
Mądra miłość polega między innymi na stawianiu granic, mówieniu "nie" i skłanianiu dzieci, by robiły to, na co niekoniecznie mają ochotę.
Co do wielu spraw nie mamy wątpliwości. Dziecko musi wiedzieć, że nie wolno wkładać palców do kontaktu, wychylać się z okna i dotykać gorącego garnka. Że trzeba myć zęby i jeździć wyłącznie w foteliku. W tych sprawach nie ma dyskusji, z innymi nie jest już tak prosto. Czy naprawdę trzeba chodzić spać zaraz po dobranocce? Czy podczas obiadu wolno opowiadać nieapetyczne dowcipy? Czy w dziecinnym pokoju musi być zawsze porządek? Takie pytania można mnożyć w nieskończoność i każdy rodzic musi sobie odpowiedzieć na nie sam.
Dziecko potrzebuje granic
Małe dziecko nie zawsze wie, co jest dla niego dobre. Potrzebuje granic, bo:
- Nie ma pojęcia, na co się naraża chcąc natychmiast zrealizować swoje pomysły.
- Nie wie jakie zachowania są akceptowane przez innych, a jakich lepiej się wystrzegać.
- Często nie rozumie co się z nim dzieje.
- Nie potrafi kontrolować swoich emocji.
- Wielu rzeczy uczy się metodą prób i błędów, mniej lub bardziej bolesnych. Na szczęście nie musi uczyć się w ten sposób wszystkiego (mogłoby się to dla niego źle skończyć) - ma przecież nas.
- Marudzący, rozdrażniony maluch nie wie, że chce mu się spać. Czuje, że coś jest nie tak, ale nie ma pojęcia co z tym zrobić, dlatego powinniśmy podjąć decyzję za niego. Po jakimś czasie dziecko zacznie rozumieć sygnały, jakie wysyła jego ciało. Podobnie jest z wieloma innymi sprawami – tłumaczy Beata Płażewska.
Polecamy także: Dzieci potrzebują granic. Wywiad z Dorotą Zawadzką, Supernianią
Dziecko chcą w nas widzieć rodziców, nie kumpli
Wbrew pozorom dzieci wcale nie chcą widzieć w rodzicach wyłącznie kumpli. Tarzanie się po dywanie i zabawa w psa jest OK, ale ktoś w tym towarzystwie musi być dorosły i powiedzieć, że pora umyć zęby.
- Dziecko chce by rodzice byli mądrzy i silni, bo wtedy są dla niego oparciem – mówi psycholog.
Więcej na ten temat: Mama - koleżanka, kapral czy szefowa?
Dzieci, którym wszystko wolno, wcale nie są szczęśliwe
Zakazy i nakazy bywają frustrujące. Dzieci awanturują się, zalewają łzami, tupią. Gdy są starsze wytaczają jeszcze cięższe działa: "Nie kochasz mnie! (...bo nie chcesz mi kupić deskorolki albo każesz zjeść barszcz). Jednak dzieci, którym wszystko wolno, wcale nie są szczęśliwsze.
– Mały człowiek potrzebuje porządku, w miarę przewidywalnego rytmu dnia, jasnych zasad postępowania (wolno się złościć, ale nie wolno gryźć i kopać itd.) – mówi Beata Płażewska. - Gdy nie obowiązują żadne reguły, w jego życiu panuje chaos. Malec, który w nim żyje może być zagubiony, rozchwiany emocjonalnie i mieć kłopoty z dostosowaniem się do jakichkolwiek zasad (a prędzej czy później będzie musiał). Może także próbować narzucić otoczeniu własne reguły albo nieustannie badać, jak daleko może się posunąć, by wreszcie usłyszeć "Stop!"
Jednak uwaga: dom to nie wojsko!
Wychowywanie dzieci w wojskowym drylu, gdzie wszystko musi być w kostkę, od - do i na rozkaz, także nie jest dobre.
- Spotkałam się z rodzicami, którzy nawet kupę każą robić dziecku na komendę. Sadzają na nocniku i każą siedzieć do skutku - mówi Płażewska. –Nadmierny rygor nie jest dobry. W ten sposób uczy się malca, że silniejszy wygrywa. Można sprawić, że wyrośnie na uległego człowieka, który sam nie wie, co jest dla niego ważne, co lubi itd. albo wychować buntownika, który dla zasady łamie wszelkie zakazy i nakazy (to zależy m.in. od temperamentu dziecka). Człowiek wychowywany w taki sposób może postępować tak jak jego rodzice: wywierać nacisk, zamiast prosić, przekonywać albo negocjować.
Złoty środek
Znalezienie złotego środka między brakiem zasad a nadmiernym rygorem to bardzo trudna sprawa, a w dodatku dla każdego ten środek jest gdzie indziej.
W jednych domach można podczas obiadu robić palcem dziurki w pierogach, w innym trzeba trzymać łokcie przy sobie.
- Najważniejsze jest to, by nie popadać w skrajności i by reguły były spójne z tym co sami robimy. Nie nauczmy dziecka np. prawdomówności, jeśli samo będzie przyłapywać nas na kłamstwach – tłumaczy psycholog.
A poza tym:
- Zasady muszą być jasne... Do dziecka trzeba mówić konkretnie. Nie: "Nie wolno tak się zachowywać" ale " Nie wolno bić/ kopać/ gryźć".
- ... stałe... Dziecko, które już wie, że nie wolno tego czy tamtego, raz na jakiś sprawdza, czy te reguły obowiązują nadal. Jeśli raz jest tak, a raz tak, trudno traktować je poważnie. Jeśli np. ma sprzątać swój pokój, powinno to robić codziennie, a nie tylko wówczas, gdy mama ma czas, by go przypilnować. Jednak we wszystkim, także w byciu konsekwentnym, trzeba zachować zdrowy rozsądek.
- ...i nie powinno być ich zbyt wiele. W gąszczu zakazów i nakazów trudno się się połapać.
- Zasad trzeba przestrzegać. Jeśli każemy dziecku posprzątać pokój a potem nie reagujemy, gdy idzie obejrzeć bajkę, dziecko odbiera nasz komunikat na zasadzie "Sprzątnij, jeśli masz ochotę".
- "Nie, bo nie" niczego nie wyjaśnia. Tłumacz dziecku, dlaczego czegoś nie może zrobić albo dlaczego powinien zrobić coś innego. Nie musisz wdawać się w długie wyjaśnienia, wystarczy krótkie: "Nie wolno, bo się oparzysz". "Musisz wypić lekarstwo, żeby szybko wyzdrowieć" itd. Niech dziecko wie, że te zakazy i nakazy czemuś służą a nie są jedynie demonstracją rodzicielskiej siły.
Konsekwencja? Tak, ale nie do bólu
Każdy, także dziecko, powinien mieć poczucie wpływu na własne życie, prawo do własnego zdania i dyskutowania o swoich sprawach.
- Nie spadnie nam z głowy korona, jeśli czasem ustąpimy albo damy się przekonać. Dziecko nauczy się przy okazji empatii, elastyczności, ustępowania i rozsądnego argumentowania - tłumaczy Beata Plażewska. - Jeśli np. w domu są goście i wszyscy, włącznie z malcem, świetnie się bawią, można pozwolić maluchowi pójść spać później niż zwykle. Jeśli jest zmęczony można mu darować sprzątanie. Warto jednak podkreślić wyjątkowość sytuacji i uważać, by takie wyjątki nie stały się regułą.
Przeczytaj także: Dlaczego dzieci nie słuchają rodziców?