Musiała rodzić na parkingu. Bała się, że umrze
Do nietypowego wydarzenia doszło na... stacji paliw. Ciężarna Cassidy Thornhill i jej partner jechali do szpitala, w którym 25-latka miała rodzić. Byli pewni, że mają jeszcze czas. Rzeczywistość mocno ich zaskoczyła.
Do zdarzenia doszło w trasie. Kiedy młodzi rodzice wyjechali z domu, byli przekonani, że mają jeszcze sporo czasu do rozwiązania i zdążą dojechać do szpitala. Nagle ciężarna poczuła, że dziecko nie chce już czekać. Zorientowała się, że jest w samym środku akcji porodowej, z dala od jakiejkolwiek pomocy medycznej. Partner kobiety, widząc, co się dzieje, natychmiastowo powiadomił służby medyczne i ustalił, że będą czekali na karetkę na pobliskiej stacji benzynowej.
Łut szczęścia
„Bardzo się o nią martwiłem. Moją pierwszą myślą było to, czy wszystko będzie z nią w porządku” – powiedział partner kobiety. Thornhill przyznała, że wpadła w panikę: „Myślałam, że umrę. Bardzo bałam się o siebie i o dziecko”.
Młodzi mieli naprawdę dużo szczęścia, bo jak się okazało, na stacji benzynowej była także pielęgniarka po dyżurze. Kobieta pomogła odebrać poród i doprowadziła do szczęśliwego rozwiązania. To właśnie dzięki niej Jemma Marie, bo takie imię otrzymała nowo narodzona dziewczynka, jest cała i zdrowa. Pielęgniarka poczekała z rodziną do przyjazdu karetki. Świeżo upieczeni rodzice są jej bardzo wdzięczni za pomoc. Bohaterka całego zajścia nie chciała wypowiadać się publicznie, jej jedyna wypowiedz to: „To mama jest tą osobą, która wykonała fantastyczną robotę”.
Źródło: CBN News
Piszemy także o: