
"W jednej minucie była z nami, taka idealna, a w kolejnej - już nie żyła. Nie mamy pojęcia, kiedy połknęła tę baterię" - mówił dziadek dziewczynki.
2-letniej Brianny Florer z Oklahomy trafiła do szpitala kilka dni po Bożym Narodzeniu. Rodzice wezwali karetkę, po tym jak dziewczynka zaczęła wymiotować krwią. Mimo natychmiastowej reakcji lekarzy nie udało się zatamować dwulatce krwotoku wewnętrznego. Śmierć dziewczynki była spowodowana płonięciem niewielkiej litowej baterii. Tego typu baterii często używamy w zegarkach, ale wiele z nich jest również wykorzystywanych w zabawkach dla dzieci.
Brianna Florer, 2, died aftr she ingested small battery at her Oklahoma home. A gofundme pg set up pay for funeral pic.twitter.com/uA7dnfQkSz
— Blanche V. Mercaldi (@tammytabby) styczeń 1, 2016
Pamiętajmy, by:
- przedmioty groźne dla dziecka znajdowały się poza jego zasięgiem
- w razie jakichkolwiek podejrzeń, że dziecko połknęło niebezpieczny przedmiot, jak bateria czy moneta reagujmy natychmiast. W tych przypadkach lepiej dmuchać na zimne.
Apelujemy również o wyrozumiałość lekarzy. Nie traktujcie matek przyjeżdżających z dzieckiem na ręku do szpitala (chcących rozwiać swoje obawy) jak wariatki. One nie robią tego, by marnować czas personelu medycznego, lecz z troski o zdrowie, a czasem i życie swoich dzieci.
Zobacz też: Gdzie są lekarze, ja pytam?! Rodzicu, witamy w bestialskim Polish reality

2-latka prawie umarła po tym, jak kwas z połkniętej baterii wypalił dziury w jej przełyku, brzuchu i głównych arteriach. Tyle się mówi o zagrożeniach, które znajdują się w każdym domu. Często wzruszamy ramionami, myśląc, że nasze dzieci są bezpieczne, że nas to nie dotyczy. Czy tak myślała też mama małej Kacie? Jej córeczka trafiła do szpitala po połknięciu małej okrągłej baterii litowej z kluczyka do samochodu. Możliwe, że nigdy nie będzie już sprawnie chodzić, bo bateria uszkodziła jej główne arterie. Nie może jeść samodzielnie, bo uszkodzeniu uległ też przełyk. Teraz mama Kacie, Cheryl Bell , apeluje do rodziców: uważajcie na baterie ! Co może zrobić mała bateria? W przypadku Kacie kwas z baterii, który rozlał się w organizmie dziewczynki, wyżarł dziury w jej przełyku, brzuchu i arteriach . Dziewczynka musiała być karmiona przez sondę, lekarze ostrzegali, że może być sparaliżowana od pasa w dół. Na szczęście jej mama napisała na Facebooku, że dziewczynka zaczyna chodzić. Jest w szpitalu już od 8 tygodni i nic nie wskazuje na to, żeby miała z niego wyjść przed upływem miesiąca. Ostatnia wiadomość jest taka, że przełyk zagoił się na tyle dobrze, że będzie mogła znowu jeść samodzielnie. Lekarze dawali jej 40 proc. szans przeżycia operacji naprawiającej szkody spowodowane przez połkniętą baterię. Przeżyła tę operację – wg jej lekarzy - jako jedno z dwójki dzieci na świecie. Niestety baterie litowe często znajdują się w zabawkach i są wyjątkowo niebezpieczne dla dzieci. Lit powoduje obrzęk płuc, uszkadza układ nerwowy, pokarmowy, sercowo-naczyniowy, ma właściwości żrące. Wchodząc w reakcję ze śliną i sokami żołądkowymi, baterie rozszczelniają się i wydzielają elektrolit, który działa jak kwas wżerający się w ciało i wypalający wewnętrzne narządy. 1 mała bateria guzikowa może...

8-miesięczna dziewczynka miała zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych . Została przyjęta do szpitala w Głogowie, ale w tym stanie musiała być przetransponowana do specjalistycznej placówki we Wrocławiu. Lekarka w szpitalu wezwała karetkę z odległej o prawie 30 km Wschowy, bo według obowiązującego w Polsce prawa szpital... nie może korzystać z karetek pogotowia ratunkowego . Zwykła karetka, nie specjalistyczna Dziewczynkę wysłano ze szpitala zwykłą karetką, która nie była wyposażona w aparaturę ratującą życie. W drodze stan dziewczynki jeszcze bardziej się pogorszył, dlatego lekarz zatrzymał karetkę i wezwał pogotowie ratunkowe . Dziewczynka została przewieziona do szpitala we Wrocławiu, znalazła się na oddziale intensywnej terapii. Zmarła po trzech dniach, w wyniku sepsy , której nie dało się opanować. Są zarzuty dla lekarzy, nie ma dla urzędników Nie wiadomo, czy dziecko przeżyłoby, gdyby od razu było objęte profesjonalną pomocą. Prokuratura postawiła zarzuty lekarce, która zadecydowała o przewozie dziewczynki, zarzuty zostały też postawione lekarzowi, który przyjął dziecko do transportu. Biegli stwierdzili, że lekarka powinna starać się o przewiezienie dziecka karetką specjalistyczną pobliskiego pogotowia ratunkowego , a w razie odmowy zwrócić się o pomoc do koordynatora ratownictwa medycznego we Wrocławiu, a dopiero gdyby to się nie udało - podjąć decyzję o transporcie zwykłą karetką: uzasadniała prokurator. Obowiązujące przepisy nie pozwalają na przewóz karetką pogotowia ratunkowego chorego, który już przebywa w szpitalu. Często zarzuty stawia się lekarzom, jak niedawno w sprawie chłopca z Kutna, natomiast nie stawia się zarzutów twórcom obowiązujących w Polsce absurdalnych przepisów o ratownictwie medycznym , zgodnie z którymi szpital nie może korzystać z karetek pogotowia ratunkowego. Kto jest winny niepotrzebnej śmierci...

Kiedy malutka Eliza przyszła na świat była okazem zdrowia. Po 8 tygodniach życia była umierająca . Maleństwo złapało infekcję, która dla osoby dorosłej nie jest niczym groźnym, dla takiej kruszynki może oznaczać wyrok śmierci. Osoby chore z daleka od niemowlaka Rodzice opisali na Twitterze horror jaki przeszli. Przywieźli córeczkę do szpitala po tym, jak maleństwo zaczęło bardzo źle oddychać, leżąc w łóżeczku. Lekarze walczyli o życie Elizy przez 5 dni, nim zagrożenie minęło. - Nagle zrobiła się fioletowa. Pojawiło się nad nią 20 lekarzy. Czuliśmy się, jakbyśmy byli w centrum kataklizmu – opowiadają rodzice dziewczynki. – W pewnym momencie sądziliśmy, że już ją stracimy – dodają. Maleństwo było w stanie śpiączki. Powodem nagłej zmiany stanu zdrowia dziecka był zwyczajny buziak. Nie wiadomo, kto pocałował dziecko, ale na pewno przekazał mu chorobę. Eliza nabawiła się infekcji , która mogła ją zabić. Zgłoś się! Rozdajemy 1000 opakowań mleka następnego NAN OPTIPRO® Plus 2 HM-O! "Nie pozwólcie obcym całować swoich pociech!" Rodzice dziewczynki chcą przestrzec innych rodziców przed konsekwencjami jakie niesie dla tak małego dziecka kontakt z chorym dorosłym . "Nie pozwólcie obcym całować swoich pociech!" - apeluje mama małej dziewczynki. Na szczęście lekarze opanowali sytuację. Mała Eliza jest już w domu i powoli wraca do zdrowia. Państwo Hobbs w rozmowie z brytyjskimi mediami podkreślają, że choć są bardzo troskliwi, to nie mają wpływu na zachowanie innych osób. Te często zapominają, że zwykłe przeziębienie jest niezwykle groźne dla niemowląt, u których jeszcze rozwija się odporność. Parents share heartbreaking footage of CPR on their baby after she was almost killed by cold WARNING: DISTRESSING CONTENT. Doctors performed CPR on Eliza Hobbs who was found...