Małżeństwa, które nigdy się nie kłócą nie istnieją. Warto jednak wiedzieć, jak to robić, żeby spory przynosiły więcej korzyści, a nie strat. To możliwe. Ewa Panafiuk, propagatorka metod Prozumienie bez Przemocy, radzi, jak się kłócić mądrze. A raczej – namawia do rozmowy, która prowadzi do rozwiązania i do empatii. Warto spróbować. Oboje możecie na tym skorzystać.
Na urlopie konflikty wybuchają ze zdwojoną siłą. Dlaczego tak jest?
Ewa Panafiuk: Bo nareszcie jest czas, żeby zająć się tym, co przez cały rok było odkładane. W przypadku dzieci na co dzień jesteśmy nastawieni na przetrwanie – karmienie, przewijanie, bawienie się – i trudno znaleźć czas na negocjacje w sprawie tego, co jest dla nas ważne. Przychodzą wakacje i zaczyna się. Ale to dobrze. Choć może się wydawać, że marnujemy urlop, to zaczynamy rozwiązywać ważne sprawy.
To konflikty nie są niczym złym?
Ewa Panafiuk: Nie są. Wydaje się, że konflikt jest zły, więc go unikamy, żeby było łatwiej. Tymczasem konflikt jest cenny. To moment, gdy moja perspektywa i perspektywa partnera (żony, męża) się spotykają i z tego tworzy się nowa jakość. Konflikt pomaga budować intymność, bo daje szansę na szczerość, autentyczność, głęboki kontakt.
A co zrobić, by spór przyniósł coś pozytywnego?
Ewa Panafiuk: Większość konfliktów tworzy się na poziomie tzw. strategii. Ale warto zejść głębiej, czyli na poziom potrzeb. Już tłumaczę. Strategia to sposób na spełnienie potrzeby, np. chcę poczytać książkę i wymyślam, że mąż teraz powinien zająć się dziećmi. To moja strategia na potrzebę odpoczynku. I jeśli mąż akurat chce pomajsterkować, to tworzy się pozorny konflikt. Wydaje się, że nie ma rozwiązania. Ale jeśli się zastanowimy, o co nam obojgu chodzi, to okaże się, że o to samo – o odpoczynek. Możemy zrobić burzę mózgów, co (jaka strategia) zaspokoi potrzebę i moją, i męża. Czyli np. zadzwonić po babcię, zrobić coś odprężającego razem z dziećmi, np. wspólną kąpiel. Jeśli zejdziemy na poziom potrzeb, znajdzie się mnóstwo pomysłów. Nie musimy kurczowo trzymać się tego jednego, który wywołuje napięcie.
Warto pomyśleć, dlaczego druga strona mówi nie.
Ewa Panafiuk: Jeśli ktoś mówi „nie”, to znaczy, że coś innego jest dla niego tak ważne, że mówi temu „tak”. Wtedy tego właśnie szukamy.
Co może to ułatwić?
Ewa Panafiuk: Nie skupiamy się od początku na tym, by znaleźć rozwiązanie, które nas zadowoli, tylko najpierw budujemy kontakt. On pomoże wymyślić strategię, która nie będzie kompromisem. Bo kompromis znaczy, że ktoś zawsze z czegoś rezygnuje, a zwykle jedna i druga strona. My szukamy rozwiązania, które nie będzie żadnym ustępstwem. Można je znaleźć, jeśli zbudujemy kontakt – odkrywając potrzeby drugiej osoby.
Jak go budować?
Ewa Panafiuk: Na dwa sposoby: poprzez empatię, czyli próbę wczucia się i odgadnięcia potrzeb partnera. I drugi – szczerość, czyli powiedzenie o swojej potrzebie. Spieramy się na przykład, kto nakarmi dziecko. Partner mówi: „Bo ty zawsze chcesz, żebym ja karmił”. Mogę to odebrać jako krytykę i się obwiniać (nie dotrzymuję słowa, nie chce mi się) albo zaatakować: „Ale to ty nigdy tego nie robisz, zawsze cię nie ma”. Te sytuacje znamy i one do niczego nie prowadzą.
Można inaczej. Przez empatię: „Widzę, że naprawdę chcesz odpocząć, tak?”. To powinno być pytanie, nie stwierdzenie. To może nie od razu zadziała, ale widać nasze intencje, że jesteśmy ciekawi, co się dzieje z drugą osobą. Ale jeśli nie możemy dać empatii, bo myślałyśmy, że w wakacje to partner się bardziej postara, wybieramy szczerość: „Marzyłam o urlopie, że wreszcie trochę odpocznę i nie będę miała wszystkiego na głowie”.
Przeczytaj też: Narodziny dziecka i... małżeńskiego kryzysu