
Maleństwo trafiło do szpitala w bardzo złym stanie. Teraz lekarze oskarżani są przez domorosłego uzdrowiciela, że to z ich winy zmarła dziewczynka. W tej sytuacji złożono zawiadomienie do prokuratury.
Rodzice odmówili szczepienia przeciw pneumokokom
Dziewczynka została zarażona pneumokokami i nie była szczepiona. Do poznańskiej Kliniki Chorób Zakaźnych i Neurologii Dziecięcej trafiła 22 października nad ranem. Była nieprzytomna, położono ją na oddziale intensywnej terapii - poinformowała prof. Magdalena Figlerowicz. Choroba była bardzo zaawansowana. Rodzice zażądali, aby dziecku podano witaminę C, krytykowali sposób leczenia lekarzy.
Lekarze od samego początku podejrzewali, że dziecko cierpi na "ogólnoustrojowe, szybko rozwijające się zakażenie – posocznicę". To efekt zarażenia się pneumokokami. Podczas wywiadu lekarskiego rodzice przyznali, że nie zaszczepili dziewczynki przeciwko pneumokokom. Ten rodzaj szczepienia jest w Polsce darmowy od 2017 roku. Rezygnacja ze szczepienia była ich samodzielną decyzją.
„Najchętniej odrąbałbym im te durne lekarskie łby”
W sprawie śmierci dziewczynki głos zabrał znany z promowania kontrowersyjnych naturalnych metod leczenia Jerzy Zięba. Ogłosił na Facebooku, że dziewczynka zmarła na sepsę. Przy okazji w niewybredny sposób zaatakował lekarzy ze szpitala w Poznaniu. „Najchętniej odrąbałbym im te durne lekarskie łby zawierające bezużyteczną substancję, jaką są ich gówniane, bezlitosne lekarskie mózgi z licencją na zabijanie" - napisał na Facebooku.
Post został usunięty, jednak zachowali go przedstawiciele profilu ANTY-Ukryte Terapie - Bzdury Jerzego, którzy walczą z pseudoteoriami Zięby. Wielkopolska Izba Lekarska złożyła w sprawie wpisu zawiadomienia do prokuratury.
Zięba nie ukończył studiów związanych z medycyną, jednak zgromadził rzesze zwolenników, którzy wierzą w jego kontrowersyjne i niepotwierdzone teorie np. o tym, że raka można leczyć witaminą C. Sam siebie nazywa "naturoterapeutą i dyplomowanym hipnoterapeutą". Jest częstym gościem paneli dyskusyjnych z udziałem m.in. antyszczepionkowców.
Uważaj na podstępne pneumokoki
Streptococcus pneumoniae, czyli pneumokoki, wywołują m.in. zapalenie ucha środkowego, zatok i płuc. Gdy przenikną do krwi lub płynu mózgowo-rdzeniowego, mogą wywołać zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, a nawet sepsę. Pneumokoki są często odporne na antybiotyki, ale przed zakażeniami wywołanymi przez lekooporne szczepy chronią szczepienia, które od 2017 roku są obowiązkowe.
Pneumokoki to bakterie z grupy paciorkowców i są jedną z najczęstszych przyczyn zakażeń. Szacuje się, że ich nosicielami jest ponad 25 proc. dzieci wychowywanych w domu i prawie 60 proc. dzieci chodzących do żłobka.
Czy łatwo zarazić się pneumokokami?
Niestety tak, bakteria przenosi się drogą kropelkową. Aby stać się jej nosicielem wystarczy:
- bezpośredni kontakt z chorym lub nosicielem,
- wdychanie tego samego powietrza,
- picie z tej samej butelki.
Na zakażenie są szczególnie narażone dzieci często przebywające w dużych skupiskach ludzi, np. żłobku czy przedszkolu. Ze względu na nierozwiniętą jeszcze w pełni odporność, najwięcej powikłań i ciężkich zakażeń inwazyjnych wywołanych pneumokokami notuje się u dzieci do 2. roku życia.
Obowiązkowe szczepienia przeciw pneumokokom
Dziecko dostaje bezpłatną szczepionkę w 2. miesiącu życia, a kolejną dawkę po 8 tygodniach. W 13-15 miesiącu życia otrzymuje dawkę uzupełniającą. Dzieci z określonych grup ryzyka dostają 3 dawki w 1. roku życia oraz dawkę uzupełniającą w 2. roku życia.
Napiszcie w komentarzach, czy zaszczepiłyście dzieci przeciw pneumokokom.
Zapraszamy do naszej internetowej szkoły rodzenia:
Źródło: fakt
Zobacz też: