
Życie 6-letniej Iris dzieli się na dwa etapy: ten przed pojawieniem się Thuli i ten po nim. Thula jest kotem, który całkowicie odmienił życie chorującej na autyzm dziewczynki.
Terapia poprzez sztukę
Życie Iris wypełnione jest sztuką. W wieku 3 lat zaczęła malować – rodzice dziewczynki szukali terapii, która pomoże jej się otworzyć. Malowanie okazało się nie tylko sposobem na łatwiejsze życie z chorobą, ale także największą pasją dziewczynki. Jej rodzice sprzedają namalowane przez nią obrazy, niektóre nawet po tysiące dolarów! Jedną z nabywczyń prac 6-latki jest aktorka Angelina Jolie. Dzięki Thuli, Iris czuje się jeszcze bardziej komfortowo, gdy siada przy kartce i farbach. „Zauważamy nawet kocie kształty w niektórych jej pracach” mówi mama dziewczynki.
Pierwsze słowo
Po pojawieniu się Thuli, Iris stała się bardziej otwarta i spokojniejsza, a codzienne czynności nie wzbudzają w niej już takiego strachu, jak kiedyś. Kąpiel, jazda samochodem czy pływanie nie wywołują już stanów lękowych. Choć lekarze ostrzegali, że Iris może nigdy nie będzie mówić, dzięki Thuli powiedziała swoje pierwsze słowo!
– Były momenty, kiedy prawie biegałam po domu z radości, kiedy słyszałam, jak Iris mówi do Thuli, żeby usiadła obok niej albo prosi, żeby z nią poszła Wcześniej Iris nigdy nie wypowiedziała żadnego słowa. Zaczęła od Thuli, ale teraz próbuje rozmawiać także z nami, każdego dnia coraz więcej – mówi szczęśliwa mama Iris.
Mama dziewczynki wierzy, że historia Iris i Thuli da nadzieję rodzicom dzieci z autyzmem. Adopcja zwierzaka, niekoniecznie kota, może być przełomowym momentem w życiu autystycznego dziecka.
Wzrusza nas historia Iris. 6-latka i jej kotka wyglądają razem naprawdę uroczo!
Czytaj także: Kot jak test ciążowy i niania w jednym

Rozdział I Kiedyś (ale kiedy to było?) była dziewczynką ze słonecznego Pozaświata. Wespół z grupką lojalnych przyjaciółek zwykła spędzać całe dnie pluskając się w ciepłych wodach Pozarzeki (od czasu do czasu, w nagłym przypływie odwagi drażniąc jej mieszkanki - syreny o srebrzystych ogonach), walcząc z ich wrogiem – nader niesympatyczną Bezręką Wiedźmą, która zamiast prawej dłoni miała srebrną protezę i wędrując po Pozalesie w poszukiwaniu nowej wielkiej przygody, mogącej ukrywać się za każdym omszałym drzewem i w każdej kępie pierzastych, nakrapianych słońcem paproci. Żadna część Pozaświata nie stanowiła dlań tajemnicy; dziewczynka była za pan brat z zamieszkującymi ją istotami, przemierzając w ich towarzystwie najbardziej ukryte leśne ścieżki. Czasy te jednak należały już do przeszłości. Druzjanna była teraz dorosłą kobietą; wysoką i czarnowłosą, ubraną w rodzaj dziwnego białego płaszcza będącego jedyną jasną plamą w ciemności, przez którą dryfowała. "To kitel; to lekarski kitel" myślała dziewczynka; słowo to niespodziewanie wychynęło z otchłani niepamięci, przypomniała je sobie nieoczekiwanie nie znając go przedtem. Druzjanna wiedziała też coś innego; świadomość tego nagle wypełniła jej głowę. Zdała sobie sprawę, że jej świadomość istniała na dwóch planach, całkiem jakby się rozszczepiła na dwie wersje siebie, obie będące w stanie obserwować siebie nawzajem z grozą, ale i nie bez swoistej upiornej fascynacji. Jedna z nich identyfikowała się jako dorosła kobieta, której pracą było pomagać chorym, druga wiedziała, że jest dzieckiem, mieszkanką idyllicznego Pozaświata i że coś było tu zdecydowanie nie tak. Bardzo nie tak. W takim stopniu nie tak, w jakim to tylko było możliwe. Ta druga połówka miała nieprzyjemne wrażenie, że dzieciństwo dziewczynki opuszczało ją kropla po kropli na...

"Ja chcę do taaaaaaty!" – krzyk małej, na oko trzyletniej dziewczynki zelektryzował mnie. "Odejdź ode mnie, ja chcę do taty!" – mała wrzeszczała i okładała piąstkami pochylającą się nad nią kobietę. Ten widok zaniepokoił mnie. Obie stały niedaleko sklepu z zabawkami , z którego właśnie wychodziłam. Zaczęłam przyglądać się dziewczynce i kobiecie, gotowa – w każdej chwili – zareagować. Dziewczynka zaczęła się rozkręcać. "Tato, tatooooooo" – wrzeszczała. Kobieta próbowała uspokoić małą : chciała ją przytulić – bezskutecznie, usiłowała jej coś tłumaczyć, ale najwyraźniej jej słowa nie docierały do dziewczynki. W końcu odpuściła. Stała obok ryczącego dziecka , bezradna, zakłopotana, z przerażeniem w oczach. Warto przeczytać: Czy faworyzujesz jedno dziecko? Księżniczka tatusia Po chwili pojawił się młody mężczyzna. Podszedł do kobiety i płaczącej dziewczynki. "Co ty jej zrobiłaś?!" – głośno, zdecydowanie zbyt głośno, zapytał kobietę. "Nie można cię z nią zostawić nawet na chwilę. Zobacz, co zrobiłaś? Zobacz, jak ona płacze. Zadowolona jesteś?" – wrzeszczał na kobietę mężczyzna, jak się okazało później tatuś dziewczynki . Następnie zwrócił się ciepło do małej: "Co moja księżniczko? Dlaczego moja dziewczynka płacze? Co ci zrobiła mamusia? No powiedz tatusiowi". Mała przylgnęła do niego, zarzucając mu rączki na szyję, wciąż spazmatycznie płacząc. Mężczyzna tulił ją mocn o, całował po główce. Po chwili mała zaczęła mówić: "Dobrze, że jesteś tatusiu. Kocham cię, wiesz?". Tatuś był wniebowzięty. Po chwili dodała: "Bardzo, bardzo, bardzo chciałabym mieć tamtego niebieskiego misia, ale mama mówi, że nie mogę go mieć". Po tych słowach znów się rozpłakała, przytulając do szyi...

Gdy we wrześniu groźny wirus zaatakował mózg rocznej Marwy, lekarze zadecydowali o wprowadzeniu dziewczynki w stan śpiączki farmakologicznej . Mimo leczenia, lekarze nie dawali dziewczynce szans na przeżycie i normalne funkcjonowanie. Podjęto decyzję o odłączeniu Marwy od aparatury podtrzymującej życie. Rodzice dziewczynki nie chcieli się poddać bez walki. Lekarze stwierdzili, że Marwa nigdy nie będzie w stanie samodzielnie oddychać, jeść czy chodzić, jednak jej rodzice wierzyli, że ich córeczka się obudzi. Walka o życie Dzięki ogromnemu wsparciu i zebraniu ponad 100 tys. podpisów pod petycją, rodzice dziewczynki wytoczyli lekarzom proces, sprzeciwiając się odłączeniu Marwy od aparatury. Sąd postanowił, że przez kolejne 2 miesiące lekarze muszą dostosować się do prośby rodziców i Marwa może zostać w szpitalu w Marsylii. Ku zdziwieniu lekarzy, rodzice dziewczynki nie musieli tak długo czekać – Marwa wybudziła się ze śpiączki 10 dni po ogłoszeniu decyzji sądu. "To daje nam ogromną nadzieję. Kiedy do niej mówię, słyszy mój głos, reaguje, czasem się uśmiecha" – powiedział w rozmowie z dziennikarzami tata dziewczynki. Za pośrednictwem mediów społecznościowych mama Marwy ogłosiła, że jej córeczka czuje się coraz lepiej i wbrew diagnozie lekarzy, wszystkie jej narządy pracują tak, jak powinny. Film, który podbija serca internautów na całym świecie Tata dziewczynki zamieścił na Facebooku film, który podbija serca internautów. W ciągu kilku dni widziało go prawie 800 tys. osób, a media na całym świecie zaczęły opisywać historię cudownego wybudzenia dziewczynki. Zobaczcie film: Historia tej rocznej dziewczynki udowadnia nam, że rodzicielska intuicja i wiara naprawdę czynią cuda! Czytaj także: To niesamowite! Kobieta w śpiączce urodziła dziecko źródło: dailymail.co.uk