Prawdziwe historie: Z bólu błagałam o cesarkę
Męczyłam się prawie 20 godzin. Łożysko z masywnymi złogami, z blizną po odklejeniu, dziecko owinięte pępowiną. Aż strach pomyśleć, co by było, gdybym została za granicą. Oto historia Karoliny.
W ciążę zaszłam po 2,5 miesiąca pobytu za granicą. Mieliśmy tam pracować, mieszkać, zacząć inne życie… Niestety opieka służby zdrowia była kiepska, krwawienia w ciąży ignorowano i zalecano brać na wszystko paracetamol, nawet lekarz zignorował mnie, mówiąc, że to naturalna selekcja i jak chcę, to mogę nawet usunąć ciążę!
Dwa razy wracałam do Polski na badania
To polski lekarz przepisał mi leki rozkurczowe, luteinę i magnez. Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam bijące serduszko, gdy później patrzyłam na machające nóżki i rączki. Cudowne uczucie… w szczególności ruchy bobaska w brzuchu. Nagrałam mnóstwo filmików. Dwa miesiące przed porodem poszłam na urlop wypoczynkowy i od razu na macierzyński. Wróciliśmy do Polski. Chciałam rodzić w szpitalu, w którym kiedyś pracowałam. Zapisaliśmy się z narzeczonym do szkoły rodzenia. Poczułam się pewniej, choć strach przed porodem nasilał się wieczorami. Okazało się, że łożysko ma masywne złogi , ale lekarz orzekł, że można poczekać do terminu. Bałam się, choć zaufałam tej decyzji.
Zaczęłam krwawić
Krwawienie pojawiło się dwa dni po terminie o czwartej rano. Pojechaliśmy na KTG – zero skurczów (miałam tak na każdym badaniu KTG , mimo że w domu zwijałam się z bólu już drugi tydzień), zero rozwarcia. Odesłano mnie do domu. Pojechaliśmy w odwiedziny do znajomej, tam leżałam na kanapie, dziwnie zmęczona, poddenerwowana. Wróciliśmy do domu, na podwórku mnóstwo gości – imieniny mojej mamy. Mimo, że byłam głodna, odruchowo nic nie jadłam, tylko piłam wodę. Od osiemnastej rozbolał mnie brzuch. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca, robiłam zdjęcia gościom, patrzyłam jak jedzą, jak się bawią, pogoda była piękna. O dwudziestej skurcze pojawiały się co pięć minut i gdyby nie dziwny niepokój, wytrzymałabym kolejną noc.
Chcę jechać do...