
Córeczką tatusia określa się najczęściej dziewczynki w wieku 3-6 lat, które mają kochającego ojca, który staje się dla nich podświadomym obiektem seksualnym. Nie znaczy to wcale, że dziewczynka chce nawiązywać kontakty seksualne z tatą! Pragnie jednak jego uwagi, zainteresowania, a własną matkę postrzega (także podświadomie) jako konkurentkę o względy ojca. Jest to naturalny etap rozwoju psychologicznego dziewczynek. Większość z nich wyrasta z tej fascynacji, ale część na długo, nawet do końca życia ojca, pozostaje córeczką tatusia.
Córeczka tatusia:
- co to znaczy
- gdy tata hołubi córkę
- gdy córka gloryfikuje ojca
- dorosła córka tatusia
- jak przestać być córką tatusia
Córeczka tatusia – co to znaczy
Pojęciem tym nie zawsze określa się dziewczynki na etapie kompleksu Elektry. Często są to po prostu córki troskliwych ojców i tak naprawdę to postawa ojca sprawia, że o dziewczynce mówi się, że jest córeczką tatusia. Pojęcie to ma zatem dwa, a tak naprawdę trzy znaczenia:
- postawa ojca,
- etap rozwoju córki,
- nieprawidłowa postawa kobiety w życiu dorosłym.
Poniżej omówimy je wszystkie. Pierwsze dwa zjawiska są naturalne, jednak jeśli się na siebie nałożą, fascynacja córki będzie się przedłużać, a tata popełni błędy, z małej córeczki tatusia wyrośnie dorosła córeczka tatusia. To zjawisko jest już problemem psychologicznym.
Gdy tata hołubi córkę, też mówi się o „córeczce tatusia’’
Dzieje się tak wtedy, gdy mężczyźnie rodzi się upragniona córka, albo wtedy, kiedy pragnący syna tata zaczyna nawiązywać zaskakującą dla niego samego więź z córką. A wcale o to nie trudno. Wystarczy, że tata będzie opiekował się malutką, a później nieco starszą dziewczynką. Dzieci płci żeńskiej z reguły są bardziej zainteresowane ludzkimi twarzami, szybciej niż chłopcy potrafią odczytywać cudze emocje. To sprawia, że szybko nawiązują kontakt i budują więź z tym, kto przy nich jest. Tak może powstać silna więź ojca z córką.
Dlatego ojciec włączający się w opiekę nad dzieckiem może zbudować z córką fantastyczne relacje, które dla niego samego mogą być zaskoczeniem. Jest to zwykle źródło wielkiej satysfakcji dla taty, który chętnie spędza czas z córką, opiekuje się nią i obdarza prawdziwą ojcowską miłością. Osoby z zewnątrz, widząc zaangażowanie ojca i troskę o córkę, mogą mówić o jego małej dziewczynce „córka tatusia’’, jednak w takiej sytuacji chodzi bardziej o postawę ojca niż o zachowanie córki.
Córka tatusia – postawa dziewczynki
W wieku 3-6 lat córki, które mają przy sobie troskliwych ojców, przechodzą etap „zakochania się’’ w tacie. Pragną jego uwagi, zabiegają o nią, chcą być przez ojca przytulane i hołubione. Podświadomie traktują matkę jak rywalkę. Mogą być zazdrosne o uwagę ojca i o czas, jaki on poświęca kobiecie. Chcą szukać w zachowaniu ojca potwierdzenia, że to one są dla niego ważniejsze niż żona czy partnerka.
To ważny etap w ich rozwoju. Ojciec jest pierwszym mężczyzną w życiu dziewczynki. Od jego postawy może zależeć, jakich partnerów w przyszłości będzie poszukiwać córka. Tata jest pierwowzorem mężczyzny. Jeśli będzie asertywny, będzie szanował matkę dziecka, będzie uczestniczył w życiu rodziny i angażował się w obowiązki domowe, będzie odpowiedzialny, będzie szanował ludzi i pieniądze, jest duże prawdopodobieństwo, że takich partnerów będzie szukać córka. I odwrotnie – dysfunkcyjny ojciec może tak wpłynąć na córkę, że, choć dorastając zacznie ona zauważać błędy i wady ojca, podświadomie będzie lgnąć do mężczyzn mu podobnych.
Dorosła córka tatusia
Jeżeli etap fascynacji ojcem nie mija w naturalny sposób, a tata faworyzuje córkę, jest pobłażliwy wobec niej i niekonsekwentny, wybacza absolutnie wszystko i rozpieszcza ją także finansowo, dziewczynka może wejść w dorosłe życie uwiązana psychicznie do ojca. Będzie u niego szukać wsparcia w każdej trudnej sytuacji i wykorzystywać jego bezwarunkową miłość, unieszczęśliwiając siebie samą. No bo jaki mężczyzna będzie w stanie dorównać mężczyźnie idealnemu, czyli jej tacie? Żaden.
Taka kobieta może nie zdołać zbudować prawdziwego związku z mężczyzną, bo zawsze u jej boku będzie stał ojciec. To od jego opinii może uzależniać swoje decyzje, zamiast podejmować je z własnym partnerem. To na pieniądze ojca będzie liczyć (o ile ma majętnego tatę), podejmując nietrafione decyzje finansowe.
Nieprzecięcie psychicznej pępowiny łączącej ją z ojcem może mieć też skutki opłakane dla niej samej, nie tylko dla jej związków. Jeśli ojciec stawiał jej potrzeby na pierwszym miejscu, nie bacząc na innych ludzi, tego samego będzie oczekiwać od partnera. Czy rozpieszczona córeczka tatusia znajdzie takiego, który spełni wszystkie jej zachcianki?
Ojciec, który kochał szalenie córkę, ale gardził innymi ludźmi i wdawał się z nimi w zatargi, bywał agresywny wobec innych, może sprawić, że córka będzie szukać partnera o podobnych cechach. Wśród mężczyzn o takim charakterze zdarzają się jednak damscy bokserzy, którzy najpierw rozpieszczają partnerkę, by później w trudnych momentach wyładowywać na niej swoje frustracje, stosując przemoc psychiczną i/lub fizyczną.
Jak przestać być córką tatusia
Pierwszy krok to uświadomić sobie problem. Czasami kobiety same dochodzą do wniosku, że osoba ojca ma zbyt duży wpływ na ich życie. Czasami to otoczenie zwraca na to uwagę. Jeśli kobieta przyjmie do wiadomości, że ma problem, może zacząć terapię. Do tego potrzebna jest pomoc specjalisty, gdyż samodzielnie trudno uwolnić się z bycia córeczką tatusia.
Leczenie polega na psychoterapii, podczas której kobieta uświadamia sobie, jak doszło do tego, że jest wieczną lub rozpieszczoną córeczką tatusia. Terapeuta często musi też przepracować z pacjentką przyczyny jej niepowodzeń w dotychczasowych relacjach z mężczyznami, zbudować w niej poczucie własnej wartości i pomóc jej od nowa zbudować świat wartości. Terapia jest czasochłonna, ale jest jedyną szansą na wyrwanie się spod „żelaznego parasola’’, jakim stał się ojciec dla córki.
Więcej o więziach między rodzicami a dziećmi:

Pozwalanie sobie na chodzenie po domu wyłącznie w bieliźnie albo nago, nie musi być niczym niewłaściwym, ale ważne jest to, jaki jest nasz stosunek do nagości. Powinno się we własnym domu ustalić takie zasady, by każdy członek rodziny czuł się komfortowo i bezpiecznie. Okazywanie nagości przy dziecku powinno być czymś naturalnym, a jeśli takie nie jest, lepiej tego nie robić. Psycholog i seksuolog kliniczny dr Agnieszka Izdebska wyjaśnia, że w tej sferze nie można robić niczego na siłę i wbrew własnym przekonaniom. Nagość przy dziecku to wciąż temat tabu Jak tłumaczy seksuolog, w polskim społeczeństwie standardem jest raczej zachowywanie tabu międzypokoleniowego także w sferze tego, jak ludzie chodzą po domu. „Dzieci raczej nie oglądają nago rodziców ” – mówi dr Izdebska. Podkreśla też, że w sprawie nagości pokazywanej przy dzieciach najważniejsze jest, aby rodzice przyjęli zasady, które będą dla nich najbardziej naturalne. „ Poczucie naturalności jest w tym przypadku podstawą ” – wyjaśnia dr Izdebska. Raczej nie należy obawiać się przekroczenia norm w tej sprawie, ponieważ „granice u osób dojrzałych seksualnie są naturalnie wyczuwane”. Okazywanie nagości przy dziecku powinno być naturalne W tym przypadku nie należy wymuszać na sobie żadnych określonych zachowań. „Jeżeli rodzice nie czują się komfortowo nago przy dziecku, czy nawet w bieliźnie, to nie ma sensu na siłę się przełamywać i rozbierać” – podkreśla dr Agnieszka Izdebska. Jeżeli jednak w domu panują liberalne zasady i dorośli dobrze czują się ze swoją nagością, to nie powinno się wprowadzać przy małym dziecku sztucznych zasad. Jeżeli my będziemy traktowali tę sferę normalnie, naturalnie, bez poczucia wstydu i zażenowania, to dziecko również za taką będzie ją uważać. Wyolbrzymianie tematu nagości przy dziecku...

Małgorzata Foremniak i Aleksandra Jędruszczak mają podobne oczy, uśmiechy i dzielą zamiłowanie do aktorstwa, ale tak naprawdę różnią się i tę odrębność starają się zachować w swoich relacjach. Są ze sobą blisko, choć nie zawsze tak było. Za co Małgorzata Foremniak podziwia swoją córkę? Ola Jędruszczak o mamie: nie chodzimy razem na zakupy Aleksandra Jędruszczak w wywiadzie dla magazynu „Uroda Życia" przekonywała, że traktuje swoją mamę po prostu jak mamę. „Wydaje mi się, że zdecydowanie mama jest mamą" - stwierdziła i dodała, że przyjaźń nie jest tym, czego oczekuje od relacji matka-córka. „Nie jesteśmy takimi psiapsiółkami, żeby chodzić razem na zakupy. My rozmawiamy o ważnych sprawach" - powiedziała Jędruszczak. Małgorzata Foremniak: córka jest partnerką Aktorka także nie uważa się za przyjaciółkę córki – woli używać określenia „partnerka". To partnerstwo na poziomie rodzic-dziecko, relacja, w której wzajemnie szanuje się swoją przestrzeń. Zdaniem aktorki polega to na tym, że mama i córka patrzą razem w tym samym kierunku, są ze sobą blisko , ale ich światy pozostają oddzielne i różne. „Myślę, że da się to wypracować" - twierdzi Foremniak. Małgorzata Foremniak i Ola Jędruszczak – co w sobie podziwiają? Aktorka docenia racjonalność córki. „Ola potrafi się nagle zorganizować, nawet jeśli jest w trudnych okolicznościach, potrafi spojrzeć na wszystko zimnym, stanowczym wzrokiem i szybko opanować sytuację" - powiedziała „ Urodzie Życia ". Z kolei Ola dostrzega niesamowity entuzjazm mamy, który ta - jej zdaniem – jest w stanie wykrzesać z siebie zawsze i wszędzie. I to bez względu na to, w jakim jest stanie fizycznym i psychicznym. Ola przyznała też, że sama bardzo chciałaby posiąść taką umiejętność. Zobacz też:...

Czy kary są konieczne w wychowaniu dziecka? A nagrody? No właśnie ani jedne, ani drugie! – mówi pedagożka, Małgorzata Musiał, autorka książki „Dobra relacja. Skrzynka z narzędziami dla współczesnej rodziny”. Rozmawiamy o tym, na co zwracać uwagę w relacjach z dzieckiem. Małgorzata Musiał – pedagog, żona i mama trójki dzieci. Prowadzi warsztaty, szkolenia i indywidualne konsultacje, jest również jednym z niewielu w Polsce mentorów grup SAFE, programu wspomagającego budowanie bezpiecznej więzi między rodzicami a dziećmi. Autorka bloga DobraRelacja.pl Kto odpowiada za relacje w rodzinie? Małgorzata Musiał: Rodzice. To moje przekonanie ma dużo wspólnego ze zdaniem Jespera Juula (duński terapeuta rodzinny i pedagog – przyp. red.), który kiedyś stwierdził, że to rodzice i wyłącznie rodzice odpowiadają za atmosferę w domu. Mówiąc jednak o relacjach, chciałabym jednak zostawić taki margines, że jeśli z jakimś dzieckiem mamy trudne relacje, to wcale nie musi to znaczyć, że robimy coś źle. Bo na dziecko wpływają różne czynniki, np. genetyczne. Jeśli np. ono nie umie wyrażać emocji w społecznie akceptowalny sposób, to przecież nie musi znaczyć, że rodzice popełnili gdzieś błąd. Na swoim blogu piszesz o budowaniu dobrej relacji z dzieckiem, bez nagród, kar i bez oceniania. Zastanawiam się, czy naprawdę taka ścieżka jest możliwa? I czy w ogóle można się nauczyć czegoś tak abstrakcyjnego jak budowanie relacji? Jestem przekonana, że ścieżka, którą wskazuję, jest dostępna dla wszystkich, bez względu na to, czy ktoś jest cierpliwy, opanowany, refleksyjny, czy porywczy, wybuchowy i jest mu trudniej się opanować w trudnych sytuacjach. Ja sama mam bardzo dynamiczny temperament choleryka, więc jeśli ja daję radę, to głęboko wierzę, że większości ludzi także jest w stanie. A odpowiadając na to, czy dobrej...