Pierwszy raz na angielskim
Naukowcy dowodzą, że im wcześniej człowiek ma kontakt z językiem obcym, tym łatwiej się go uczy. Dlatego coraz więcej rodziców zapisuje małe dzieci do szkół językowych.
Poznawanie języka obcego w czasie, gdy dziecko dopiero uczy się mówić, daje dobre rezultaty. Maluszek osłuchuje się z brzmieniem i melodią mowy innej niż jego własna. W tym wieku nie jest to nauka, lecz naturalne przyswajanie, które odbywa się mimo woli, w sposób niezamierzony, koniecznie podczas zabawy.
Każde dziecko uczy się we własnym tempie. Jeśli podejdziesz do tego bezstresowo, nie będziesz za każdym razem sprawdzać, ilu słówek się nauczyło, na pewno spodoba mu się ta nowa zabawa.
Co szkoła to inna metoda
Wiele szkół prowadzi zajęcia dla najmłodszych, nawet kilkumiesięcznych dzieci. Szukając odpowiedniej, posłuchaj rekomendacji znajomych, sprawdź kwalifikacje lektorów, obecność native speakerów, dowiedz się, jakim sposobem dzieci są uczone. Metoda Helen Doron polega na prowadzeniu zajęć wyłącznie po angielsku. Zakłada, że dwulatek pozna w ciągu roku około 250 słów, 20 piosenek oraz wiele rymowanek i wierszyków. Z kolei program Musical Babies kładzie największy nacisk na rolę muzyki i ruchu w nauczaniu języka angielskiego. Metoda Talking Kids polega na zachęcaniu maluchów do mówienia. Lektor stara się jak najwięcej rozmawiać z dziećmi, wykorzystując do nauki piosenki i wierszyki.W każdej z metod istotny jest element zabawy. Alternatywą wobec różnych szkół może być zebranie kilku znajomych dzieci, np. z przedszkola, w którym nie ma zajęć językowych, i poszukanie lektora z autorskim programem nauczania.
Małe grupy są lepsze
Decydując się na zajęcia w konkretnej szkole, zwróć uwagę na liczbę dzieci w grupie. Najlepiej, jeśli jest w niej nie więcej niż 7–8 maluchów. Nauczyciel może mieć trudność, by zapanować nad większą gromadką. Ważny jest też czas zajęć – nie powinny trwać dłużej niż godzinę, ponieważ małe dzieci nie potrafią się dłużej koncentrować. Z tego względu formy zabaw powinny się często zmieniać. Twoja...