
„Nie mogę uwierzyć, do czego dzisiaj doszło. Czasami człowiek słyszy o różnych sytuacjach tego typu, ale nie spodziewa się, że go spotkają. Weszliśmy do samolotu linii Southwest Airlines lecącego do naszego domu. Lot trwał około 1,5 godz. Samolot nie był klimatyzowany. Nagle moja dwuletnia córka zaczęła płakać i nie chciała mieć założonej maseczki. Drew ma nawyk ssania kciuka i jest to jedna z rzeczy, która uspokaja ją w stresujących sytuacjach. Ma to swoje biologiczne wyjaśnienie. Jak wiadomo ssanie kciuka z maseczką na twarzy jest niewykonalne. Nagle podeszły do mnie dwie stewardessy i przystanęły, obserwując, jak próbuję uspokoić córkę i nałożyć jej maseczkę” – napisała mama dziewczynki.
Niedopuszczalne zachowanie stewardessy
„Ironizowała, że mogłybyśmy wyciąć dziurę w maseczce (jej sarkazm był niedorzeczny i irytujący) albo przykleić ją córce do twarzy. Nie lubię być osobą, która łamie zasady. Wiem, że za brak maseczki należy się mandat. Rozumiem to i szanuję, ale w niektórych sytuacjach powinno się okazywać przyzwoitość i po prostu współczucie. Naprawdę brakuje mi słów. Nadal się trzęsę i modlę, aby innym nie przydarzyła się taka sytuacja” – dodała w swoim wpisie mama dziecka.
W zachowaniu stewardessy uderza brak empatii w stosunku do dziecka, które było zapłakane i zestresowane. Przepisy przepisami, jednak w niektórych sytuacjach należy być człowiekiem, a nie tylko bezdusznym pracownikiem. Mamy nadzieję, że żadnego malucha (ani jego mamy) nie spotka taka przykra sytuacja.
Zobacz także: