W roli ojca – Cezary Pazura jakiego nie znacie!
Starsza córka przeżyła z nim dość ekstremalne dzieciństwo, przy młodszej dwójce mógł zwolnić i zachwycić się ojcostwem. O byciu tatą, także samotnym, własnym dzieciństwie, wożeniu brata w wózku, opowiada Cezary Pazura, ojciec 27-letniej Anastazji, 6-letniej Amelki i 3-letniego Antosia.
Byłbyś w stanie sobie wyobrazić, że nie masz dzieci?
– Nie! Ale to dla mnie nic nowego. Przypomniałem sobie ostatnio, że gdy w czasach licealnych biskup pytał mnie, czy chcę pójść do seminarium, odpowiedziałem, że wolę, tak jak moi rodzice, mieć dzieci. Nie wiedziałem wtedy tylko, kiedy to miałoby się stać. No ale los uśmiechnął się do mnie podwójnie: zostałem ojcem w młodym wieku i po raz kolejny całkiem niedawno, bo parę lat temu.
Widzisz różnicę pomiędzy tymi ojcostwami?
– Tak i to wielką. Młodemu człowiekowi wydaje się, że każdy dzień trzeba wypełniać po brzegi, zasuwać, wymyślać, bo jeśli tego nie zrobi, to na pewno coś straci. Moja starsza córka, Anastazja, przeżyła ze mną dzieciństwo dość ekstremalnie. Tym bardziej, że było to na przełomie lat 80 i 90, czyli w czasie, który był tylko zarabianiem na przeżycie. Broń Boże na życie. Jakie życie?
Tym bardziej, że byłeś wtedy samotnym ojcem?
– Nastka była ciągle ze mną, a ja przeżywałem taki szok, że nie jadłem i prawie nie spałem, bo jedno mrugnięcie córeczki stawiało mnie od razu na równe nogi. I wszystko musiało chodzić jak w zegarku. W szwajcarskim zegarku. Córka była ze mną w teatrze, na próbach, w bufecie, garderobie, ciągle gdzieś pod pachą. Chodziliśmy na spacery, czytałem jej książki, usiłowałem gotować. Pamiętam prane w kółko, gotowane, suszone i prasowane pieluchy tetrowe. I jedyną paczkę jednorazowych, które mój brat Radek przywiózł z Wiednia dla dziecka o wadze 10 kg. A Anastazja dopiero co się urodziła. No, ale kto by to wtedy rozważał. Założyłem. Weszła cała, aż po szyję (śmiech).
Skoro mówisz o młodszym od ciebie o 7 lat Radku – czy jego pojawienie się na świecie było dla ciebie próbką ojcostwa?
– No jasne. Od 7. roku życia nie rozstawałem się z wózkiem, w którym leżał, a potem siedział mój braciszek. Bywał ze mną wszędzie i nie...