Malowanie koni to znęcanie!
Na ten temat wypowiedziała się również terapeutka pracująca w szkole integracyjnej: „Te metody wzbudzają we mnie i moich koleżankach terapeutkach oburzenie i strach. Również współpracujemy ze stadninami, dokąd jeździmy z naszymi uczniami na hipoterapię i nie ma naszej zgody na takie praktyki. Nie zaszczepiamy w dzieciach traktowania zwierząt jak przedmiotów!”.
Co myśli na ten temat Dorota Zawadzka?
„Otóż ja uważam i mam nadzieję, że koniom krzywda raczej się nie stała – rozumiem, że dorośli, którzy zorganizowali to wydarzenie, sprawdzili bezpieczeństwo farb. Natomiast 'krzywda' mogła stać się dzieciom. Pozwoliła im bowiem uznać, że zwierzę to zabawka. Tak nie jest. Więc na pytanie 'co pani na to?' odpowiadam – to nie powinno się zdarzyć i nie znajduję argumentu przeciw tej tezie. W sieci jest wiele takich zdjęć, z różnych eventów – pomalowane, porysowane konie, psy koty... PO CO?” – napisała na swoim profilu na Facebooku Dorota Zawadzka.
Tłumaczenie szkoły jazdy konnej
„Jak już zostało wspomniane wcześniej w komentarzach, pozwalamy dzieciom pod kontrolą osób dorosłych pomalować kredkami sierść naszego siwka w formie zabawy oraz przyzwyczajenia się do dużego zwierzęcia i po prostu zrobienia czegoś innego niż zwykle. Dzieci, które przychodzą do naszej stajni, są zdrowe umysłowo, rozumieją, co się do nich mówi i od samego początku uczone są odpowiedniego traktowania zwierząt. Nie biją ich, nie męczą i od wielu lat nie zdarzyło się, żeby po półkoloniach takie dziecko wróciło do domu i maltretowało psa lub kota, wbijając mu kredki w oczy i inne części ciała, ani tym bardziej robiło mu tatuaż” – tłumaczy firma.
Pracownicy nie widzą w takiej „zabawie” nic złego: „Według nas taka zabawa jest bezpieczna i owszem – nie widzimy w tym niczego złego ani dla dzieci, ani dla konia”.
A co Wy myślicie na ten temat?
Zobacz także: