
5-letni chłopiec został przewieziony do szpitala, po tym jak siatka umieszczona w kąpielówkach dziecka zawinęła się wokół jego przyrodzenia.

Laura Collins i jej syn Jack byli na wakacjach w Meksyku, gdy doszło do feralnego zdarzenia - penis chłopca został ściśle owinięty w siatkę z szortów kąpielowych.
Po jednej z basenowych kąpieli, Laura chciała założyć synkowi suche spodenki. Gdy tylko dotknęła kąpielówek chłopca, on zaczął rozpaczliwie krzyczeć i płakać.
- Wydał z siebie najbardziej rozpaczliwy krzyk, jaki kiedykolwiek słyszałam. Był to dźwięk, jakiego żadna matka nie powinna usłyszeć - wspomina Laura.
Podczas wodnych kąpieli siatka z kąpielówek chłopca ściśle owinęła jego przyrodzenie. Gdy tylko matka zorientowała się, co się stało, od razu pobiegła do hotelowej recepcji po nożyczki. Pracownicy hotelu natychmiast wezwali pogotowie. Siatka była owinięta tak mocno, że kobieta nie mogła sama bezpiecznie jej usunąć. W szpitalu po podaniu miejscowego znieczulenia, lekarz wyswobodził chłopca z niebezpiecznych kąpielówek. Lekarze pozostawili chłopca na obserwacji jeszcze przez kilka godzin, aby upewnić się, że jego układ moczowy pozostał nieuszkodzony.

Niespodziewanie okazało się, że Jack nie był pierwszym takim przypadkiem w tym szpitalu. Kilka tygodni wcześniej inny chłopiec przybył do szpitala z podobną kontuzją.
Matka chłopca apeluje do rodziców, aby tuż po zakupie kąpielówek dla dzieci, usuwali z nich siatki, aby zmniejszyć ryzyko wystąpienia tego rodzaju wypadków.
Zobacz też: Dziecko utonęło we własnym łóżku. Uważaj na suche utonięcia!

4-letni Francisco Delgado III trafił do szpitala w Houston (w stanie Teksas) w sobotę, 3 czerwca. Mimo starań lekarzy, chłopca nie udało się uratować. Suche utonięcie u dziecka Tydzień przed śmiercią rodzice zabrali chłopca nad tamę, gdzie wspólnie zażywali kąpieli. Po wyjściu z wody mały Frankie skarżył się na ból brzucha , jednak jego rodzice zbagatelizowali ten objaw. Przez kolejne dni maluch dochodził do siebie – wydawało się, że czuje się coraz lepiej, jednak zaczęły go boleć ramiona. W sobotę rano chłopiec przestał oddychać i stracił przytomność. "Nagle się obudził i jęknął. Wziął ostatni oddech, a ja nie wiedziałem, co mam robić" – powiedział dziennikarzom ojciec Frankiego. Maluch został przewieziony do szpitala. Lekarze i ratownicy robili wszystko, żeby go uratować, jednak chłopiec zmarł. Sekcja zwłok wykazała, że chłopiec zmarł wskutek tzw. suchego utonięcia , a jego płuca były wypełnione płynem. Lekarze ostrzegają, że do suchego utonięcia może dojść nawet kilka dni po kąpieli. Suche utonięcie jest spowodowane dostaniem się wody do nosogardzieli. To z kolei prowadzi do skurczu krtani, niedotlenienia i utraty przytomności. Jakie są objawy suchego utonięcia? trudności z oddychaniem, przyspieszony oddech gwałtowny, intensywny kaszel silne znużenie, osłabienie, wrażenie skrajnego wyczerpania ból w klatce piersiowej wymioty u dziecka problemy z koncentracją i zaburzenia świadomości niewyraźna mowa Jeśli po kąpieli zauważysz u dziecka któryś z wymienionych objawów, jak najszybciej zgłoś się dzieckiem do lekarza! W przypadku suchego utonięcia każda minuta jest cenna! Zobacz także: Jak szczęśliwie i bezpiecznie podróżować na wakacjach Źródło: abc13.com, metro.co.uk

9-miesięczny Leyton zadławił się niewielkim plastikowym przedmiotem. Mimo natychmiastowej reanimacji chłopiec zmarł w szpitalu kilka dni później. Rodzice postanowili pokazać ostatnie dni życia synka w programie W szpitalu dziecięcym w Birmingham (oryg. Inside Birmingham's Children Hospital). Wystarczy chwila nieuwagi Leyton przestał oddychać po tym, jak zadławił się kawałkiem plastiku. Jego tata, który skończył kurs pierwszej pomocy , od razu przeprowadził resuscytacje krążeniowo-oddechową. Po przyjeździe do szpitala lekarzom udało się przywrócić chłopcu akcję serca. Został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Niestety, w mózgu Leytona doszło do nieodwracalnych zmian, jego organizm nie reagował. Chłopiec zmarł kilka dni po przyjeździe do szpitala. "Jeśli to przetrwamy, przetrwamy wszystko" Rodzice chłopca, Adam i Serena, postanowili nagrać walkę o życie synka i wyemitować ją w programie. Swoją decyzję uzasadniają słowami: Wszyscy rodzice wiedzą, jak może się skończyć zadławienie , ale nawet kiedy myślisz, że zrobiłeś wszystko, żeby chronić swoje dziecko, może się wydarzyć wypadek. Zdecydowaliśmy się podzielić naszą historią z kilku powodów. Żeby uczcić pamięć naszego synka po stoczeniu tej walki, żeby pokazać jak fantastyczni ludzie pracują w szpitalu w Birmingham. Jednak przede wszystkim, jeśli po obejrzeniu tego programu rodzice będą bardziej świadomi zagrożeń i uda się uratować chociaż jedno życie, uratować jedną rodzinę przed tym, przez co my przechodzimy, to życie naszego synka miało sens. Leyton w szpitalu. Ostrzeżenie czy przekroczenie granic prywatności? Nie wyobrażam sobie cierpienia rodziców po stracie synka. To ogromny ból, którego z pewnością nie zrozumie nikt, kto nie był w podobnej sytuacji. Nie jestem jednak pewna, czy emitowanie programu i pokazywanie umierającego dziecka nie jest...

Choć lekarze wciąż są ostrożni, ze szpitala dziecięcego w Prokocimiu napływają coraz bardziej optymistyczne wieści: dwuletni Adaś, który od niedzieli był w głębokiej hipotermii , czuje się coraz lepiej. Został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej , samodzielnie oddycha, zaczyna się bawić. Nadal przebywa na oddziale intensywnej terapii, jednak czuje się coraz lepiej. Wstępnie był już badany m.in. przez neurologa - pierwsze badania potwierdzają, że wszystko jest w porządku. Wszystkie narządy wewnętrzne chłopca pracują prawidłowo. Prof. Janusz Skalski , który opiekuje się chłopcem, od początku mówił, że jeśli chłopca uda się uratować, będzie to medyczny cud . Jak do tej pory nikt na świecie nie wyszedł z tak głębokiej hipotermii . Temperatura ciała chłopca po przywiezieniu do szpitala wynosiła 12,7 st. C. Serce uderzało raz na kilkadziesiąt sekund Odnaleziony w niedzielę Adaś był w samej koszulce i skarpetkach. Wyszedł z domu sam w nocy, najprawdopodobniej w półśnie (prawdopodobnie chłopiec lunatykował ). Przebywać na mrozie przez kilka godzin. Został odnaleziony przez policjanta, który natychmiast rozpoczął reanimację. Następnie chłopiec został przewieziony przez pogotowie do szpitala dziecięcego w Prokocimiu. - Gdy został do nas przywieziony, jego serce kurczyło się raz na kilkadziesiąt sekund, jak u zwierząt zmiennocieplnych. To niesamowite, że przy takim obniżeniu czynności serca, dziecko przeżyło. Jeśli uda się je z tego wyprowadzić bez szwanku, to będzie absolutny cud - mówił prof. Janusz Skalski. Profesor chwalił też pogotowie: ratownicy zachowali się profesjonalnie: w stanach głębokiej hipotermii, gdy dochodzi do zatrzymania krążenia, nie można gwałtownie ogrzewać ciała. Trzeba je ciepło okryć, by nie dochodziło do dalszego wychłodzenia ciała, jeśli to możliwe przenieść w ciepłe miejsce. Gdy nie ma akcji serca: rozpocząć...