Współpraca Reklamowa

Jak pomóc dziecku panować nad emocjami? To zadanie dla ciebie

Twoje dziecko płacze, gdy koleżanka z piaskownicy nie chce mu podać rączki? Albo chowa się ze wstydu pod stół, gdy przypadkiem rozsypie cukier? Takie gwałtowne reakcje emocjonalne to jeden z etapów rozwoju dziecka.

Trudno nam zaakceptować, że dziecko ma prawo do swoich uczuć, a jeszcze trudniej wczuć się w jego położenie. Toteż zazwyczaj tego nie robimy. Wolimy przekonywać, że nic się nie stało, odwracać uwagę, albo wdać się w długie tłumaczenia, dlaczego maluch nie powinien czuć tego, co właśnie czuje.

 

Dziecięcy bałagan uczuć

Małe dziecko żyje w plątaninie niezrozumiałych dla siebie, bardzo silnych emocji. Dwu-, trzylatek nie umie jeszcze nad nimi panować, to raczej one panują nad nim. Łatwo przechodzi od śmiechu do łez i odwrotnie. W dodatku właśnie w tym okresie życia małego człowieka pojawiają się nowe, nieznane dotychczas uczucia – duma, wstyd, poczucie winy, zazdrość i zakłopotanie. I choć dziecko dość często je teraz odczuwa, jeszcze przez kilka lat nie będzie w stanie w pełni zdawać sobie z tego sprawy, ani tym bardziej o tym mówić.

Jednak emocje muszą gdzieś znaleźć ujście. Ponieważ nie można o nich powiedzieć, dzieci znajdują inne sposoby na uwolnienie się od napięcia – obgryzają paznokcie, ssą kciuk, biją misia, zaczynają ponownie się moczyć. Czasem objawy emocjonalnego napięcia przyjmują postać dolegliwości fizycznych – bardzo częste są sytuacje, kiedy lęk przed pójściem do przedszkola powoduje bóle brzuszka, biegunkę a nawet wysoką gorączkę.

Co pomaga dziecku w trudnych sytuacjach

Tym, co pomaga dzieciom (dorosłym również) w trudnych sytuacjach jest wyrażanie emocji. Można to zrobić za dziecko, nazywając targające nim uczucia. „Widzę, że bardzo rozzłościł cię ten guzik, który nie chciał zmieścić się do dziurki. To denerwujące, kiedy nie udaje nam się zrobić tego, co chcemy” – podobne słowa pozwalają dziecku zrozumieć, co się z nim dzieje, gdy ma ochotę rzucić się ze złości na podłogę i często zapobiegają atakowi furii.

Dzieci czują się bezpiecznie, słysząc o tym, czego doświadczają. Mają poczucie, że są rozumiane i kochane. Uczą się też nazywać swoje doznania, a skoro potrafią je nazwać, zaczynają też lepiej sobie z nimi radzić.

Jak sobie radzić z emocjami dziecka?

A jednak rodzice - jeśli już w ogóle słuchają tego, co dziecko ma do powiedzenia – wcale nie pomagają mu odnaleźć się w bałaganie uczuć. Wręcz przeciwnie, wprowadzają jeszcze większe zamieszanie, przekonując malca, że nie powinien czuć tego co czuje, mówiąc np.: „przecież nic się nie stało”, „nie przejmuj się tak”, „robisz histerię bez powodu”, „mówisz tak, bo jesteś zmęczony” itp. I choć ta metoda zazwyczaj jeszcze bardziej wytrąca dziecko z równowagi, dorośli tkwią przy niej uparcie. Podobnie jak przy wyjaśnieniach i tłumaczeniach, które wzbudzają tym większy protest, im są dłuższe i zawiłe.

Trudno nam porzucić dawny sposób rozmawiania z naszymi pociechami, bo tak samo traktowali nas nasi rodzice. Warto jednak podjąć taką próbę, by pomóc dziecku i samym sobie. Czasem wystarczy po prostu pokazać mu, że je naprawdę słuchamy i zaakceptować jego uczucia słowami: „och, mmm, rozumiem".

Zacznij też obserwować swojego malucha w trudnych dla niego sytuacjach i zastanów się, co może czuć – jest mu przykro, jest rozzłoszczony, zawiedziony, rozczarowany, tęskni, boi się, ma wątpliwości, pretensje, żal? Nie obawiaj się, że głośno nazywając te uczucia, pogorszysz sprawę. Opowiedz o tym, co widzisz w zachowaniu dziecka („Widzę, że masz bardzo zmartwioną minkę, a w oczach zbierają ci się łezki”) i określ uczucia, których ono może doznawać („Jest ci bardzo smutno, bo dziewczynka nie chciała podać ci rączki? To bardzo przykre. Musisz być teraz naprawdę rozżalona”).

Nie przestawaj na jednym zdaniu. Często trzeba je powtórzyć wiele razy, by odniosły skutek. Nie zawsze zapobiegają one krzykom lub łzom, zawsze jednak dają dziecku poczucie, że „mama (lub tata) jest po mojej stronie”, że mnie rozumie. A to bardzo wiele.

Tłumienie złości szkodzi dziecku

O ile rodzicom łatwo przychodzi zaakceptowanie np. smutku czy żalu, o tyle mają duży kłopot z dziecięcą złością. „Przestań się wściekać!”, „Zachowujesz się nieznośnie”, „Natychmiast się uspokój” – to tylko niektóre zdania pokazujące, że nie dajemy dziecku prawa do przeżywania złości. Nie zdajemy sobie sprawy, że tłumienie tak silnych emocji zwiększa np. wydzielanie adrenaliny, która obniża odporność, zaburza funkcjonowanie pamięci, hamuje uczenie się. Ponadto poskramiając dziecięcą złość, nie dajemy dziecku szansy nauczyć się ją kontrolować. W efekcie będzie wybuchać w nieadekwatnych sytuacjach i z nieuzasadnioną siłą.

Akceptuj uczucia dziecka, nie zachowanie

Ponieważ gniew musi gdzieś znaleźć ujście, zaakceptuj to, że twoje dziecko tupie nogami, krzyczy i rzuca się na ziemię, ale nie pozwalaj, by wyrządzało komuś krzywdę. Spokojnie (to ważne!), ale stanowczo powiedz: „Widzę, że jesteś teraz bardzo rozzłoszczony (lepiej nie używać słowa „zły”, zwłaszcza w odniesieniu do małych dzieci, gdyż maluchy odczytują to jako opis swojej osoby, a nie tyko ulotnej emocji), ale nie wolno ci mnie bić”.

Jeśli dziecięca histeria wyprowadza cię z równowagi, możesz wyjść z pokoju mówiąc: „Słyszę, że chcesz sobie teraz pokrzyczeć, bo jesteś bardzo rozzłoszczony. Możesz się pozłościć w swoim pokoju, a ja wyjdę do kuchni, bo mnie bolą uszy. Jak już skończysz krzyczeć, to będziemy się bawić, zgoda?”. Ta metoda bywa bardzo skuteczna, badania bowiem pokazują, że natarczywe uspokajanie rozgniewanego dziecka przedłuża tylko płacz i krzyk.

Pokazuj dziecku, co czują inni

Między 2. a 4. rokiem życia dziecko nabiera dużej biegłości w rozumieniu uczuć innych i wywieraniu na nie wpływu – dodaje odwagi przestraszonemu misiowi, pociesza smutną mamę, droczy się z tatą. Warto wspierać je w tej umiejętności, bo dzięki temu nie tylko może nawiązywać głębsze relacje z innymi, ale także lepiej rozumie swoje własne emocje i uczy się je kontrolować.

Nazywaj więc uczucia, które malują się na twarzy innych i wskazuj na ich możliwą przyczynę, np.: „Ania jest smutna, bo nie pozwoliłeś jej pobawić się swoimi klockami”. Bawiąc się lalkami i misiami, mów, co czują zabawki w różnych sytuacjach. A gdy wracasz zmęczona z pracy i dziecko ciągnie cię do zabawy, nie bój się powiedzieć: „Miałam ciężki dzień i jest bardzo zmęczona. Jak odpocznę, to się pobawimy”.
 

Artykuł powstał z udziałem marki KINDER Niespodzianka