
Długa podróż samochodem z małym dzieckiem nie musi być męczarnią.
Gdy mój syn, Bartek, był zbuntowanym dwulatkiem, wybraliśmy się z nim aż na południe Włoch. Wyjeżdżaliśmy z duszą na ramieniu, zwłaszcza, że nasi znajomi stukali się w czoło. "Zwariujecie"- straszyli. Nie zwariowaliśmy, za to dużo się nauczyliśmy.
- Zawsze trzeba brać pod uwagę potrzeby i możliwości małego podróżnika.
- Jedną z najważniejszych potrzeb dziecka jest to, by się nie nudzić w czasie jazdy.
- Zaspokojenie tej potrzeby jest ważne także dla kierowcy: trudno prowadzić, zwłaszcza którąś godzinę z rzędu, gdy na pokładzie jest rozeźlone, marudzące albo płaczące dziecko.
Przeczytaj także: Dziecko w samochodzie
W co się bawić z dzieckiem w aucie?
Małemu pasażerowi można zapewnić rozrywkę na tysiąc sposobów. Oto zabawy na podróż, które w naszym przypadku sprawdziły się najlepiej:
Polecamy: 12 sposobów na marudę
1. Śmieszne, podróżne rytuały. W naszym przypadku jednym z nich było chóralne wołanie "Uuuuuuu" podczas przejazdów przez tunele, których Bartek bardzo się bał. Szybko mu przeszło: nie mógł doczekać się kolejnego, by znów sobie pobuczeć. Bojowe okrzyki można wznosić także na mostach, światłach ("Zie-lo-ne! Zie-lo-ne!) i przy innych okazjach.
2. Wspólne śpiewanie. Można fałszować, bo wtedy jest zabawniej. Można też przekręcać słowa znanych piosenek ("Wlazł piesek na płotek i mruga") - czujny malec na pewno to wyłapie i będzie miał dodatkowy powód do radości. Warto nie ograniczać się do dziecięcego repertuaru. Śpiewaliśmy na przykład piosenkę o ... Czterech Pancernych. Dzięki temu dziecko miało okazję usłyszeć także tatę.
3. Zabawa w "Co wiezie ta ciężarówka?" Domniemamy ładunek musi być oczywiście atrakcyjny dla malucha (Banany! Hulajnogi! Lody na patyku! Słonie! Milion czekoladek!)
4. Zabawa w kierowanie. O wiele łatwiej znieść długą jazdę, gdy samemu można "prowadzić". W sklepach z zabawkami można kupić kierownice-zabawki (mają klakson i wydają różne, bywa że denerwujące dla rodziców odgłosy) ale sprawdzić może się wszystko, co okrągłe, na przykład plastikowy talerzyk czy gumowe ringo.
5. Zabawa w Indian i nie tylko. Wystarczy klepać się po buzi w czasie mówienia "Aaaaa." Można także bawić się w panią, która zapowiada na stacji pociągi (trzeba zatkać palcami nosek), w trąbiące auto, ryczącego lwa itd.
6. Teatrzyk. Nie trzeba (choć na pewno warto) zabierać pacynek. "Aktorami" mogą stać się pierwsze z brzegu pluszowe maskotki, naciągnięte na dłonie skarpetki (kciuk w wkładamy w miejsce przeznaczone na piętę i już można kłapać paszczą) albo nawet twoje i dziecka dłonie. Scenariusz nie jest konieczny. Wystarczy rozmowa typu: "Dokąd jedziesz"", "Na wakacje". "Ojej, a daleko?" etc, etc. W ten sposób można się bawić nawet z całkiem małym brzdącem. Starszy maluch może sam wymyślać fabułę.
7. Absurdalne, wymyślne na bieżąco zabawy. Z naszym synkiem bawiliśmy się w podawanie numeru drogi (usłyszał prośbę taty i sam podał mi numer drogi ... do ręki), łapanie nieistniejących muszek, karmienie wymyślonego kota.
8. Naśladowanie głosów zwierząt. Niekoniecznie tylko tych mijanych (np. krów i psów), ale wszystkich, jakie znamy. Chcesz zaskoczyć malucha? Pokaż mu jak "mówi" rybka: bezgłośnie otwieraj i zamykaj wyciągnięte w ryjek usta.
9. Wyglądanie za okno. Przy drogach dzieje się wiele ciekawych rzeczy: stoją dziwaczne budynki, pojawiają się krowy, konie, traktory, auta wiozące konie. Ale nawet nudny krajobraz mozna uatrakcyjnić: wystarczy patrzeć na niego przez lornetkę ze zwiniętych dłoni.
10. Machanie do innych. Dzieci uwielbiają machać do ludzi na poboczach i w mijanych autach. Gdy ktoś odpowie im tym samym, są wniebowzięte.
Polecamy także: 11 najlepszych produktów ułatwiających podróż samochodem