
Jeszcze tylko do lipca 2016 r. trwa program refundacji in vitro dla par leczących niepłodność. Program, który w ciągu dwóch lat, zaowocował narodzinami 3,5 tys. dzieci, od dwóch miesięcy jest wygaszany. W zamian za niego politycy zapowiadają Narodowy Program Prokreacyjny. To brzmi dumnie! A na czym polega?
Naprotechnologia i ulotki o obcisłych majtkach
Zapowiadamy program prokreacyjny ma stać na dwóch nogach. Pierwszą będzie profilaktyka niepłodności i edukacja, skierowana głównie do chłopców i młodych mężczyzn. Ministerstwo zdrowia wyjaśnia, że problem męskiej płodności jest bagatelizowany przez samych zainteresowanych i nie mają wiedzy m.in. na temat stylu życia chroniącego potencjał rozrodczy człowieka. Wielu mężczyzn np. nie zdaje sobie sprawy, że noszenie obcisłej bielizny, stres, palenie papierosów może wpłynąć na jakość ich nasienia i potem – na kłopoty z płodzeniem potomka. W ramach edukowania będą tworzone m.in. poradnie andrologiczne, zapowiadane są też kampanie edukacyjne: spoty reklamowe i ulotki do szkół i uczelni.
Wspaniale! Tylko co z tymi mężczyznami, którzy o przyczynach niepłodności wiedzą dużo – a i tak są bezpłodni? Właśnie do nich – dorosłych, świadomych, walczących od lat o dziecko – był skierowany Program in vitro. Na razie w Narodowym Programie Prokreacyjnym nie ma o nich mowy.
Bo chociaż drugą nóżką programu będzie leczenie niepłodności – to tutaj założenia są jeszcze bardzo mgliste. Ministerstwo zdrowia planuje utworzenie klinik referencyjnych i dofinansowanie sprzętu do diagnostyki i leczenia niepłodności. Przedstawiciele ministerstwa zapewniają: „Kliniki będą stosowały uznane na świecie metody diagnostyczne i terapeutyczne. Wdrożone zostaną te technologie, które są uzasadnione klinicznie”.
Co to jednak będą za metody diagnostyczne? Jakie technologie? Nie wiadomo, jednak już w grudniu 2015 r. Minister Zdrowia, Konstanty Radziwiłł, zapowiadał, że nowy program leczenia bezpłodności będzie oparty na naprotechnologii, ze względu na to, że ta metoda, w przeciwieństwie od in vitro, u nikogo nie budzi emocji etycznych.
Co to jest ta naprotechologia?
Ta naukowo brzmiąca metoda oznacza po prostu uważną obserwację cyklu owulacyjnego kobiety (codzienne mierzenie temperatury, obserwację śluzu z pochwy, badania hormonalne), po to, by precyzyjnie wyznaczyć dzień poczęcia dziecka. Nie można jednak traktować jej jako alternatywy do in vitro, bo te dwie metody są skierowane do zupełnie innych grup ludzi:
– Naprotechnologia jest adresowana do pacjentów, których niepłodność jest uleczalna i daje się korygować medycznie, czyli do ok. 40 proc. niepłodnych par – tłumaczył w TVN24 prof. Marian Szamatowicz, specjalista w dziedzinie ginekologii i położnictwa. Na pewno jednak naprotechnologia nie zadziała, jeśli przyczyną niepłodności są np. niedrożne jajowody u kobiety, endometrioza albo słaba jakość nasienia u mężczyzny. W tych przypadkach najskuteczniejsza będzie metoda in vitro – czyli pozaustrojowe połączenie komórki jajowej z plemnikiem.
A propos: Czy wiesz, jak rozpoznać owulację?
Co dalej z in vitro?
Minister zdrowia uspokaja, że sam zabieg in vitro nie będzie zabroniony. Aż chciałoby się tutaj powiedzieć: uff. Kłopot jednak z tym, że nawet jeśli procedura in vitro nadal będzie prawnie dostępna – to dla wielu osób będzie dostępna tylko w teorii. Koszt zabiegu to ok. 10-20 tys. złotych – a dla pojedynczej pary to kwota powyżej ich możliwości.
Sukces programu refundacji in vitro widzą samorządy i same zaczynają finansowanie tej metody leczenia niepłodności. Do Częstochowy, która już od kilku lat dokłada się do kosztów in vitro, prawdopodobnie niedługo dołączą np. Łódź i Poznań.
Jak ze skutecznością Programu Prokreacyjnego?
Czy kibicuję Narodowemu Programowi Prokreacyjnemu? Jak najbardziej – kto by nie kibicował?! Jeżeli dzięki edukacji zacznie się w Polsce rodzić więcej dzieci, będę się tylko cieszyć.
Czy wierzę w jego skuteczność? Chciałabym. Naprawdę. Zapytałam nawet wczoraj rzeczniczkę Ministerstwa Zdrowia, czy twórcy programu oczekują, że realizacja Narodowego Programu Prokreacyjnego przyniesie większą liczbę urodzeń niż zamykany program in vitro. Dowiedziałam się jednak tylko tyle, że: "do tej pory odbyły się 2 spotkania zespołu do spraw projektu programu z zakresu zdrowia prokreacyjnego i trudno tu jeszcze mówić o konkretnych propozycjach".
Czytaj także:

aktualizacja – lipiec 2016 Rządowy program refundacji leczenia in vitro został zakończony 30 czerwca 2016 roku. Trwał 3 lata. Eksperci szacowali, że około 15 tys. par w Polsce wymaga leczenia metodą in vitro, tymczasem do procedury zapłodnienia pozaustrojowego podeszło ponad 17 tys. par (dane nieoficjalne). 78% Polaków jest zdania, że niepłodne pary nadal powinny mieć przynajmniej częściową refundację in vitro (tak wynika z badań IQS zrealizowanych na rzecz Kliniki Leczenia Niepłodności, Ginekologii i Położnictwa Bocian). Co więcej, 58% Polaków uważa, że w kraju jest za mało klinik zajmujących się leczeniem niepłodności poprzez in vitro. Szczególnie duże poparcie dla tej metody leczenia niepłodności jest w grupie osób młodych (25-34 lata) – 86%. Co więcej, 73% Polaków deklaruje, że sami zdecydowaliby się na leczenie in vitro, gdyby była to jedyna metoda, żeby mieć dziecko. Niepłodność nazywana jest plagą zdrowotną XXI wieku. ------- Mija półtora roku od rozpoczęcia rządowego Programu Leczenia Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego. Dzięki niemu nawet pary, które do wcześniej nie mogły sobie pozwolić na leczenie niepłodności ze względów finansowych, otrzymały szansę posiadania potomstwa. Ponad 10 500 par rozpoczęło już leczenie. Wraz z nowym rokiem kliniki otrzymają nowe środki na leczenie niepłodności . Sprawdź, czy i Wy macie szansę na refundację in vitro. Czytaj też: Przewodnik po in vitro. Kto kwalifikuje się do programu? Do programu kwalifikują się trzy grupy pacjentów. Pierwszą z nich są pary, które nie mają żadnych szans na zajście w ciążę w sposób naturalny (u kobiet takim czynnikiem jest m.in. trwałe uszkodzenie jajowodów). Drugą grupą są pary posiadające dokumentację medyczną świadcząca o tym, że co najmniej od 12 miesięcy starają się o dziecko . Trzecią grupę stanowią...

Naprotechnologia to metoda naturalnej prokreacji. Jej nazwa to skrót od angielskiej nazwy Natural Procreative Technology (z ang. naturalna technologia prokreacyjna). Metoda ma leczyć niepłodność i pomagać w staraniach o dziecko poprzez obserwację ciała kobiety i na tej podstawie wyciągania wniosków co do jej płodności. Spis treści: Leczenie niepłodności za pomocą obserwacji Etapy obserwacji naprotechnologicznej Dla kogo naprotechnologia? Kiedy nie pomoże? Naprotechnologia a in vitro Jak działa metoda w Polsce Skuteczność naprotechnologii Naprotechnologia - leczenie niepłodności za pomocą obserwacji Naprotechnologia opiera się na tzw. modelach płodności Creightona, które mają pomóc w wykryciu zaburzeń płodności kobiety - błędów i nieprawidłowości cyklu miesiączkowego utrudniających zajście w ciążę. Polega na monitorowaniu: śluzu szyjki macicy i wydzieliny z pochwy, temperatury ciała kobiety, owulacji, krwawienia miesiączkowego, odczuć w okolicach intymnych. Etapy obserwacji naprotechnologicznej Przez 24 miesiące obserwuje się organizm kobiety i jej cykl miesięczny oraz ewentualne nieprawidłowości w jego funkcjonowaniu. Przeprowadza się to w trzech etapach: obserwacji śluzu, zapisywania wyników temperatury, badaniu poziomu hormonów kobiety i mężczyzny (według zasad modelu płodności Creightona), rozpoznania problemu niepłodności lub bezpłodności (np. stwierdzeniu braku owulacji), leczeniu niepłodności i podjęciu próby poczęcia dziecka w wyznaczonym, najbardziej odpowiednim terminie. Kto może skorzystać z naprotechnologii? Jest to metoda odpowiednia dla par bezskutecznie starających się o dziecko, ale cierpiących na niepłodność uleczalną , czyli...

O niepłodności mówimy wówczas, gdy mimo wielu prób (3-4 stosunki w tygodniu) kobieta przez rok nie zachodzi w ciążę. Bezpłodność to stan, w którym zapłodnienie jest niemożliwe (np. u kobiet po usunięciu macicy czy u mężczyzn, których organizm nie produkuje plemników ). W przypadku bezpłodności medycyna jest bezradna, zaś niepłodność Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zalicza do chorób, które można i należy leczyć. A polscy lekarze są w europejskiej czołówce, jeżeli chodzi o skuteczność terapii niepłodności. Najczęstsze przyczyny niepłodności u kobiet Lekarze szacują, że około 40 procent zaburzeń płodności dotyczy kobiet. Zwykle przyczyną niepłodności są: • Brak jajeczkowania, czyli owulacji, np. gdy kobieta ma zespół jajników policystycznych . • Niedrożne jajowody, np. wskutek endometriozy , zapalenia jajników albo operacji ginekologicznej, po której utworzyły się zrosty. • Mięśniaki w macicy. • Częste zapalenia szyjki macicy. • Alergia na nasienie partnera. • Zbyt duża presja otoczenia, zwłaszcza najbliższej rodziny, która wciąż dopytuje, kiedy para będzie mieć dzidziusia. • Blokada psychiczna, np. gdy pierwsza ciąża zakończyła się poronieniem . Najczęstsze przyczyny niepłodności u mężczyzn W 30 proc. problem z zapłodnieniem wynika z zaburzeń w funkcjonowaniu układu moczowo-płciowego mężczyzny. Najczęstszą przyczyną niepłodności męskiej jest zbyt mała ilość plemników w nasieniu, a także słaba ich żywotność, wywołana przez: • Niezstąpienie jąder do moszny. • Żylaki powrózka nasiennego, utrudniające swobodne spływanie nasienia z jąder. • Częste zakażenia układu moczowo-płciowego. • Palenie papierosów, nadużywanie alkoholu, przewlekły stres. • Noszenie obcisłej bielizny lub spodni ( przegrzanie...