
8-letnia Asia zorganizowała kiermasz, by zdobyć pieniądze dla chorej mamy. A do władz Poznania wpłynęły donosy o nielegalnej zbiórce.
"Mam na imię Asia..."
O małej, ale odważnej dziewczynce zaczęło być głośno kilka dni temu, gdy na klatce schodowej w poznańskim bloku pojawiła się kartka z takim oto napisem: "Mam na imię Asia. Zbieram na leczenie i rehabilitację mojej mamusi. Zachęcam do zakupów i pomocy".
Zbiórka odbyła się na podwórku pomiędzy blokami. Ilość osób, która się pojawiła, przeszła najśmielsze oczekiwania dziewczynki i jej rodziców. Setki osób przybyły z pomocą, wspierając finansowo rodzinę. Osoby prywatne, firmy, organizacje, fundacje, wszyscy chcieli dodać dziecku otuchy i wesprzeć je w marzeniach o poprawie zdrowia mamy.
Chora bez renty
Mama Asi jest ciągle diagnozowana. Po tym jak stwierdzono u niej padaczkę lekooporną, oraz problemy ze wzrokiem i kręgosłupem, miała już operację i czeka na następne. Zebrane pieniądze mają być przeznaczone na zakup balkonika pomagającego w przemieszczaniu się chorej, dojazdy do lekarzy w Bydgoszczy, oraz dalsze leczenie. Schorowana kobieta nie uzyskała renty, więc pozostaje na utrzymaniu męża.
Akcja wywołała wspaniały oddźwięk wśród społeczeństwa, nikt nie pozostał obojętny wobec problemów tej rodziny. Niestety jak się okazało, nie wszystkim spodobał się pomysł 8-latki. Do urzędu w Poznaniu dotarły donosy informujące o próbie przeprowadzenia nielegalnej zbiórki pieniędzy. Gdy los kiermaszu wisiał na włosku, pomoc dotarła od Fundacji Dar Szpiku, która posiada zezwolenie na przeprowadzenie zbiórki publicznej i użyczyła je Asi. Dzięki temu rodzina dziecka mogła kwestować przedmioty własne, oraz te przyniesione przez sąsiadów, oraz znajomych.
Jesteśmy dumni, że Polacy potrafią jednak w trudnych chwilach wspierać się, pomimo fermentu wprowadzonego przez kilka "nadgorliwych osób". Życzymy mamie Asi dużo zdrowia, a dziewczynce jak najwięcej uśmiechu w tych trudnych chwilach.
Czy takie szlachetne inicjatywy muszą być ograniczane zezwoleniami?
Zobacz także: Spełnili marzenie 4-latki, więcej już marzeń nie będzie...