Odpędza dziecięce strachy, oswaja nowe sytuacje, pomaga w leczeniu chorób, sprawia, że rehabilitacja staje się łatwiejsza, a zastrzyki mniej bolą. I w dodatku nic nie kosztuje.
Cóż to za niezwykłe lekarstwo? Oczywiście śmiech!
O tym, że psychika wpływa na nasz stan fizyczny, wiedziano już w starożytności. W średniowieczu poprawiano chorym nastrój grą na instrumentach i czytaniem psalmów. Tamte działania to daleki pierwowzór terapii śmiechem, czyli gelotologii. Jej prekursorem jest dr Patch Adams. W 1971 roku w Wirginii w USA stworzył Gesundheit Institute, którego misją było wprowadzenie do relacji między pacjentem a lekarzem elementów humoru. Sam przebierał się za klauna, by rozbawić dzieci w szpitalu. Innym lekarzem wykorzystującym śmiech jest dr Madan Kataria z Indii, który w latach 70. zaczął zakładać tam Kluby Śmiechu. Ich członkowie spotykają się codziennie przed pracą, by odbyć sesję terapii śmiechem. Na świecie jest dziś ponad 1000 takich Klubów.
Czerwony nos lekarza
W Polsce od 1999 roku działa Fundacja Dr Clown. Pracownicy i wolontariusze (psycholodzy, pedagodzy, aktorzy, studenci) współpracują ze świetlicami i 35 szpitalnymi oddziałami dziecięcymi (lista na www.drclown.pl). W kolorowych strojach, z czerwonymi nosami i zabawnym makijażem odwiedzają dzieci, przedstawiając się zabawnymi pseudonimami (dr Ciapa, dr Wesołek, dr Słoneczko). Pokazują sztuczki cyrkowe, rozśmieszają. A wszystko po to, aby zmniejszyć stres spowodowany pobytem w szpitalu, chorobą i leczeniem. Wykorzystują różne formy terapii – sztukę, muzykę, teatr, pantomimę. Mali pacjenci szpitali z niecierpliwością czekają na ich kolejne wizyty.
To naprawdę działa
Przeprowadzono szereg badań, które potwierdzają uzdrawiającą moc śmiechu; np. w jednym z nich pokazywano pacjentom filmy komediowe i poważne. Ci, którzy oglądali komedie, potrzebowali mniej środków przeciwbólowych! Według znanego badacza humoru, Paula McGhee, pozytywny nastrój pomaga zmobilizować organizm do walki z chorobą.
Co tak naprawdę dzieje się z nami pod wpływem śmiechu? Wdychamy więcej powietrza (nie jak zwykle pół litra, ale aż półtora), serce szybciej bije, prędzej krąży krew i organizm się dotlenia. Pracują mięśnie klatki piersiowej. Wydzielane są endorfiny, zwane hormonami szczęścia, które łagodzą ból. Rośnie poziom immunoglobuliny A, białka odpornościowego, i limfocytów T, które walczą z zarazkami. Obniża się również poziom adrenaliny i kortyzolu (czyli tzw. hormonów stresu).
Baw mnie!
Zdrowy, szczęśliwy maluch śmieje się 300 razy dziennie (sześć razy częściej niż dorosły!). Tę naturalną dziecięcą skłonność warto rozwijać i stymulować. Pewnie nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, że elementy terapii śmiechem stosujesz w codziennym życiu? Bo czymże innym jest np. robienie kanapek, na których układasz zwierzątka z sera ze szczypiorkowymi wąsami i oczkami zrobionymi z keczupu? Albo kiedy budzisz dziecko rano łaskotkami po to, żeby uśmiechnęło się po otworzeniu oczu? Tak samo możesz postępować w sytuacjach trudniejszych, gdy malec wpada w złość, smuci się, boi.
Pielęgnacja
05 marca 2007
Śmiech to lek i cudowna witamina. Odpędza dziecięce strachy, oswaja nowe sytuacje, pomaga w leczeniu chorób.
Polecamy
Porady