Lubię prać, gotować… – wywiad z Kamilą Szczawińską
Ciąża to koniec dla topowej modelki? Dla Kamili Szczawińskiej oznaczała nowy początek. Po sześciu latach modelingu, Kamila nie mogła już znieść braku stabilizacji. Dzięki pierwszej ciąży uporała się z nerwicą. Po drugiej – wróciła do pracy modelki.
Kamila Szczawińska: znana polska modelka, pracowała dla największych projektantów świata. 6 lat temu wycofała się z modelingu ze względów zdrowotnych i rodzinnych. w 2013 r. wróciła do pracy i dziś bierze udział we wszystkich pokazach polskich projektantów (np. Paprocki&Brzozowski, Maciej Zień).
Współpracuje z Fundacją Viva, która pomaga bezdomnym zwierzętom, jest ambasadorką akcji społecznej „Czytam sobie”, bierze udział w akcjach charytatywnych i kampaniach dla kobiet , m.in. „Projekt Test: Pokolenie Minus”.
Często słyszysz hasło: „Ty i dwójka dzieci? Nie wyglądasz na mamę”?
Bardzo często i za każdym razem tak samo doprowadza mnie do szału. Po pierwsze dlatego, że kto powiedział, jak ma wyglądać matka dwójki dzieci? Po drugie dlatego, że zwykle po tym pierwszym haśle słyszę drugie: „Ależ ty masz szczęście”, tymczasem mój wygląd to nie kwestia szczęścia, ale ciężkiej pracy. Kalina miała miesiąc, kiedy ja zaczęłam codziennie wieczorami robić brzuszki przed telewizorem. Teraz, kiedy już Julek i Kalina chodzą do przedszkola, mam treningi 4-5 razy w tygodniu: latin aero albo pole dance, czyli taniec na rurze. Do tego prawie codziennie biegam.
Masz na to czas przy dwójce dzieci i pracy?
Często słyszę od kobiet, że one nie mają czasu na to, żeby o siebie zadbać. Nie rozumiem tego. Według mnie tu nie chodzi o czas czy pieniądze, ale mobilizację i dyscyplinę. Robienie brzuszków przed telewizorem, kiedy dzieci już śpią, jest darmowe. To są naprawdę tylko wymówki.
Myślisz, że gdybyś nie była zawodową modelką, też znalazłabyś w sobie tę mobilizację?
Kiedy urodziłam dzieci wcale nie wiedziałam, czy będę jeszcze kiedykolwiek pracować jako modelka, ale ćwiczyłam dla samej siebie. Chciałam dobrze wyglądać, mieć jędrną skórę, nie mieć fałdy na brzuchu. To prawda, że mam dwoje dzieci, ale przecież...