Mama apeluje: Uważajcie na... wózki sklepowe!
Kto z nas podczas zakupów nie sadza dziecka w wózku sklepowym? Ta historia mogłaby się przydarzyć każdej z nas.

Ten 10-miesięczny chłopiec zachorował na zapalenie opon mózgowych po kontakcie z wózkiem sklepowy!
Młoda mama Vivienne Wardrop zamieściła w internecie zdjęcia swojego chorego dziecka, by ostrzec innych rodziców, aby zachowali większą ostrożność, wkładając swoje dzieci do sklepowych wózków. Kobieta w trakcie zakupów włożyła dziecko do siedziska w sklepowym wózku. Zaledwie w ciągu 24 godzin od zakupów, u chłopca pojawiły się pierwsze niepokojące objawy: wymioty, biegunka, gorączka. Niestety lekarz pierwszego kontaktu zbagatelizował je, uznając za niegroźny wirus. Dopiero krew w pieluszce, którą zauważyła matka, skłoniła ją do zawiezienia dziecka do szpitala. Chłopiec natychmiast trafił na intensywną terapię z diagnozą zapalenia opon mózgowych. Lekarze wspólnie z matką chłopca analizowali ostatnia dobę, by odkryć przyczyny choroby. Okazało się, że dziecko przez cały czas przebywało w domu, a jedynym miejscem, do którego wyszło, był sklep. W wyniku kontaktu z wózkiem sklepowym maluch zaraził się adeno- i rotawirusami oraz salmonellą, które doprowadziły do zapalenia opon mózgowych.
Chłopiec spędził 8 dni na intensywnej terapii. Zaledwie w 3 dni od zachorowania stracił 10% wagi. Choć po 10 dniach pobytu w szpitalu, wrócił do domu, jednak powrót do pełni zdrowia zajmie mu jeszcze sporo czasu.
Lekarze i mama ostrzegają: Wózki sklepowe to siedlisko różnego rodzaju bakterii. Zdezynfekujmy je, zanim włożymy do nich dziecko.
Zobacz też: Biedna współczesna matko, nic ci nie wolno! - felieton matki, która narażała życie dzieci
Polecane
Zakaz zadawania prac domowych. Nowacka apeluje do rodziców: „Wspaniała szansa na rozmowę z dzieciakami”
„Wolałam rodzić z mamą, niż z moim mężem. Koleżanki myślą, że oszalałam. Ja uważam, że było warto” [list do redakcji]
Tragedia na ulicy: matka prowadziła wózek z 4-letnią córką. 83-letni kierowca bardzo się śpieszył
Bycie mamą to praca przynajmniej na dwa etaty. Jak w tym szaleństwie nie zrezygnować z siebie?
Współpraca reklamowa