
Igor, synek Ani, przyszedł na świat 22 grudnia, więc od początku było jasne, że swoją pierwszą Wigilię spędzi z mamą wśród szpitalnych łóżek i stojaków na kroplówki. Było po prostu za wcześnie na wypis do domu.
Polecamy także: Pierwsze święta z dzieckiem
Bez niespodzianki
– Spodziewałam się tego. Pewnie dlatego kilka dni przed porodem najadłam się na zapas: pochłonęłam ogromną ilość ryby po grecku, choć tak naprawdę wcale za nią nie przepadam – śmieje się Anna.
Zanim trafiła na porodówkę, dokończyła jeszcze drobne podarunki, ręcznie robione bombki ze wstążek i – no cóż – poszła rodzić. Nawet nie zdążyła ubrać choinki. Trafiła do szpitala 21 grudnia wieczorem. Sama, bo mąż nie zdążył wrócić z delegacji. – Zadzwoniłam do niego i poprosiłam, żeby wsiadał
w pierwszy pociąg, bo już leżę w sali porodowej – wspomina Ania.
Igor czekał na tatę
Choć skurcze były mocne i regularne, wszystko szło bardzo powoli. – Igor urodził się dopiero nazajutrz, przez cesarskie cięcie. Pewnie czekał na tatę, który zdołał dotrzeć do szpitala w chwili, gdy lekarze wyciągali go z mojego brzucha – żartuje Ania.
Chłopczyk ważył 3810 g, mierzył 60 cm i miał bujną, czarną czuprynkę. – Śliczności! – mówi Ania. Był zdrowy jak rydz, więc od razu trafił do sali, gdzie wraz z tatą czekał na mamę. Gdyby akurat nie spał, dwa dni później mógłby zobaczyć z jej okna pierwszą wigilijną gwiazdkę.
Świąteczna... zupa mleczna
Jak wygląda Wigilia w szpitalu? – Wszędzie słychać kolędy puszczane z płyt i telewizji, położne dzielą się opłatkiem, składają życzenia... – opowiada mama Igora. – Prawda jest jednak taka, że nie ma jakiejś szczególnej atmosfery, bo to w końcu szpital, a nie dom. Nie ma co liczyć także na frykasy, zwłaszcza jeśli jest się po cesarce, tak jak ja. Jednak nie było źle. Tego dnia dostałam pierwszy po zabiegu posiłek: zupę mleczną.
Goście, goście...
Dzięki gościom, którzy liczniej niż zwykle odwiedzali świeżo upieczone mamy, Wigilia w szpitalu nie jest jednak zwykłym dniem.
– Przyszła cała rodzina. Był mąż, mama, tata, brat, teściowa, teść, szwagier, szwagierka, babcia, ciocia... Choć nie wszyscy pojawili się naraz, nieduża sala i tak pękała w szwach, zwłaszcza że gości miała także dziewczyna leżąca na łóżku obok – wspomina Ania.
Nie było choinki i smakołyków, ale i tak było to cudowne Boże Narodzenie. – Moje dziecko było już ze mną. Mogłam je do siebie przytulić. Wokół mnie byli bliscy mi ludzie. Czego chcieć więcej? Nawet nie wiem, o czym wtedy rozmawialiśmy, bo najbardziej utkwił mi w pamięci taki obrazek: siedzimy sobie i patrzymy na Igora. Na nasz mały świąteczny cud.
A Igor spał
Trochę smutno zrobiło się około godziny 17, gdy szpital opustoszał, bo goście wrócili do domów i zasiedli przy świątecznych stołach. Godzinę, dwie później, znów zrobiło się tłoczno. Tylko Igorek nic nie zauważył: spał.
W Wigilię zdarzyło się coś jeszcze: Ania mogła wreszcie wstać. Po raz pierwszy po operacji. – Tego dnia zrobiłam tylko kilka kroków, ale już nazajutrz, choć szwy trochę ciągnęły, mogłam chodzić w miarę normalnie, a po wyjściu ze szpitala bardzo szybko doszłam do siebie – wspomina.
Wreszcie w domu!
Anię i jej synka wypisano ze szpitala drugiego dnia świąt. – Przyjechaliśmy do domu, a tam choinka, zastawiony stół, rodzina, zamieszanie. Wszystko tak, jak powinno być.
Przeczytaj: Wzór na Święta według Superniani

Na zdjęciu: Alina Sałachewicz z mężem Dariuszem, czteroletnią Amelką, która przyszła na świat 25 grudnia i dwuletnim Adasiem. Gdy Alina dowiedziała się, że termin porodu przypada na 31 grudnia, zaczęła się niepokoić. – Sylwester, Nowy Rok , każdy się bawi... Kto będzie chciał przyjąć mój poród? Tu fajerwerki, a jej zachciało się rodzić – wyobrażała sobie, co że tak właśnie i o niej pomyślą, gdy przyjedzie do szpitala . Łudziła się, że dziecko urodzi się po Nowym Roku i nie będzie w przyszłości najmłodsze w klasie. Jednak wszystko potoczyło się inaczej. Skurcze przed kolacją Pierwsze skurcze pojawiły się, gdy Alina siadała z rodziną do stołu. – Sądziłam, że to skurcze przepowiadające, które miną. Pomyślałam, że nie będę dzwonić do lekarza ani do położnej. Przecież Boże Narodzenie to taki czas, który każdy powinien móc spędzić z rodziną – wspomina. Alinie nie dane jednak było spokojnie posiedzieć z bliskimi przy świątecznym stole. Co pewien czas musiała wstać, by położyć się i odpocząć. – Ale udało mi się nawet pośpiewać kolędy, oczywiście z przerwami. Wszyscy bardzo mną się przejmowali, posadzili na honorowym miejscu, w najwygodniejszym fotelu, chcieli wieźć do szpitala. Dzięki szkole rodzenia, do której chodziliśmy z mężem, nie panikowaliśmy, liczyliśmy skurcze i wiedzieliśmy, że poród postępuje wolno – wyjaśnia Alina. Noc jednak była dla obojga nieprzespana. Skurcze stawały się mocniejsze, Alina zaczęła się bać, bo to przecież pierwszy poród , pierwsze dziecko. Dwa auta na drodze Do położnej Alina zadzwoniła dopiero rano. – Gdy kazała mi jechać do szpitala, już wiedziałam, że nie uniknę porodu w święta . Przy okazji okazało się, że moja położna się przeziębiła i będę rodzić z tą, która akurat ma dyżur – wspomina. Aby...

Co sprawia, że święta są wyjątkowe i mają niepowtarzalny klimat? Każdy odpowie na to pytanie inaczej, ale jedno jest pewne: Boże Narodzenie z dzieckiem nabiera nowego wymiaru! Było magicznie - opowieść Karoliny Na te święta czekaliśmy prawie cały rok. W Boże Narodzenie miał się urodzić nasz syn. Zdążyliśmy już oswoić się z wizją świąt spędzonych w szpitalu, los jednak sprawił nam niespodziankę. Był początek grudnia, za oknem prószył śnieg, a ja kończyłam dekorować ciasteczka i pierniczki. Chciałam zrobić jak najwięcej przed porodem. Zaczynałam właśnie 37. tydzień ciąży, więc odetchnęłam z ulgą. Byłam w ciąży wysokiego ryzyka i cały czas miałam w głowie słowa lekarki: „Będzie dobrze, jeśli uda nam się wytrzymać do 37. tygodnia”. Mój maluszek chyba to zapamiętał, bo kilka godzin później wylądowaliśmy w szpitalu. Poród trwał zaledwie trzy godziny i – o dziwo – było dużo łatwiej, niż myślałam. Do tego dzidziuś dostał wymarzone 10 pkt w skali Apgar! Kacperek urodził się w przeddzień Mikołajek, dlatego też na drugie imię ma Mikołaj. Niestety, kilka dni po powrocie do domu znów trafiliśmy do szpitala. Na szczęście 22 grudnia wróciliśmy na dobre do domu. To były najbardziej niezorganizowane i tym samym najbardziej wyjątkowe święta w naszym życiu. Szybkie ubieranie choinki, pakowanie prezentów, pieczenie ciast do późna w nocy… Biegaliśmy bez ustanku, usiedliśmy dopiero przy wigilijnym stole. Wielu rzeczy nie zdążyliśmy załatwić, dokończyć. Ale to nie miało znaczenia. Byliśmy razem, cali i zdrowi. Dzieliliśmy się opłatkiem. Gdy dziś zamykam oczy, widzę, jak mój trzytygodniowy synek zasypia przy dźwiękach kolęd. Padał śnieg, migotały lampki na choince, a my wpatrywaliśmy się z mężem w nasze dzieciątko. Magię tych świąt zapamiętamy na zawsze. Przeczytaj także: Poród w święta -...

Dla Agnieszki Kaczorowskiej to na pewno będą wyjątkowe święta Bożego Narodzenia - po raz pierwszy gwiazdkę wigilijną przywita jej córeczka Emilka, która przyszła na świat w lipcu. Dla każdego rodzica pierwsze święta z maleństwem to przeżycie i niezapomniany czas. Migoczące światełka choinki, święty Mikołaj z prezentami, śpiew kolęd, z pewnością zrobią ogromne wrażenie także na kilkumiesięcznym maleństwie. Z relacji celebrytki na jej profilu na Instagramie możemy się dowiedzieć, jak idą przygotowania do świąt w jej domu. Wigilia w nowym domu Do świąt Bożego Narodzenia zostały trzy tygodnie i każdemu z nas udziela się już atmosfera przygotowań do nich. Tymczasem u Kaczorowskiej i jej męża Macieja Peli trwa finiszowanie remontu domu. Celebrytka jest spokojna i pewna, że Wigilię spędzą już w nowym gniazdku rodzinnym. Aktorka wyznała, że uwielbia grudzień i już z początkiem miesiąca stawia w domu choinkę. Niestety w tym roku musi poczekać, aż dom będzie wykończony. „1 grudnia 🌟 Uwielbiam ten miesiąc. Powoli czujemy świąteczny klimat... U nas choinka zawsze pojawia się na początku grudnia, ale w tym roku, ze względu na końcówkę wykańczania domu, stanie pewnie dopiero na dzień przed Wigilią.😌✊🏻" - napisała na swoim Instagramie. Świąteczny smoczek dla Emilki Młoda mama pochwaliła się za to świątecznymi akcesoriami, które sprawiła córeczce. Są to butelka do picia i smoczek , ozdobione choinkami, reniferami i gwiazdeczkami. "Są po prostu śliiiiiczne" - zachwyca się Kaczorowska. Wyświetl ten post na Instagramie. 1 grudnia 🌟 Uwielbiam ten miesiąc🥰 Powoli czujemy świąteczny klimat... U nas choinka zawsze pojawia się na...