
Brawo IKEA!
Za brak Photoshopa, wychudzonych modelek, lukrowanego obrazka szczęśliwej rodziny. Choć nie ma tu przesłodzonych słówek, z obrazu bije miłość. Nie znajdziesz tu też idealnie grzecznych dzieci i pary rodziców spijającego sobie miód z ust, a mimo to pozytywne emocje niemal wylewają się z ekranu. Ciepło, bliskość, prawdziwość, szczerość, miłość – to znajdziesz w najnowszej kampanii IKEA.
Podejrzyj ich z IKEA!
W trakcie wspólnej kąpieli z dzieckiem, czy wygłupów ciężarnej Anastazji w bieliźnie, w trakcie spaceru, gdy wyznaje: „patrzyłam na tych rodziców, którzy siedzą przy piaskownicy i miałam takie wyrzuty sumienia, że ja przy tej piaskownicy nie siedzę...” i rodzinnych wieczornych rytuałów.
Oglądając ten film, wydaje nam się, że przez dziurkę od klucza podglądamy codzienne życie ciężarnej Anastazji, jej męża i ich córeczki Helenki. Ich naturalność i swoboda sprawią, że czujemy się jakbyśmy znali ich od dawna. Anastazja mówi doskonale nam znanym potocznym językiem, którym opowiada historię swojego związku, porodu Helenki i czasu oczekiwania na kolejne dziecko. Bez skrępowania wyznaje:
„Ogarniam chatę jak wariat i kocham to (…) a robię to wszystko, nie mając kompletnie żadnego pojęcia, jak to wszystko będzie wyglądała (…) bo w sumie to chyba nie jest rzecz, którą można sobie wyobrazić”.
Szczególnie urzekły nas dwie sceny: wygłupów ciężarnej Anastazji w różowych majtkach, która bez wstydu i skrępowania oddaje się szalonym tanecznym ruchom oraz „migawki” z wieczornych rytuałów. Czułość i bliskość, jaką widzimy podczas wspólnej kąpieli mamy i córki, wieczornego masażu i niezwykłej kołysanki chwyta za serce.
Naśladując prosty język Anastazji, aż chce się powiedzieć: „Szacun dla IKEA!”.
Zobacz też: Dzieci zachowują się o 800% gorzej, gdy są pod opieką mamy. Nie bez powodu!