
Gdy w ostatnio pisałyśmy o jakości jedzenia w szpitalach pediatrycznych, nie spodziewałyśmy się, że odpowiedź przyjdzie tak szybko. Rzecznik Praw Pacjenta poinformował wszystkie media o zleconej przez siebie "kontroli żywności i jakości żywienia" we wszystkich szpitalach oraz placówkach medycznych, w których pacjenci dostają posiłki. Kontrolę, na prośbę Rzecznika, ma przeprowadzić Główny Inspektor Sanitarny.
Rzecznik reaguje na skargi pacjentów
Rzecznika zaniepokoiły negatywne sygnały płynące od pacjentów, którzy informowali o dramatycznej jakości żywienia w szpitalach. W piśmie wyraził także zaniepokojenie masowym korzystaniem z cateringu przez dyrektorów szpitali, podkreślając, że dbanie o zdrowie pacjentów jest ich obowiązkiem.
Rzecznik podkreśla także istotną rolę żywienia w procesie dochodzenia do zdrowia pacjentów i zwraca szczególną uwagę na szpitalne żywienie dzieci i kobiet na oddziałach położniczych:
"Rzecznik przypomina, że podmiot leczniczy jest zobowiązany zapewnić wyżywienie adekwatne do stanu zdrowia pacjenta. Obowiązek ten nakładają m.in. ustawa o działalności leczniczej oraz ustawa o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Wyżywienie powinno być dostosowane do zaleceń lekarza czy też szpitalnego dietetyka, zwłaszcza w sytuacji diety ustalanej z dnia na dzień lub chorób żywieniowozależnych jak cukrzyca, otyłość czy nadciśnienie. Ponadto powinno być dobrane do różnych grup wiekowych i środowiskowych, w szczególności biorąc po uwagę najmłodszych pacjentów, osoby starsze, pacjentów po przebytych operacjach. czy też kobiety po porodzie".
Czy szpitalne jedzenie będzie lepsze?
Raport z kontroli jest oczekiwany do końca czerwca 2016 r. Na razie Rzecznik czeka na odpowiedź GIS, czy kontrola w ogóle zostanie przeprowadzona. Spodziewacie się zmian na lepsze?
Poniżej zamieszczamy pełen dokument - kliknij, aby powiększyć!

Tamę opłatom ma postawić nowelizacja ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, opracowywana w Ministerstwie Zdrowia. Sukces Rzecznika Praw Dziecka W mamotoja.pl wielokrotnie pokazywaliśmy smutną i przygnębiającą prawdę o realiach pobytu rodziców w szpitalach przy ich chorych dzieciach. Nie dosyć, że warunki pobyty urągały standardom, to na dodatek opiekunowie musieli za to płacić. Zmiany legislacyjne mają uniemożliwić placówkom pobieranie opłat od rodziców lub opiekunów za czuwanie przy łóżku chorych dzieci. Dotąd trzeba było za to zapłacić nawet do kilkunastu złotych za dobę. To sukces wielu lat walki organizacji pacjentów i Rzecznika Praw Dziecka Marka Michalaka. Ponad rok temu, w lutym 2017 roku rzecznik prosił o zaniechanie tego procederu ówczesnego ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła. W połowie marca rzecznik zwrócił się nawet do prezydenta Andrzeja Dudy o rozważenie inicjatywy ustawodawczej w tej sprawie. "Szpital ma obowiązek respektować prawa pacjenta i umożliwiać jego kontakt z bliskimi. Korzystanie z tego prawa jest szczególnie ważne w przypadku pacjentów małoletnich, kiedy sprawowanie opieki uzasadnione jest chorobą oraz wiekiem dziecka" – napisał rzecznik. Rzecznik Praw Dziecka wielokrotnie alarmował, że niektóre szpitale nie tylko zawyżały kwoty pobierane od rodziców, żądając opłat w wysokości niewspółmiernej do poniesionych kosztów (od kilku do kilkunastu zł za noc), ale także utrudniały powrót do zdrowia małych pacjentów, wpływając na ich komfort leczenia. A przecież świadomość, że czuwa nad dzieckiem ktoś bliski, jest dla małych pacjentów okolicznością łagodzącą stres i korzystnie wpływa na ich powrót do zdrowia. Dziecko przy rodzicu szybciej zdrowieje "Zgodnie z wiedzą medyczną, obecność rodzica przy chorym dziecku poprawia stan jego zdrowia i prowadzi do szybszego...

Gdy pierwszy raz napisałam do "Mamo to Ja" artykuł o Poli i o tym, że w Polsce jest garstka ok. 30 dzieci z chorobą Niemanna-Picka typu C , które nie dostają leczenia, bo w Polsce uznaje się, że jest za drogie, nikt nie mógł uwierzyć, że to prawda, i że Poli (i innym dzieciom) nie można pomóc. Choroba Niemanna-Picka jest nazywana dziecięcym Alzheimerem, nieleczona kończy się śmiercią. Koszmarem jest to, że jest to umieranie, które trwa latami. Dziecko, które początkowo rozwijało się dobrze, przestaje chodzić, siedzieć, jeść, pić, oddychać. Walka o lek na Niemanna-Picka Lek na chorobę Niemanna-Picka dostają dzieci w 44 krajach, w Polsce - nie. Zwracaliśmy się w tej sprawie do rzecznika praw dziecka , rzecznika praw pacjenta. Odpowiedzi zawsze były takie same: ani rzecznik praw dziecka, ani rzecznik praw pacjenta nic nie może zrobić. W Polsce jest takie prawo - tylko minister zdrowia może wyrazić zgodę na refundację leków na choroby rzadkie, po zasięgnięciu opinii Agencji Oceny Technologii Medycznych (AOTM). W 2011 r. AOTM wydała pozytywną rekomendację, a ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz ustami rzecznika prasowego informowała, że wkrótce wejdzie program leczenia dzieci chorych na Niemanna-Picka typ C. Rodzicie Poli i innych dzieci z NPC przeżywali chwile szczęścia. Mieli pecha: po wyborach parlamentarnych zmienił się minister zdrowia. Bartosz Arłukowicz nie podtrzymał decyzji Ewy Kopacz . Leku dzieci nie dostały. Wiele razy zwracaliśmy się z pytaniami do Ministerstwa Zdrowia, kiedy lek wejdzie do refundacji. Za każdym razem odpowiedź była taka sama: lek nie wyleczy choroby, a jest drogi, jego efekty są zbyt słabe. Przeczą temu opinie lekarzy i rodziców: dzięki lekom choroba może spowolnić, zatrzymać się. Jednak w grudniu 2013 roku minister Arłukowicz kolejny raz odmówił refundacji leku, tłumacząc, że jego stosowanie przynosi zbyt małe efekty....

Nad takim rozwiązaniem pracuje ministerstwo zdrowia . Byłoby to spełnienie wieloletnich postulatów grup rodziców, którzy musieli zmierzyć się z dramatem utraty dziecka. "Człowiek nie powinien zostawać sam w obliczu śmierci dziecka" To na pewno dobra wiadomość dla założycielki i liderki grupy SOS Mieszkańcy Wawra Rodzicom z Centrum Zdrowia Dziecka (CZD) Anny Ojer, która w tej sprawie wystosowała list do ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. "Szpitale powinny wdrożyć procedurę pomocy rodzicowi w obliczu tragedii, jaką jest śmierć dziecka " – napisała Ojer, która od 2 lat pomaga rodzicom chorych dzieci. "System nie powinien zostawiać człowieka samego w obliczu śmierci dziecka" – uważają rodzice chorych dzieci, którzy podpisali się pod apelem SOS. "Śmierć dziecka w szpitalu to ogromna tragedia dla całej rodziny , dlatego pomoc i wsparcie rodziców w tych ciężkich chwilach jest bardzo ważne" – mówi rzeczniczka Centrum Zdrowia Dziecka Katarzyna Gardzińska. Potrzebna pomoc psychologów O tym, jaką gehennę i tortury psychiczne przechodzą rodzice zmarłego dziecka, wiele mówi historia jednej z mam. Jej chore dziecko leczone było w Warszawie, do której przyjechała z miejscowości oddalonej o kilkaset kilometrów. Niestety maleństwa nie udało się uratować, zmarło. Trzeba było załatwić wiele spraw urzędowych , w tym akt zgonu, przez co mama zmuszona była do pozostania w Warszawie, której właściwie nie znała. "Taki rodzic doświadcza najgorszego. Nagle musi zebrać rzeczy ze szpitalnego pokoju, pożegnać ukochane dziecko, odwieźć je w podziemia szpitalne i przyjść następnego dnia po dokumenty, z którymi musi udać się do miejscowego urzędu. Rodzic (...) wychodzi ze szpitala w obcym mieście i nie wie, dokąd ma pójść, gdzie przeczekać noc, co zrobić z torbami pełnymi rzeczy swoich i dziecka, jak znieść ten...