
Joanna Gawryś-Wojtyś to 32-latka, która 5 miesięcy temu urodziła córeczkę. Mieszkanka Zielonej Góry porusza się na wózku inwalidzkim, ze względu na porażenie mózgowe, ale jest w pełni świadomą, elokwentną i zakochaną w dziecku kobietą. Niestety, zamiast pomóc młodej mamie w zapewnieniu właściwych warunków do życia, sąd postanowił zabrać kobiecie dziecko.
Na szczęście do akcji włączył się Rzecznik Praw Obywatelskich, który postanowił pomóc kobiecie. Dzięki jego interwencji sąd wstrzymał egzekucję wyroku. Swoje wsparcie zaproponował także resort sprawiedliwości oraz prokuratura.
Już dziś wiadomo, że prezydent Zielonej Góry znalazł dla młodej mamy większe mieszkanie komunalne, dostosowane do potrzeb niepełnosprawnej osoby. Zajmowana przez nią wcześniej kawalerka, była zdecydowanie zbyt mała, tym bardziej że z kobietą (według zaleceń sądu) musi także zamieszkać opiekun z Ośrodka Pomocy Społecznej. Wiele osób postanowiło wspomóc mamę 5-miesięcznej dziewczynki, oferując pomoc w ramach wolontariatu, a także usługi opiekuńcze.
Model wypracowany w Zielonej Górze udowodnił, że jest możliwe, by osoby niepełnosprawne fizycznie mogły zajmować się własnymi dziećmi, które niestety często są im odbierane. Czy takim maluszkom, pomimo trudności, z jakimi borykają się na co dzień ich rodzice, nie będzie jednak lepiej z nimi, niż w domu dziecka, czy pogotowiu opiekuńczym? Czy to nie miłość, więź i poczucie bliskości jest najważniejsze, by dziecko rozwijało się prawidłowo i było szczęśliwe?
„Mimo swojej choroby, nie poddaję się w walce i uważam, że wygram. Pokażę sądowi, że tacy ludzie, jak ja mogą być rodzicami i funkcjonować w społeczeństwie mimo problemów, z jakimi się zmagają. Choruję od urodzenia na dziecięce porażenie mózgowe. W pewnym sensie utrudnia mi to funkcjonowanie, ale nie poddaję się, idę do przodu jak zdrowy człowiek "— mówi 32-latka.Życzymy pani Joannie siły do walki. Walki o prawo do wychowywania własnego dziecka, które powinno być normą także dla niepełnosprawnych osób.
Czy mama na wózku jest gorsza od matki nadużywającej alkohol, której nie zabiera się dzieci, dopóki nie stanie im się ewidentna krzywda, wymagająca interwencji policji i lekarzy?
Jeżeli chcesz się podzielić z nami jakąś historią dotyczącą Twojego macierzyństwa, pisz koniecznie. Mogą to być tematy związane z ciążą, porodem, wychowywaniem dziecka. Mój adres: ewa.podlesna@burdamedia.pl
Czytaj także: Więź między matką a dzieckiem.
źródło: tvn24

„Żyj z pompą!” to kampania społeczno-edukacyjna, która nie tylko podejmuje walkę ze stereotypowym postrzeganiem osób mózgowym porażeniem dziecięcym (MPD), ale przede wszystkim apeluje do opiekunów małych pacjentów o śledzenie postępów medycyny i refundacji nowych terapii , które mogą skutecznie pomóc ich podopiecznym. Po co kampania „Żyj z pompą!’? Medycyna wciąż się zmienia, powstają nowe lepsze i, co ważne, refundowane metody leczenia, ale wiedza o nich nawet wśród opiekunów dzieci z MPD jest mała. W rezultacie decydują się na terapie nieodwracalne, okaleczające, które nie zawsze przynoszą dobre rezultaty. Przykładem nowoczesnej skutecznej terapii jest pompa baklofenowa (stąd nazwa kampanii), która nie tylko łagodzi objawy spastyczności (nadmierne, często bardzo bolesne napięcie mięśni), ale także daje pacjentom możliwość poprawy jakości życia. Leczenie jest refundowane od ponad dwóch lat, ale wciąż niewiele osób o tym wie. – Dzięki pompie baklofenowej jesteśmy w stanie znacznie obniżyć napięcie mięśni, dolegliwości bólowe, czy występowanie ruchów mimowolnych, ale przede wszystkim poprawić jakość życia chorego – mówi prof. dr hab. n. med. Jarosław Sławek , prezes elekt Polskiego Towarzystwa Neurologicznego . Zobacz też: O jakie świadczenia mogą ubiegać się rodzice niepełnosprawnego dziecka? – Sama jestem mamą i rozumiem, jak bardzo bezsilni czują się rodzice w obliczu choroby dziecka . Powinni mieć pewność, że proponowane im terapie są najlepszymi z możliwych. Dlatego wspieram kampanię „Żyj z pompą!” na rzecz osób z dziecięcym porażeniem mózgowym – mówi Barbara Kurdej-Szatan . A Piotr Gruszka dodaje: – Jako sportowiec wiem, jak ważna jest sprawność fizyczna i treningi. To dzięki nim i silnej woli można osiągnąć...

Film, na którym 7-letni Hubert idzie nad Morskie Oko ma już prawie 500 tys. wyświetleń. Chłopiec cierpi na porażenie mózgowe i ma problemy z chodzeniem. Mimo niepełnosprawności, wytrwale maszeruje obok taty, pokazując tym samym, że jeśli jest się zdeterminowanym i bardzo się czegoś chce, można osiągnąć wszystko. Do filmu dołączony jest podpis: "Jednak można iść na własnych nogach pomimo niepełnosprawności. Nie trzeba korzystać z uprzejmości dorożek na Morskie Oko". Zobacz nagranie: Mama Huberta publikuje na Facebooku filmy i zdjęcia chłopca. Pokazuje, jak wygląda codzienność 7-latka i jak wspaniale sobie radzi pomimo niepełnosprawności. Przyznaje, że chodzenie po górach to jego ogromna pasja. W rozmowie z dziennikarzami wyznała, że zaskoczyła ją popularność filmu. Hubert udowadnia, że niemożliwe nie istnieje – powinniśmy brać z niego przykład. Gratulujemy Hubertowi odwagi i wytrwałości – jesteśmy pod wrażeniem! Czytaj także: Przyjaźń ma ogromną moc! 15-latek obciął włosy, by pomóc chorym na raka Martyna Wojciechowska wierzy, że nie ma rzeczy niemożliwych źródło: gazeta.pl

Kiedyś było niewyobrażalne, by mężczyzna przekroczył próg porodówki. Dziecko pokazywano mu przez okno i mógł je zobaczyć z bliska dopiero przy wypisie ze szpitala. Wiele lat potrzeba było, by nastąpiło równouprawnienie w tym zakresie, by mężczyźni nabyli prawo do uczestniczenia w tym magicznym cudzie narodzin. Kiedy więc słyszymy słowa lekarza, że mężczyźni nigdy nie powinni przekraczać progu porodówek, zastanawiamy się: dlaczego? Znany francuski położnik, dr Michel Odent tak argumentuje swoje stanowisko w tej sprawie: gdy kobieta jest sama, łatwiej się relaksuje, a to może przyspieszyć poród po porodzie kobieta potrzebuje chwili dla siebie i dziecka, także, by urodzić łożysko gdy matka jest sama z dzieckiem, nikt nie odwraca niepotrzebnie jej uwagi, może się ona skoncentrować wyłącznie na maleństwie, nawiązać z nim głęboką więź wielu mężczyzn przeżywa po wspólnym porodzie traumę, depresję , nie chcą się zbliżać do kobiet w sposób intymny większa prywatność jest lepsza, poród to misterium, zostawmy to tylko dla siebie Opinie lekarza pobudziły wiele osób do wymiany spostrzeżeń. Oczywiście znalazły się osoby, które poparły opinię dra Odenta. Była ich jednak mniejszość. Więcej osób i to zarówno mężczyzn, jak i kobiet była zdania, że partner musi być obecny w tak niesamowitym zjawisku , jakim są narodziny dziecka. Oto kilka opinii: "Jeśli mężczyzna nie towarzyszy kobiecie podczas porodu, jest zwykłym tchórzem!" "Ja wolałabym rodzić z inną kobietą u boku. Mąż mi niewiele pomógł." "Jestem ojcem i byłem przy porodzie dwa razy. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym być wtedy gdzie indziej. Przyznaję, że to był straszny czas, martwiłem się o żonę, o dziecko, ale to był najbardziej magiczny moment w moim życiu, kiedy przeciąłem pępowinę ....