kiedy słyszały znanego im z życia płodowego „Kota Prota”. Autorka książki „Co tam się dzieje?” podkreśla, że skoro dziecko zapamiętało i polubiło wiersz czytany przez mamę, może również zapamiętać i polubić śpiewaną mu w czasie ciąży kołysankę czy puszczaną muzykę. I przywołuje wyniki kolejnego badania:
Pewien angielski badacz odkrył, że noworodki, których matki oglądały podczas ciąży jakiś serial telewizyjny, przestawały płakać, gdy tylko usłyszały piosenkę towarzyszącą jego czołówce".
Wstęp do rodzicielstwa
Książka „Co tam się dzieje?" znana jest w Polsce od 2003 roku, kiedy to wydano ją po raz pierwszy. Zawiera podsumowanie stanu wiedzy na temat rozwoju mózgu dziecka i jak wynika z króciutkiej recenzji umieszczonej na jej okładce przez Daniela Golemana, znanego amerykańskiego psychologa i specjalistę od inteligencji emocjonalnej: powinni przeczytać ją wszyscy świeżo upieczeni rodzice.
I na koniec jeszcze jedna rzecz. Zdaniem Lise Eliot bodźce słuchowe, które docierają do dziecka, mają duży wpływ na jego rozwój umysłowy. Ale to nie znaczy, że rodzice muszą kupować specjalne nagrania czy sprzęt do puszczania muzyki nienarodzonym jeszcze pociechom. Wystarczy to, co dociera do nich normalnie przez powłoki brzuszne. Jeśli tylko mamy ochotę, możemy dziecku czytać, śpiewać, słuchać razem z nim muzyki (niekoniecznie tylko klasycznej) chodzić podczas ciąży na koncerty – i mieć pewność, że nas słyszy. Może się zdarzyć, że wychowamy w ten sposób miłośnika muzyki albo nawet muzyka (ale to już temat na kolejny artykuł i przytoczenie kolejnych badań naukowych). A nawet jeśli tak się nie stanie, na pewno lepiej i pełniej przeżyjemy ciążę i przygotujemy się do tego, co nas czeka po porodzie – do świadomego rodzicielstwa.
A czy Wy próbowaliście nawiązać kontakt z dzieckiem w brzuchu?
Czytaj też: