SKANDALICZNA zabawa: dzieci malują konie, a dorośli nie widzą w tym nic złego!
Nową modą stało się malowanie przez dzieci wynajmowanych do tego celu zwierząt. Jedna z firm oferująca jazdę konną opublikowała na swoim profilu na Facebooku zdjęcie pomalowanego konia. Wywołało to prawdziwą burzę w sieci. I słusznie!
Hipoterapia to jedna z metod rehabilitacji osób z niepełnosprawnością, która odbywa się przy udziale koni. Przez jedną ze szkół został do niej jednak wprowadzony nowy element – malowanie zwierząt przez dzieci. Sprawę nagłośniła między innymi dziennikarka Karolina Korwin Piotrowska, która opublikowała w mediach społecznościowych zdjęcia pomalowanych koni.
Malowanie koni to znęcanie!
Zdaniem większości internautów taka „zabawa” jest to po prostu znęcaniem się nad zwierzętami. „Myślę, że inne zajęcia z koniem dla dzieci byłyby równie skuteczne!” – grzmi jedna z internautek. W sieci pojawiły się głosy, że od malowania są kartki i płótna, a nie żywe zwierzęta. Według internautów taka zabawa jest krzywdząca dla zwierząt oraz nie ma nic wspólnego z terapią.
Na ten temat wypowiedziała się również terapeutka pracująca w szkole integracyjnej: „Te metody wzbudzają we mnie i moich koleżankach terapeutkach oburzenie i strach. Również współpracujemy ze stadninami, dokąd jeździmy z naszymi uczniami na hipoterapię i nie ma naszej zgody na takie praktyki. Nie zaszczepiamy w dzieciach traktowania zwierząt jak przedmiotów!”.
Co myśli na ten temat Dorota Zawadzka?
Głos w sprawie malowania zwierząt przez dzieci zabrała również Dorota Zawadzka. Superniania jest zdania, że taka zabawa pozwoli dzieciom uznać, że zwierzę to zabawka, a żywą istotę można traktować w sposób przedmiotowy.
„Otóż ja uważam i mam nadzieję, że koniom krzywda raczej się nie stała – rozumiem, że dorośli, którzy zorganizowali to wydarzenie, sprawdzili bezpieczeństwo farb. Natomiast 'krzywda' mogła stać się dzieciom. Pozwoliła im bowiem uznać, że zwierzę to zabawka. Tak nie jest. Więc na pytanie 'co pani na to?' odpowiadam – to nie powinno się zdarzyć i nie znajduję argumentu przeciw tej tezie. W sieci jest wiele takich zdjęć, z różnych eventów – pomalowane, porysowane konie, psy koty... PO CO?” – napisała na swoim profilu na Facebooku Dorota Zawadzka.
Tłumaczenie szkoły jazdy konnej
Na profilu na Facebooku możemy przeczytać tłumaczenie szkoły jazdy konnej, której post wzbudził tak duże emocje.
„Jak już zostało wspomniane wcześniej w komentarzach, pozwalamy dzieciom pod kontrolą osób dorosłych pomalować kredkami sierść naszego siwka w formie zabawy oraz przyzwyczajenia się do dużego zwierzęcia i po prostu zrobienia czegoś innego niż zwykle. Dzieci, które przychodzą do naszej stajni, są zdrowe umysłowo, rozumieją, co się do nich mówi i od samego początku uczone są odpowiedniego traktowania zwierząt. Nie biją ich, nie męczą i od wielu lat nie zdarzyło się, żeby po półkoloniach takie dziecko wróciło do domu i maltretowało psa lub kota, wbijając mu kredki w oczy i inne części ciała, ani tym bardziej robiło mu tatuaż” – tłumaczy firma.
Pracownicy nie widzą w takiej „zabawie” nic złego: „Według nas taka zabawa jest bezpieczna i owszem – nie widzimy w tym niczego złego ani dla dzieci, ani dla konia”.
A co Wy myślicie na ten temat?
Zobacz także: