To, co się wydarzyło w Charlevoix w amerykańskim stanie Michigan przechodzi nawet bardzo śmiałe oczekiwania. Jael Reinhold i John Pulcipher zaplanowali swoje wesele na 29 lipca b.r. i tak jak każda para nowożeńców pochłonięci byli zaawansowanymi przygotowaniami. Nie przewidzieli jednak jednego - Jael była w ciąży, a zdarza się przecież często, że maluch postanawia pojawić się na świecie wcześniej niż wynika to z kalendarza.

Reklama

Rano okazało się, że rodzi

To, że dziecko rodzi się kilka tygodni wcześniej nie powinno nikogo zdziwić, ale że termin wypada akurat w dniu tak długo planowanym przez jego rodziców na swój własny ślub – to już wyjątkowe zrządzenie losu. W dzień, kiedy para miała wszystko dopięte na ostatni guzik przyszła mama o 7 rano poczuła skurcze na tyle silne, że musiała pojechać do szpitala. Okazało się, że zaczęła rodzić i to 6 tygodni wcześniej! Nie było nawet cienia szansy, że uda się ten poród powstrzymać. Para musiała w ciągu kilku godzin zmienić swoje plany małżeńskie. John nie dawał za wygraną i postanowił zorganizować ślub mimo wszystko.

Zobacz także: Panna młoda w białej sukni i z dzieckiem przy piersi? Jesteśmy na tak!

Tymczasem Briar – córeczka młodej pary – urodziła się o 12:42. Ceremonię zaplanowano na godzinę 17. Ilość gości zaproszonych na wesele to 70 osób. Dla młodego taty nie ma jednak rzeczy niemożliwych. Potwierdził godzinę ślubu. Był też na bieżąco w kontakcie z zaprzyjaźnionym pastorem, który opiekował się szpitalną kaplicą.

Druhna panny młodej zdążyła kupić w lokalnym sklepie sukienkę, którą młoda mama mogła nosić w czasie ślubu i wesela. Czas kurczył się z zawrotną prędkością.

Zobacz także

Wesele w piwnicy

John postanowił zorganizować wesele w szpitalnej piwnicy Munson Medical Center. Wszyscy goście stawili się bez przeszkód. Panna młoda poruszała się na wózku, a mała Briar została przywieziona w mobilnym inkubatorem. Wszystko odbyło się tak jak należy. Ślub został zorganizowany w ekstremalnych okolicznościach w ciągu zaledwie 5 godzin.

„Znakomicie, że wszystko udało się jednego dnia – dla nas to było niezwykłe błogosławieństwo” – podsumował John.

Reklama

Źródło: insideedition.com

Reklama
Reklama
Reklama