Małgorzata Rozenek-Majdan nie byłaby mamą, gdyby nie in vitro. Jej trzej synowie urodzili się dzięki zabiegom, które jednak wciąż wiążą się z ogromnymi kosztami. Teraz w Parlamencie Europejskim mówiła, jaka pomoc jest potrzebna niepłodnym parom w Polsce.

Reklama

Małgorzata Rozenek-Majdan o in vitro w Brukseli

Niepłodnych par w Polsce przybywa, a przecież nie wszystkich stać na drogie badania oraz zabiegi in vitro, które w dodatku często trzeba wielokrotnie powtarzać. Małgorzata Rozenek-Majdan także ma za sobą nieudane próby zapłodnienia pozaustrojowego. Doskonale zna uczucie strachu oraz bezsilności, z jakimi zmagają się kobiety bezskutecznie starające się o dziecko.

To właśnie o ich prawo do in vitro walczy razem ze swoją fundacją MRM. 1 czerwca gwiazda poleciała do Brukseli, aby u boku Wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiego Ewy Kopacz mówić o trudnościach z dostępem do in vitro oraz o konieczności finansowania tej metody przez państwo.

Małgorzata Rozenek-Majdan nie kryła dużych emocji ani stresu, jaki towarzyszył jej podczas przygotowań do wystąpienia. Jej słowa zabrzmiały przejmująco:

„Nazywam się Małgorzata Rozenek-Majdan i mówię do państwa jako osoba, która bardzo dobrze zna emocje, frustrację i lęk biorący się z tego, czy będę mogła mieć dzieci, czy nie. Jednocześnie mówię jako szczęśliwa mama trójki synów poczętych dzięki metodzie in vitro. Jako że moi synowie mają 16, 12 i 2 lata, sama śledzę drogę leczenia niepłodności w Polsce od kilkunastu lat. (...) Jako matki i ojcowie prosimy rządzących, by wrócili do rozwiązań już sprawdzonych i takich, które przyniosły rewelacyjny wynik prokreacyjny” – mówiła z okazji światowego dnia in vitro w Parlamencie Europejskim.

Zobacz także

W latach 2013-2016 dzięki metodzie in vitro urodziło się w Polsce ok. 22 tys. dzieci. W tym czasie rząd dofinansowywał leczenie niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego.

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama