Aktorka i mama dwójki dzieci poszła w tango i pozwoliła sobie na bycie „matką do kitu"
Dzieci są najważniejsze! Stop! Mama też ma prawo zaszaleć! A dziecko będzie w piżamie przez pół dnia, z bananem w ręku.
Aktorka Maja Bohosiewicz uważana jest za jedną z najbardziej tajemniczych gwiazd polskiego show-biznesu. Rzadko pojawia się na branżowych imprezach, ale za to jest aktywna w mediach społecznościowych. Na swoim Instagramie bardzo szczegółowo relacjonuje swoje doświadczenia związane z macierzyństwem. Jeden z ostatnich postów traktuje o jej pierwszym od dawna wyjściu z domu bez dzieci - 2,5-letniego Zacharego i 1,5 rocznej córki Leonii.
"Poczułam się wolna"
Aktorka pochwaliła się, że pierwszy raz od dawna poszła w tango i... wcale tego nie żałuje. Co więcej, zapowiedziała, że będzie tak robić częściej. "Poczułam się wczoraj wolna. Wychodziliśmy czasami ze Starym, to tu, to tam, ale zawsze jakoś tak z głową i odpowiedzialnie, wszystko zaplanowane i grzeczne. Słowa, którego mi brakowało to spontaniczność. Każda z was chyba wie, że ciężko pozwolić sobie na choćby spontaniczne zobaczenie filmu wieczorem, czy spontaniczne wyjście do przyjaciółki tak, żeby nie zaburzać trybu dnia dzieci . Wszystko im podporządkowane, nawet nocne 'szaleństwa'. Mieliśmy iść na godzinę, złożyć życzenia i wracać" - zaczęła swój wpis.
Aż do tej pory. Celebrytka oznajmiła swoim obserwatorom, że pierwszy raz postanowiła zaszaleć. Spontanicznie."Tańczyliśmy do 3:00. Tańczyliśmy tak, że wychodziłam z domu w rajstopach, a wracałam bez. Bawiłam się, nie zastanawiając co z dziećmi, czy trzeba wracać, jak jutro do nich wstaniemy. Nie dlatego, że nie musiałam wstać. Ale dlatego, że pozwoliłam sobie na bycie 'matką do kitu' , która na śniadanie daje banana i puszcza od rana bajki, zamiast czytać książki " - zdradziła.
Aktorka napisała, że dzieci były szczęśliwe. Rodzice też. Mama i tata mieli czas tylko dla siebie, byli jak dawniej partnerami, a nie tylko zarządcami rodziny. "Jeżeli jesteś rodzicem i wydaje Ci się, że to wieczne usługiwanie i praca u podstaw się nie...