Gdy rodzice po powrocie z pogrzebu otworzyli samochód... przerazili się. Dziewczynka była nieprzytomna. Mimo że szybko trafiła do szpitala, na ratunek było już za późno. Według lekarzy śmierć nastąpiła w wyniku: udaru cieplnego, uduszenia i... stresu. To już kolejne dziecko, które zginęło w niewyobrażalnych męczarniach. Tym razem do tragedii doszło w Iranie.
Mieli zaraz po nią wrócić…
Z zeznań rodziców wynika, że gdy uroczystości pogrzebowe miały się rozpocząć, ich córka spała. Postanowili więc na pewien czas zostawić ją w aucie samą. Za chwilę mieli przyjść sprawdzić, czy mała Sadia już się obudziła i zabrać ją na ceremonię. Okazało się jednak, że w czasie pogrzebu… zapomnieli o córce. Na kilka godzin. Twierdzą, że byli skupieni na pożegnaniu krewnej.
Może, gdyby wrócili wcześniej, udałoby się ją uratować? Może powinni ją obudzić i od razu zabrać ze sobą? Te pytanie będą prawdopodobnie zadawać sobie do końca życia.
Stres, udar i uduszenie
Kiedy 4-letnia Sadia trafiła do szpitala, nie dało się już nic zrobić.
Dr Gholamrez Haidarnejad, stojący na czele wydziału medycyny sądowej w miejscowości Ramhoroz nie ma wątpliwości, co przyczyniło się do śmierci dziecka. Wymienił trzy powody: upał, brak tlenu i stres. Niewykluczone, że zanim dziewczynka zemdlała, była przytomna bardzo długo.
Samochód nagrzany do 79 stopni
Rodzice dziewczynki wymagają obecnie opieki psychologicznej. W sprawie śmierci dziecka toczy się śledztwo. Do publicznej wiadomości trafiła informacja, że termometr w samochodzie w czasie, gdy doszło do tragedii, pokazywał 79 stopni Celsjusza…
Źródło: The Mirror
Piszemy też o: