GIS poinformował, że służby wykryły w jajach obecność antybiotyku lazalocyd w ilościach przekraczających maksymalny dopuszczalny poziom. Jaja nie nadają się do spożycia i należy zwrócić je do sklepu - informuje Inspekcja Weterynaryjna.
Nawet małe pozostałości antybiotyków w artykułach spożywczych mogą negatywnie oddziaływać na organizm człowieka. Antybiotyki spożywane z żywnością przez dłuższy okres mogą powodować u ludzi odporność na lek (tzw. antybiotykoodporność), stanowiącą poważne zagrożenie dla zdrowia, oraz wywoływać reakcje alergiczne. Inspekcja Weterynaryjna wydała decyzję o wycofaniu partii jaj z obrotu. Chodzi o 4,3 mln sztuk jaj.
Jak informuje Główny Inspektorat Sanitarny, dotyczy to jajek konsumpcyjnych klasy A oznaczonych na skorupkach kodem:
Jaja zostały sklasyfikowane i zapakowane po 6, 10, 20, 30 sztuk w zakładzie pakowania jaj o weterynaryjnym numerze identyfikacyjnym 30215904, który jest naniesiony na opakowaniu.
W gospodarstwie, w którym doszło do nieprawidłowości, znajdują się cztery kurniki. Główny Lekarz Weterynarii Paweł Niemczuk poinformował, że ustalono, iż przyczyną była "pomyłka właściciela gospodarstwa", polegająca na podaniu paszy przeznaczonej do odchowu kurcząt, kurom nioskom (stosowanie lazalocydu, jako dodatku paszowego, w paszach dla kur niosek jest zabronione, ale można go stosować u kurcząt hodowanych na nioski).
UWAGA! Szukamy idealnego ojca! Zagłosuj w naszym plebiscycie!
Jaja znajdujące się w magazynie zostały zabezpieczone i są pod nadzorem Powiatowego Lekarza Weterynarii w Poznaniu. Właściciel kurników powiadomił wszystkich odbiorców drogą mailową o konieczności zabezpieczenia kwestionowanej partii towaru i niewprowadzania jej do obrotu.
Służby weterynaryjne ustaliły, że odbiorcami tej partii jaj były wyłącznie firmy położone na terenie Polski - m.in. największe supermarkety. Służby weterynaryjne zalecają, aby w przypadku kupienia skażonych jaj, nie spożywać ich i zwrócić je do sklepu.
Zgodnie z istniejącym prawem, antybiotyków do leczenia lub profilaktyki zwierząt hodowlanych można używać tylko za zgodą i pod ścisłą kontrolą lekarza weterynarii. To lekarz ustala proces leczenia zwierząt, dobiera odpowiednie środki farmakologiczne i ich dawki. Jaja, które znoszą kury w trakcie podawania leków, nie mogą być wprowadzane do sprzedaży.
Na rynek mogą trafić jaja zniesione dopiero po upływie określonego przez lekarza okresu karencji. Zachowanie okresu karencji przez hodowców jest niezwykle ważne, ponieważ pozwala ono na całkowitą eliminację pozostałości antybiotyków w jajku lub pozostawienia ich na minimalnym poziomie, bezpiecznym dla człowieka.
Źródło: Business Insider Polska, Farmio
Zobacz też:
Czy wiesz, że kura "w naturze" żyje ok. 12 lat, a na fermach konwencjonalnych często dożywa tylko roku? Jest to spowodowane sposobem jej hodowli i warunkami życia. Niestety: jaka kura, takie jajko. Jajka: w kategorii od 0 do 3 Kupując w sklepie jaja, pamiętaj, że kategorie jajek (od 0 do 3) oznaczają różnice w sposobie hodowli kur, a więc także w jakości jaj: 0 – jajka od kur z chowu ekologicznego (wolny wybieg, pasza wolna od GMO, sterydów, antybiotyków). 1 – jaja od kur, które mają dostęp do wolnego wybiegu 2 – jaja od kur, które mogą poruszać się wolno po całym kurniku 3 – jaja od kur żyjących w klatkach Co je kura, to jest w jajku Kury, które mają wolny wybieg, jedzą to, co same znajdą. Takie jajka są najwyższej jakości. Jeśli kura była hodowana w sposób ekologiczny, masz pewność, że nie dostawała profilaktycznie żadnych leków. Kury hodowane w klatkach jedzą to, co dostaną. Najczęściej w żywieniu zwierząt w chowie fermowym stosuje się pasze genetycznie zmodyfikowane. W paszach mogą też znajdować się też pestycydy, czyli chemiczne środki ochrony roślin. Niektóre pestycydy mogą być przyczyną pojawienia się zaburzeń hormonalnych. Do pasz dodaje się również antybiotyki i sterydy (stymulują wzrost). Dzięki chemicznym dodatkom kury znoszą znacznie więcej jajek niż te na wolności. Tylko że te jajka są zdecydowanie gorszej jakości. Jajka dopuszczone, ale... marnej jakości Cała żywność, która jest dopuszczona do sprzedaży, jest bezpieczna – informuje inspekcja sanitarna. Jeśli dziecko zje od czasu do czasu fermowe jajko, nic mu się nie stanie. Jednak po latach pozostałości pestycydów, antybiotyków, sterydów kumulują się w organizmie i mogą mieć niekorzystny wpływ na zdrowie. Lekarze coraz częściej ostrzegają, że...
Informacja o skażonej partii serów znajduje się na oficjalnej stronie Głównego Inspektoratu Sanitarnego. To komunikat szczególnie ważny dla kobiet w ciąży i małych dzieci z obniżoną odpornością. Dla nich spożycie skażonego sera może mieć nawet dramatyczne konsekwencje. Rycki Edam i Gouda - nie nadają się do jedzenia Wycofano ze sprzedaży dwie partie sera żółtego w plastrach. Powodem jest wykrycie bakterii Listeria monocytogenes - poinformował Główny Inspektorat Sanitarny. Chodzi o sery Gouda i Rycki Edam produkowane przez Spółdzielnię Mleczarską Ryki. "W jednej partii sera Gouda oraz w jednej partii sera Rycki Edam zbadanych na zlecenie producenta wykryto bakterie Listeria monocytogenes" - napisano w komunikacie GIS. Inspektorat wycofał ze sprzedaży: ser żółty Gouda marki Ryki, 135 g, plastry; numer partii: 180359 , data minimalnej trwałości: 18.10.2019; ser żółty Rycki Edam marki Ryki, 135 g, plastry, numer partii: 060658 , data minimalnej trwałości: 23.10.2019. Produkty z tych partii należy wyrzucić lub zwrócić do sklepu, w którym zostały zakupione. Liserioza - bardzo groźna choroba dla kobiet w ciąży i noworodków GIS ostrzega, że spożycie żywności zanieczyszczonej bakterią listerii może prowadzić do choroby zwanej listeriozą. Listerioza to groźna choroba zwłaszcza dla kobiet w ciąży , noworodków i osób z obniżoną odpornością. Jest trzecią z najczęstszych przyczyn zapalenia opon mózgowych u nowo narodzonych dzieci. Nieleczona na czas może doprowadzić nawet do sepsy. U osób dorosłych najczęściej nie występują żadne objawy zakażenia bakterią listerii. U kobiet w ciąży, po okresie inkubacji trwającym około 3 tygodni, pojawiają się objawy grypopodobne lub objawy wynikające z zapalenia dróg moczowych. U dzieci często dochodzi do zaburzeń równowagi, przeczulicy i światłowstrętu. Choroba może pozostawać...
Jak informuje Główny Inspektorat Sanitarny w ciastkach wykryto wysoki poziom niebezpiecznego akryloamidu . Badanie potwierdzające tę sytuację zostało wykonane w Holandii, a producent zamieścił informację na swojej stronie internetowej . Niestety, w międzyczasie polski dytrybutor zdążył już sprzedać tę partię produktu kolejnym odbiorcom. Jak rozpoznać niebezpieczne ciastka? Ze sprzedaży zostały wycofane: Ciasteczka dla niemowląt marki „Belkorn” Biskids 6+ with appleconcentrate (no added sugar, 150 g) , których producentem jest belgijska firma CRV Corthouts NV. Trefna partia produkcyjna ma numer: 171401 , a data minimalnej trwałości ciastek to 03.04.2018 Jeśli znajdziesz te numery na opakowaniu ciasteczek, nie podawaj ich dziecku ani sama ich nie jedz. Ciastka należy wyrzucić lub zwrócić do sklepu. Główny Urząd Sanitarny podkreśla, że „produkt z tej partii nie powinien być spożywany przez konsumentów, szczególnie przez dzieci, z uwagi na stwierdzony wysoki poziom akryloamidu”. Co to jest akryloamid? To substancja potencjalnie uszkadzająca geny i mogąca powodować raka . Powstaje w naturalny sposób podczas obróbki termicznej żywności, czyli pieczenia, smażenia, grillowania. Akryloamid znajduje się w wielu produktach wysoko przetworzonych , które jemy na co dzień, zwłaszcza tych kupowanych w sklepach, m.in. w paluszkach, chipsach, chrupkach , ale także w przygotowywanych w domu, np. frytkach, smażonym mięsie . W niewielkich ilościach nie jest toksyczny, ale i tak warto ograniczyć, zwłaszcza w diecie niemowląt i małych dzieci, spożywanie produktów zawierających ten związek. Zobacz też: Jak zacząć zdrowiej jeść i karmić dziecko? 5 sprawdzonych sposobów Źródło: Główny Inspektorat Sanitarny
