Czemu nie panikuję na widok pleśni w żyrafce Sophie?
Co jakiś czas w internet przypomina sobie o "wnętrznościach" żyrafki Sophie: czarnych, brudnych, fuj! Tylko, czy naprawdę ta panika ma sens?
Cała afera wzięła się od wpisu mamy dwóch synów, Dany Chianese, którą zaniepokoił zapach stęchlizny w żyrafce Sophie jednego z synków. Rozcięła – i zamarła: środek był cały czarny. Zaczęła szukać w internecie i trafiła na drugi wpis (sprzed roku) o pleśni w Sophie. W tym drugim wpisie inna mama, Stephanie Oprea, ostrzegała: "Choć przez dwa lata nasza żyrafka była używana właściwie, tylko do gryzienia przez synka, to po rozcięciu okazało się, że ma czarny cały środek". I jak to w internecie: zdjęcia rozniosły się po całym FB i Instagramie, a kauczukowa Sophie w ciągu tygodnia stała się największym zagrożeniem naszych dzieci.
So after reading an article about Chloe's favorite chew toy Sophie. I decided to cut it open and see for myself and YUCK!!! There's mold all inside. I'm sickened knowing I've been letting her chew on this !!! BEWARE PARENTS! #chewingtoy #sophiethegiraffe
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Pamela Muro (@pami518) 17 Sty, 2017 o 1:58 PST
Czemu nie panikuję, widząc pleśń w żyrafce Sophie?
Po pierwsze dlatego, że na 99,9 procent pleśń z Sophie nie zrobi dziecku krzywdy. Fakt, ten środek wygląda okropnie. Tylko, że maluch raczej z nim nie będzie miał żadnego kontaktu: żyrafka jest zrobiona jest z jednolitego kawałka gumy, z jedną małą dziurką, do której dziecko raczej nie będzie w stanie włożyć nawet koniuszka języka.
Pleśń jest groźna przede wszystkim wtedy, kiedy maluch może zetknąć się z nią bezpośrednio poprzez usta albo gdy ją wdycha przez dłuższy czas. Dużym zagrożeniem dla jego układu oddechowego będzie grzyb na ścianie albo nieczyszczona regularnie klimatyzacja w samochodzie. Mała Sophie, nawet z brudnym środkiem, krzywdy zdrowemu dziecku raczej nie zrobi – w każdym razie dopóki jej nie rozetniemy i nie pozwolimy mu wylizać środka.
Czytaj także: Co warto wiedzieć o uczuleniu na...