Sylwia Przybysz i Jan Dąbrowski są już małżeństwem. Niezapomniane wesele znanej pary nie mogło odbyć się bez dzieci – na imprezie bawiły się zarówno dwie małe córeczki państwa młodych, jak i kilkadziesiąt dzieci zaproszonych weselników!
Piosenkarka i influencer tworzą zgraną parę od kilku lat, doczekali się też dwóch córek. W ostatnią sobotę odbył się ślub i huczne wesele, na którym świetnie bawili się i dorośli, i dzieci. Młodzi już wcześniej zapowiadali, że nie wyobrażają sobie imprezy weselnej bez udziału dzieci – swoich i gości. Ich dwie córeczki, pomimo młodego wieku (rok i dwa lata) także świętowały ślub rodziców.
Aby zapewnić dzieciom atrakcje na weselu, Sylwia Przybysz i Jan Dąbrowski zatrudnili do pomocy firmę, która zorganizowała dla najmłodszych animacje. To musiało być spore przedsięwzięcie, bo w imprezie uczestniczyło kilkadziesiąt maluchów!
„Mamy ok. 45 dzieci, więc to dla nas "must have" zapewnić im atrakcje” – zdradzała przed ślubem Sylwia Przybysz na Instagramie.
Takie podejście nam się podoba! W końcu wesele to święto dla wszystkich bliskich i kochanych osób, dzieci również.
Piszemy też o:
Agnieszka Kaczorowska w wywiadzie dla „Wprost” opowiedziała o macierzyństwie, przygotowaniach do porodu, a także o tym, jak ważną rolę w jej życiu odgrywa rodzina. Aktorka poruszyła także temat spędzania urlopu bez dzieci. Młoda mama szczerze przyznała, że nie wyobraża sobie takiej sytuacji u siebie. Aktorka stwierdziła, że jeżeli ktoś „ucieka” od dzieci – powinien zastanowić się nad swoim życiem. Rodzina ponad wszystko? „Rodzice często chcą wyjeżdżać bez dzieci. My chcemy wyjeżdżać z Emilką, a już niedługo z dwiema córkami i nie wyobrażamy sobie póki co inaczej” – zaczęła swoją wypowiedź Agnieszka Kaczorowska. Tancerka zwróciła też uwagę na to, że wspólny czas spędzony jedynie z partnerem jest bardzo ważny, jednak zarówno wakacje, jak i codzienność, jej zdaniem, powinno się przeżywać rodzinnie. „Oczywiście chwile we dwoje też są ważne, ale mamy coś, co zawsze chcieliśmy stworzyć – rodzinę. Tak chcemy przeżywać nasze życie, czy to są wakacje, czy to jest codzienność”. Czas bez dzieci – alarmujący sygnał Zdaniem Agnieszki Kaczorowskiej uciekanie od chwil w gronie rodziny powinno być alarmującym sygnałem, że dzieje się coś złego. Uważa ona, że należy poświęcić wtedy chwilę na refleksję, czym jest spowodowana taka postawa: „Uciekanie od tego powinno być chyba takim światełkiem: »A dlaczego uciekam? Dlaczego chce inaczej?«”. „Może trzeba coś przerobić w życiu codziennym. Uważam, że taka analiza życia jest bardzo ważna” – podsumowała swoją wypowiedź Agnieszka Kaczorowska. Zgadzacie się, że chęć spędzenia czasu z dala od rodziny to znak, że dzieje się coś złego? Wyświetl ten post na Instagramie. Post udostępniony przez...
Anna Lewandowska zadbała o samą siebie i pojechała na wakacje bez dzieci. Odpoczywała bez wyrzutów sumienia, doceniając ciche poranki i brak obowiązków, z którymi na co dzień zmagają się rodzice. Trenerka radzi innym mamom zrobić to samo! Anna Lewandowska na wakacjach bez dzieci: „Piękny czas” Trenerka spędziła weekend w Paryżu, zwiedzała miasto i bawiła się z przyjaciółmi. Dla niej wyjazd bez córek jest naturalny i potrzebny – dzięki niemu regeneruje się i nabiera sił. To piękny czas, taki, jak kiedyś, czyli przed narodzinami dzieci – uważa Anna Lewandowska i namawia inne mamy, by także zadbały o własną równowagę. „Każda mama powinna czasami wziąć 'wolne', żeby spędzić czas tak jak kiedyś, prawda? Też tak robicie? Balans, równowaga i cisza rano...”. Zazdrościmy! W końcu poranek bez bałaganu, krzyków i pośpiechu doceniłaby każda mama. Wyświetl ten post na Instagramie. Post udostępniony przez 𝗔𝗻𝗻𝗮 𝗟𝗲𝘄𝗮𝗻𝗱𝗼𝘄𝘀𝗸𝗮 (@annalewandowskahpba) Zobacz też: Dzieci potrzebują wypoczętych mam! Kiedy i jak wypoczywać? Dlaczego rodzice są bardziej zmęczeni, niż by się mogło wydawać? Co najbardziej stresuje rodziców?
Jedni nie wyobrażają sobie, żeby na ich weselu miało zabraknąć dzieci (i organizują nawet dla nich specjalną przestrzeń zabawową), inni są zdania, że maluchy będą się na takiej imprezie męczyć. Wiele zweryfikowała też sama pandemia i wprowadzane obostrzenia. Pary młode muszą dobrze zastanowić się, z kim spędzić ten ważny dzień, żeby nie przekroczyć limitu gości. Coraz częściej wybierają więc... wesela bez dzieci. Ula Chincz: „Najważniejsza jest rozmowa” Taką decyzję (choć nie obowiązywały wtedy żadne restrykcje pandemiczne) podjęła lata temu prezenterka Ula Chincz. Jej zdaniem „wesele to impreza dla dorosłych”. „Nie żałuję tego, choć minęło tyle lat. Wszyscy się dostosowali, nawet matka karmiąca piersią, która była na naszej uroczystości, także sobie poradziła. Dla niej wynajęty został pokój w hotelu, w którym dziecko przebywało z opiekunką” – mówiła dziennikarka w rozmowie z serwisem dziendobry.tvn.pl. Ula Chincz wróciła do tematu również na swoim kanale na YouTubie „Ula Pedantula”. Przekonywała swoich widzów, że najważniejsza jest szczera rozmowa ze swoimi gośćmi. „Nie mogliśmy z mężem zapewnić dzieciom dobrych warunków w miejscu, gdzie odbywało się przyjęcie. Nie było przestrzeni na zabawę i odpoczynek. Nie chcieliśmy też, żeby dzieci na naszym weselu leżały gdzieś pokotem w nieodpowiednim miejscu” – podkreślała dziennikarka, dodając, że nie miała wówczas dzieci, a goście weselni nie mieli z jej decyzją żadnego problemu. Wyświetl ten post na Instagramie. Post udostępniony przez Ula Pedantula (@ulapedantula) Przypomnijmy, że od 28 maja będzie obowiązywał limit do 50 osób na weselach, komuniach i innych rodzinnych uroczystościach (osoby w pełni...
