
Według najnowszych danych NIK w ubiegłym roku aż 17 tys. rodziców odmówiło zaszczepienia swoich dzieci. To blisko czterokrotny wzrost odmów w porównaniu z 2011 rokiem, kiedy takich rodziców było mniej o prawie 12 tys.. NIK twierdzi, że te dane mogą być zaniżone, bo nie wszystkie poradnie zgłaszają odmowy. O tym, że dane ujawnione przez NIK mogą być rzeczywiście zaniżone najlepiej świadczy fakt, że w aż połowa z 12 skontrolowanych poradni nie zgłaszała Sanepidowi osób uchylających się od szczepień, tłumacząc to przeoczeniem.
Rodzicom nieszczepiącym dzieci grozi grzywna w wysokości od 200 do 5 tys. zł. Kontrolując jak Ministerstwo Zdrowia wywiązało się z Programu Szczepień Ochronnych w latach 2011-14, NIK odkryło, że rodziców odmawiających zaszczepienia dzieci przybywa w zatrważającym tempie. W 2011 roku zarejestrowano 4,7 tys. odmów, w 2014 roku było ich już 12,4 tys..
Wygląda na to, że właśnie spełniają się najgorsze prognozy autorytetów ze świata medycyny: ruch antyszczepionkowy rośnie w siłę, narażając na niebezpieczeństwo nie tylko swoje dzieci, ale i dzieci, z którymi mają kontakt, a które z różnych powodów nie nabyły jeszcze odporności na pewne choroby. Ogólny poziom wyszczepienia populacji jest jednak w Polsce nadal na wysokim poziomie i wynosi 95 proc. To na razie wciąż gwarantuje bezpieczeństwo.
Niestety widać też, że spadek szczepień ma negatywne skutki: w latach 2011-2014 liczba zachorowań na krztusiec wzrosła o 26 proc. (z 1,6 tys. do 2,1 tys.) , na odrę o 190 proc. (z 38 do 110), a na różyczkę o 37 proc. (z 4,3 tys. do 5,9 tys.). Alarmujące są przykłady z innych krajów, m.in. z Niemiec, USA i Wielkiej Brytanii, gdzie nieszczepiących rodziców jest więcej i ma to bezpośrednie przełożenie na jeszcze większy wzrost zachorowań na krztusiec i odrę. Odnotowano ofiary śmiertelne wśród dzieci wskutek zachorowania na te choroby.
Firma badawcza Millward Brown przeprowadziła w październiku 2015 roku badanie, z którego wynika, że im młodsi rodzice, tym więcej odmów szczepienia dzieci. Sens szczepionek kwestionuje 14 proc. Polaków w wieku 25-34 lat, a źródłem ich wiedzy o szczepieniach jest najczęściej internet - niestety jednak nie wiarygodne źródła, a fora internetowe i blogi, na których nietrudno natknąć się na sensacyjne wpisy antyszczepionkowców.
Przeczytaj też:

Liczba niezaszczepionych dzieci w Polsce zwiększa się każdego roku. Pod koniec 2013 r. było ich 10 tys., pod koniec 2014 – 15,4 tys., a na koniec 2015 r. już 22,3 tys. Ruch antyszczepionkowy przybiera na sile, nic więc dziwnego, że do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych zgłasza się coraz więcej rodziców z zapytaniem, czy przekazywanie do sanepidu przez placówki lecznicze informacji o braku szczepień jest legalne. Czy lekarze mogą informować sanepid, kto nie szczepi dziecka? "Podmioty lecznicze mają nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek przekazywania danych osobowych niezaszczepionych pacjentów powiatowym inspektorom sanitarnym, zobowiązują je do tego przepisy" – poinformował Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych. Wynika to z ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, która nakłada obowiązek szczepień ochronnych . Wykonywanie obowiązku szczepień sprawdzane jest przez sanepid. Rodzice niezaszczepionego dziecka otrzymują wezwanie do zaszczepienia dziecka w ciągu 7 dni. Brak reakcji może skutkować nałożeniem na rodziców kary grzywny - maksymalnie 10 tys. zł; grzywna może być nakładana wielokrotnie, ale łączna suma nie może przekroczyć 50 tys. zł. Stanowisko GIODO "Osoby przeprowadzające szczepienia ochronne są zobowiązane do prowadzenia dokumentacji medycznej dotyczącej obowiązkowych szczepień ochronnych, w tym przechowywania karty uodpornienia oraz dokonywania wpisów potwierdzających wykonanie szczepienia i sporządzania sprawozdania z przeprowadzonych obowiązkowych szczepień ochronnych oraz sprawozdania ze stanu zaszczepienia osób objętych profilaktyczną opieką zdrowotną, które przekazują państwowemu powiatowemu inspektorowi sanitarnemu" – wyjaśnia generalny inspektor. Rozporządzenie ministra zdrowia z 2011 r. w sprawie obowiązkowych szczepień nakazuje...

Mimo ponad 40 lat szczepień dzieci w Polsce, odra nie dała za wygraną i dzięki ruchom antyszczepionkowym znowu jest poważnym problemem . Chorują dzieci, dorośli, a liczby podane przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego budzą realny niepokój. Zobacz najnowsze dane! Ponad 1000 zachorowań Tylko w pierwszej połowie 2019 roku odnotowano w Polsce 1 tys. 44 przypadki odry . Ale może być ich więcej, bo zgłaszają się kolejni chorzy - alarmuje Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego - Państwowy Zakład Higieny. Do Głównego Inspektoratu Sanitarnego dotarło 1,3 tys. zgłoszeń. Gorzej było jedynie w 1990 roku, kiedy zachorowało ponad 56 tys. osób , a zmarło 12. Ale to były czasy, gdy nie wprowadzono jeszcze drugiej dawki obowiązkowych szczepień przeciwko odrze, która wyhamowała zachorowania. Wśród chorych jest wielu dorosłych cudzoziemców, ale choruje także coraz więcej dzieci, których rodzice nie chcą zaszczepić. Odra nadciąga ze Wschodu Ministerstwo Zdrowia tłumaczy, że mamy do czynienia z tzw. odrą przywleczoną . – To choroba od osób, najczęściej spoza granicy Polski, które nie były szczepione i przywiozły ze sobą szczepy wirusa – tłumaczył w maju szef resortu Łukasz Szumowski. Problemem są osoby przybywające z Ukrainy w poszukiwaniu pracy. U naszego wschodniego sąsiada skala zachorowań jest olbrzymia - w ubiegłym roku chorowało ponad 54 tys. osób. W następstwie komplikacji chorobowych zmarło kilkanaście osób, w tym dzieci. Średnio co tydzień notuje się mniej więcej 2 tys. nowych przypadków. Pomimo tego, że szczepionki przeciw odrze są w tym kraju bezpłatne, niewiele osób szczepi się. Jeszcze 10 lat temu na odrę szczepiło się 95 proc. małych Ukraińców, w 2016 roku zrealizowano zaledwie 31 proc. planowanych szczepień sześciolatków. Odra, czyli jedna z najbardziej zakaźnych chorób Od jednego chorego zaraża się od kilku...

Najnowsze dane Państwowego Zakładu Higieny mówią o wzroście zachorowań na odrę, chorobę zakaźną, która dzięki obowiązkowym szczepieniom została już przed laty wyeliminowana. Niestety coraz więcej rodziców decyduje się nie szczepić swoich dzieci. W tej sytuacji coraz częściej otrzymują od urzędników karę zapłacenia grzywny. Zobacz, gdzie jest najgorzej ze szczepieniami w Polsce. Kolejne przypadki odry Z raportu Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-Państwowego Zakładu Higieny wynika, że do 15 listopada 2018 roku zarejestrowano 193 zachorowania na odrę , w analogicznym okresie w 2017 roku było ich 60. Od 10 października, tylko w województwie mazowieckim, sanepid odnotował 79 podejrzeń lub zachorowań na tę chorobę. Wśród zakażonych znalazły się zarówno dzieci w wieku do 10 lat, jak i dorośli. Metodą walki z odrą są profilaktyczne szczepienia. Tymczasem coraz więcej rodziców decyduje się nie szczepić swoich dzieci. Robią to ze strachu przed skutkami ubocznymi szczepień. Państwowy Zakład Higieny podaje, że NOP ( niepożądany odczyn poszczepienny) zdarza się jedynie raz na 10 tys. przypadków. Najczęściej jest to: gorączka, bolesny obrzęk, niepokój, ból kończyny, zaczerwienienie w miejscu wstrzyknięcia czy wysypka. Ciężkie NOP, czyli wymagające np.hospitalizacji lub stanowiące zagrożenie dla życia występują niezwykle rzadko - to ok. 0,1 proc. w odniesieniu do zgłoszonych NOP w danym roku. Z danych PZH wynika, że w ciągu ostatnich 20 lat w Polsce nie zanotowano zgonu związanego ze szczepieniem. Wysokie kary za nieszczepienie dzieci Urzędnicy mają prawo zmusić rodzica do zaszczepienia dziecka. W przypadku odmowy mogą też karać go grzywnami – od 100 zł do nawet 5 tys. złotych . Pracownicy sanepidu coraz częściej muszą interweniować wobec rodziców, którzy uchylają się od obowiązkowych szczepień. Na terenie...