
"Dziś zaczynam nową pracę, ale absolutnie nie cierpię pracować w przedszkolu" – pochwaliła się Walls. Potem dodała jeszcze "Haha, wszystko świetnie, ale ja naprawdę nie znoszę zajmować się grupą dzieci". Kaitlyn Walls jest samotną matką i praca była jej naprawdę bardzo potrzebna. Szkoda tylko, że charakter zajęcia nie przypadł jej do gustu.
Nienawidzę dzieci - to mówi przedszkolanka?
Pierwszą reakcją na te wyznania były nienawistne komentarze sąsiadów i całkiem obcych ludzi, którzy także zareagowali na Facebooku. Były one tak obraźliwe i przesycone jadem, że doprowadziły Walls do płaczu. "Jakieś dziewczyny wyrzucały mi, że jestem straszną osobą, że nie chcę cały dzień przebywać z dziećmi!" mówi kobieta. Jakby tego było mało, jej nowy pracodawca powiedział jej, żeby się nie fatygowała i nie przychodziła do pracy.
W wywiadzie dla lokalnej stacji Kaitlyn Walls zapewniła, że te wpisy były dużą pomyłką i że wcale tak nie myśli: "Nie nienawidzę dzieci. Sama mam jedno i... je kocham". Dodała też, że od tej pory będzie bardzo uważać na to, co pisze na swoim profilu "Nigdy więcej nie napiszę niczego w podobnym stylu, niezależnie od tego, co uważam". Bardzo słusznie.
My z kolei przypominamy: dokładnie sprawdźcie swoje ustawienia prywatności i nie dzielcie się wszystkimi przemyśleniami głośno. A wszystkim, którzy nie przepadają za dziećmi, radzimy dokładnie zastanowić się zanim podejmą pracę w żłobku, przedszkolu lub szkole.
Czytaj też: wybierz najlepsze przedszkole dla dziecka, 10 sposobów, by dziecko chętnie chodziło do przedszkola

Opracowała Pani program rozwoju osobistego dla przyszłych i obecnych mam oraz kobiet planujących macierzyństwo. Skąd wziął się pomysł na "Godzinę tylko dla siebie"? Kiedy mieszkałam jeszcze w Nowym Jorku mój narzeczony, który był Francuzem, został wysłany z pracy do Polski na 3 tygodnie. Po powrocie powiedział: "Wiesz, jak cię poznałem to byłem tobą zafascynowany, bo jesteś taka silna... ale po tym, jak pojechałem do twojej ojczyzny zrozumiałem, że wy wszystkie takie jesteście, że to kobiety zmieniły system". I ja się z nim absolutnie zgadzam. Tylko, że on nie wiedział, jaką kobiety płaciły za to cenę, bo społeczeństwo wciąż coś od nich wymagało. Miały być matkami, żonami, Paniami domu oraz kobietami czynnymi zawodowo. To było w Polkach niesamowite – że dały radę na dwóch dużych płaszczyznach. Płacąc za to dużą cenę... Bardzo dużą! Teraz, gdy wróciłam do Polski jako dreamsetterka, zauważyłam, że te kobiety ułożyły sobie życie i chcą realizować swoje cele i marzenia, tylko nie mają na to czasu. To jedna grupa kobiet. Druga grupa kobiet nie odnalazła się w tej rzeczywistości. Zostały w domach, pilnują dzieci, a schemat jest taki, że idą na wychowawczy na 3 lata, a potem nie mają gdzie wrócić, zachodzą w drugą ciążę, kolejny urlop, to już 6 lat... A po 6 latach będzie coraz gorzej! Życie zawodowe pędzi. I stąd pomysł na "Godzinę tylko dla siebie". Paniom, które szukają sposobów na zmiany w życiu program pomoże przygotować plan dzialania oraz znaleźć ich własne rozwiązania. Opracowałam ten program na podstawie francuskich kobiet, które są pozytywnymi egoistkami i potrafią być wszędzie na 100 proc. Dlatego, uważam, że warto inspirować się tym co sprawdzone i skuteczne. My, Polki, bardzo często czujemy się winne, kiedy myślimy o sobie, prawda? Tak, a tak nie wolno. Rzadko mówi się w Polsce...

p.p1 {margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 11.0px Helvetica; -webkit-text-stroke: #000000} p.p2 {margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 11.0px Helvetica; -webkit-text-stroke: #000000; min-height: 13.0px} span.s1 {font-kerning: none} Oddając dziecko do przedszkola, powierzasz komuś najcenniejsze, co masz - tak czuje się wiele matek. Panie przedszkolanki mogą mieć do tego nieco chłodniejszy stosunek, w końcu zajmowanie się dziećmi to ich praca. Co nie oznacza, że z założenia potraktują ją po macoszemu. Mnóstwo przedszkolanek z wieloletnim stażem angażuje się na 100 proc. i nawiązuje wspaniałe relacje z dziećmi. Ale relacje z rodzicami to inna para kaloszy - właśnie na nie najczęściej narzekają pracownicy przedszkoli. Rodzice potrafią być naraz roszczeniowi i kompletnie niezaangażowani. Albo nadmiernie zaangażowani, co utrudnia zadanie wychowawcom. Jako rodzic możesz mieć wpływ na to, co dzieje się w przedszkolu, ale żeby to zrobić, musisz współpracować z jego pracownikami. Zobacz, jak: Odbieraj telefon, odpisuj na maile Upewnij się, że podałaś w przedszkolu poprawny i aktualny numer telefonu komórkowego i do pracy . Za każdym razem, gdy zmieniasz numer, powiadom o tym sekretariat. Przedszkolanki muszą mieć pewność, że na pewno się do ciebie dodzwonią, gdy coś się wydarzy i będą musiały się z tobą skontaktować. Dlatego - odbieraj telefon! Jeżeli umawiacie się, że informacje ważne dla całej grupy będą przekazywane mailem, podaj swój aktualny adres i sprawdzaj pocztę przynajmniej co 2-3 dni. Podaj wszystkie informacje o dziecku Jeżeli dziecko ma cukrzycę , alergię na orzeszki albo panicznie boi się psów, nie ukrywaj tego . Lepiej, żeby personel przedszkola mógł się przygotować na daną sytuację, niż musiał niespodziewanie się z nią mierzyć. Jeżeli coś takiego wyjdzie na jaw, na pewno nie będziesz ulubioną mamusią. Co więcej,...

Coraz więcej kobiet wychowuje dzieci bez znaczącego udziału ojca dziecka. Chociaż są sytuacje, w których rodzice mają tak samo duży wpływ na życie malucha i sprawiedliwie dzielą się opieką, niestety, w wielu przypadkach rola ojca sprowadza się do płacenia alimentów i sporadycznych kontaktów z dzieckiem. Samotna mama = gorsza mama? W serwisie Essentialbaby.com.au pojawił się wpis, którego autorka mówi wprost, że ma dość określenia "samotna matka". Choć Julie przyznaje, że wychowuje synka samotnie, nazywanie jej "samotną matką" sprawia, że czuje się gorsza od innych matek. "Nie wiem, którego określenia nienawidzę bardziej: samotna mama czy samotna mama z wyboru. Pierwszy termin jest teoretycznie poprawny. Mam 2-letniego syna. Nie jestem i nie byłam zamężna. Nie mam też potrzeby posiadania męża – chociaż chcę chodzić na randki, być w związku, tak jak to robiłam przez większość dorosłego życia. Co to znaczy być zaszufladkowanym jako samotna matka ? To określenie oddala mnie od innych rodzin, sprawia, że ja i mój syn wydajemy się inni, gorsi, potrzebujący. Nasza kultura kpi z samotnych matek, udając, że to szacunek i podziw. Mówią nam, że jesteśmy takie silne. Tak naprawdę myślą, że wielka szkoda, że nasze dzieci będą takie popaprane " – wyznaje Julie. Samotnie wychowuję dziecko, więc jestem samodzielna! Coraz częściej słyszymy głosy kobiet samotnie wychowujących dzieci, żeby nie nazywać ich "samotnymi matkami". Potwierdzają słowa Julie – przez to określenie czują się gorsze od innych mam, niewystarczająco dobre. W określeniu "samotna" czai się też współczucie, chociaż większość kobiet wychowujących dzieci bez ojca świetnie sobie radzi. Zamiast tego powinniśmy nazywać je " samodzielnymi matkami ". To określenie dużo bardziej oddaje trud, jaki wkładają w wychowanie...