
Dwie mamy - fotografka Aleksandra Siatecka oraz menadżerka Agnieszka Badyna-Graczyk opowiedziały o tym, czego nauczyły się rodząc dzieci i jak - wbrew obiegowym opiniom – znalazły czas na rozwinięcie pasji. Pierwsza mama zajęła się fotografią, druga - uprawianiem triathlonu.
Uczysz się macierzyństwa
Przy pierwszym dziecku wszystko idzie jak po grudzie. Każdy dzień może być testem wytrzymałości w walce o złapanie równowagi pomiędzy tym, jak sobie wyobrażałaś bycie mamą a tym jaką jesteś naprawdę. Drugie dziecko daje większy spokój, bo jesteś już doświadczoną mamą. I zwykle jest "łatwiejsze w obsłudze", bo masz już praktykę.
Dzieci uwielbiają rutynę, stały porządek dnia, które budują w nich poczucie bezpieczeństwa. Ale to, co dobre dla dziecka może być pułapką dla rodzica. Ile można wytrzymać takich samych dni, z tymi samymi, powtarzalnymi czynnościami?
Ale właśnie urlop macierzyński po drugiej ciąży, kiedy już wiesz czego się spodziewać, może stać się dla ciebie szansą własnego rozwoju, zrobienia czegoś, o czym dawno myślałaś. Jeśli nie masz ochoty odkrywać żadnej pasji, bo czujesz się spełniona zawodowo, potraktuj urlop macierzyński jako czas na doskonalenie już zdobytych umiejętności, np. językowych. Nie ma żadnych nakazów - czas spędzony z dzieckiem równie dobrze może być wyłącznie okresem cieszenia się po prostu macierzyństwem. To ty decydujesz.
Powrót do pasji fotografowania
Aleksandra Siatecka z Gdyni ma córeczkę i synka. Bała się powrotu do pracy, dlatego maksymalnie przedłużała urlop wychowawczy po urodzeniu drugiego dziecka. Jej pasja przypomniała o sobie w domu. - Od czasu liceum plastycznego, gdzie miałam swoją własną ciemnię w łazience, minęło trochę czasu. Przeoczyłam skok technologiczny, więc musiałam zgłębić tajniki cyfrowego sprzętu i komputerowej obróbki - mówi Siatecka. Opłacało się. Zdjęcia nowo narodzonego syna i starszej córki tak bardzo spodobały się znajomym, że dokumentowanie prywatnego życia w niedługim czasie zamieniło się we własną działalność gospodarczą.
Pani Aleksandra fotografuje dzieci małe i duże, z różnym stopniem niepełnosprawności, a także ich rodziców i dziadków. Podkreśla, że jej pasja to zasługa wyłącznie jej dzieci. One były też poddawane artystycznym wizjom mamy, uczyły się wcielania w nowe, nierzadko bajkowe role. Dla nich była to świetna zabawa.
Nudne życie przed urodzeniem dziecka
Agnieszka Badyna-Graczyk twierdzi, że w porównaniu z aktywnością na macierzyńskim jej wcześniejsze życie było po prostu strasznie nudne. Była menedżerem w międzynarodowej sieci hoteli. Po urodzeniu drugiego dziecka powróciła do sportu i to maksymalnie wymagającego - triathlonu.
Jeszcze szwy po cesarce się nie zrosły, a pani Agnieszka układała plan powrotu na sportowe tory. Kiedyś w erze sprzed ciąży brała udział w mistrzostwach Polski w kolarstwie, więc ciało pamiętało mordercze treningi. Co z tego, że minęło ponad dwadzieścia lat?! - To dzięki dzieciom, które wymagają koncentracji na chwili obecnej, uświadomiłam sobie, że w dorosłym życiu zawsze brakowało mi sportu – mówi.
I choć córkę urodziła zaledwie pięć miesięcy temu, wierzy, że podoła. Mąż ją wpiera i popiera. - Córkę mam spokojną i wesołą, uznałam, że pozwoli mi na treningowe rozłąki. I tak faktycznie jest – dodaje.
Pierwsze dziecko niczym huragan przewraca życie kobiety do góry nogami. Kolejne witamy z większym spokojem. Po drugiej i kolejnych ciążach przestajemy też mieć klapki na oczach, że możemy być mamami idealnymi. Ideały nie istnieją, a sprostanie wymaganiom całego otoczenia nie jest możliwe. To dobry czas, abyś pomyślała trochę o sobie. To dobry czas na własny rozwój.
Moje własne macierzyństwo wyglądało bardzo typowo: pierwsze dziecko było absolutną rewolucją w życiu i to na najstarszej córce popełniłam najwięcej błędów. Zgadza się - przy drugim dziecku i kolejnym byłam już spokojniejsza. Niestety, a może stety nie wykorzystałam tego czasu na własny rozwój. Ale też miałam możliwość bycia przy dzieciach każdego dnia.
Źródło: wysokie obcasy
Zobacz też: