Czy zdarzyło Ci się siedzieć w samolocie lub autobusie z dzieckiem, które krzyczy lub głośno się bawi? Czy jesteś pełna zrozumienia, bo sama masz dzieci, czy może zupełnie odwrotnie: denerwuje Cię to? Większość osób podróżujących najchętniej zamknęłoby się w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu, żeby nie słyszeć krzyczących maluchów. A ponieważ nie mogą tego zrobić – kręcą głową, głośno wzdychają i z politowaniem patrzą jak „męczysz się” w hałasie. Takie zachowania to wyraz braku tolerancji i zwyczajnego, ludzkiego zrozumienia, tylko czy mamy się nie przejmować, czy atakiem odpowiadać na atak?

Reklama

Rodzice do odseparowania

Airfare Watch Dog (portal, poprzez który można kupić bilety lotnicze) co roku przeprowadza ankietę na temat jakości podróżowania (Annual State of Travel Survey). Tegoroczne wyniki nie są pocieszające, szczególnie dla rodzin z dziećmi, podróżujących samolotem. Ponad 50% respondentów stwierdziło, że pasażerowie, mający pod opieką dzieci poniżej 10. roku życia, powinni mieć oddzielny sektor - coś w rodzaju odseparowanego przedziału. W tej samej ankiecie padło również pytanie o komfort siedzenia obok osoby kaszlącej lub czującej się źle. Ponad 39% odpowiedziało, że takie towarzystwo nie sprzyja relaksującej podróży. Wyniki są zatem porównywalne. Czy rodzina z dzieckiem jest jak ktoś chory, od którego należy odsunąć się jak najdalej?

Zobacz także: 6 trików jak sprawić, by dziecko lepiej zniosło podróż samolotem

Tolerancja nie kosztuje

Autorka artykułu na ten temat zamieszczonego na babble.com – Alison Wilkinson – słusznie skomentowała całą sytuację: „Nie mam nic przeciwko oddzielnemu przedziałowi dla rodzin z dziećmi, o ile jest to pierwsza klasa!”. Zgadza się, podróż z dziećmi nie należy do najłatwiejszych zadań, więc w sumie należą nam się najlepsze warunki. Nie dosyć, że pakowanie zajmuje całe wieki, to jeszcze przejście przez odprawę oraz oczekiwanie na lot nastręczają dodatkowych nieprzewidzianych sytuacji typu: „Mamo, zostawiłam przytulankę w domu!” – płaczu nie ma wówczas końca, „Mamo, wylałam na siebie sok!” – szukanie łazienki i zmiana ubrań na te zakupione w strefie bezcłowej, bo przecież wszystkie ciuchy są w walizce. Na pokładzie samolotu też nie jest łatwo, bo zmiana ciśnienia, turbulencje – dzieci się boją i są zmęczone.

W końcu jedziemy na wakacje i najlepszą drogą do ich rozpoczęcia jest relaks, uśmiech i wyrozumiałość. Nikt nie robi przecież nikomu na złość, a dzieci od zawsze robiły hałas. Zdarzają się i tacy pasażerowie, którzy wręcz pomagają rodzicom w zabawianiu dzieci i z tych wyjątków warto brać przykład.

Zobacz także

Może macie pomysł jak nie dać się presji współpasażerów? Ripostować kręcenie głową i wzdychanie, czy uciszać dzieci?

Reklama

Źródło: babble.com

Reklama
Reklama
Reklama