
Badania pokazują, że dwulatki, które nie potrafią jeszcze dobrze mówić, bez problemów radzą sobie z obsługą prostych aplikacji w smartfonie. Dwie trzecie małych Brytyjczyków (w Polsce jest pewnie podobnie) chętniej bawi się tabletem niż własnymi zabawkami. Przedmiotem, który kusi dzieci bardziej niż piłka czy rowerek jest także komputer albo laptop.
Czy dzieci w ogóle powinny korzystać z takich urządzeń? Zapytaliśmy o to dr Magdalenę Śniegulską, psycholożkę ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.
Beata Turska: Dzieci mają góry zabawek, a i tak wolą się bawić "zabawkami" rodziców. Pozwalać im na to?
Dr Magdalena Śniegulska: Trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo choć przeprowadzono mnóstwo badań, wciąż niewiele na ten temat wiemy. Amerykańskie Towarzystwo Pediatryczne od lat wydaje oświadczenia, że nowoczesne urządzenia, np. gry dla dzieci na tablet są złem, jednak gdy przyjrzymy się, na jakiej podstawie wydaje te komunikaty, pojawiają się wątpliwości.
Dlaczego tak trudno to zbadać?
Nikt przecież nie sadza grupy dzieci przed komputerami i nie mówi: "Grajcie". Analizuje się głównie to, co deklarują rodzice, a potem sprawdza się, jak czas przy komputerze, tablecie czy komórce wpływa na rozwój ich dzieci. A przecież one są różne: jedne wpatrują się w ekran jak zahipnotyzowane, inne, owszem, interesują się komputerem, ale lubią też zabawę z rówieśnikami i inne aktywności. A więc kogo i czego tak naprawdę dotyczą te badania? Ich wyniki są zresztą bardzo różne. Pokazują także i to, że nowe technologie wspomagają niektóre funkcje, np. pomagają dziewczynkom rozwijać orientację przestrzenną, z czym wcześniej radziły sobie gorzej niż chłopcy.
Przeczytaj także: Gry komputerowe poprawiają refleks dziecka
Co w takim razie powinniśmy robić?
Moim zdaniem zawsze warto być ostrożnym i pamiętać o tym, że najgorzej jest wówczas, gdy dziecko całymi dniami zajmuje się tylko jedną rzeczą, nawet jeśli miałoby to być np. oglądanie książeczek i słuchanie bajek czytanych przez mamę.
Dlaczego? Czy książki mogą być dla dziecka zagrożeniem?
Nie chodzi o książki tylko o jednorodność doświadczeń. Dziecko powinno robić różne rzeczy: biegać, skakać, eksperymentować. A także bawić się z innymi dziećmi. Świat się zmienia błyskawicznie, nie wiemy, jak będzie wyglądał, gdy nasze dzieci dorosną, jakie umiejętności będą wtedy w cenie. Jedno jest jednak niezmienne: dużo lepiej radzą sobie w życiu osoby, które potrafią się dogadywać z innymi, rozumieją własne i cudze emocje. Tego nie da się nauczyć nawet z najmądrzejszej książki, a tym bardziej ze smartfona. Tu potrzebne jest doświadczenie.
A więc nie w tym rzecz, by dziecko nie korzystało z komputera czy komórki, tylko by zajmowało się także innymi sprawami?
Tak. Moim zdaniem, zabranianie nie ma sensu. Komputery to przecież nasza rzeczywistość. Lew Wygotski, wybitny psycholog rozwojowy, mówił, że człowiek rozwija się poprzez używanie narzędzi kulturowych. A tymi narzędziami są teraz właśnie te nowe technologie. Zamiast się napinać, mówić, że to zło, lepiej uczyć dzieci, jak mądrze korzystać z komputera czy smartfona i pokazywać, że życie się na nich nie kończy.
Dziecko powinno więc korzystać z takiego sprzętu z umiarem. Tylko co to dokładnie znaczy?
Byłam kiedyś na spotkaniu z pewnym pediatrą, który wymyślił użyteczną procedurę. Mówił: "Doba ma 24 godziny. Ile czasu chciałbyś przeznaczyć na rozmowę i zabawę z dzieckiem? Ile czasu zajmuje mu spanie, jedzenie, spacer, kąpiel? To, co zostanie, można przeznaczyć na inne rzeczy, np. granie na tablecie". Nie będzie go dużo.
Polecamy także: Mały informatyk