
Leszek Mellibruda i Dagny Kurdwanowska w książce „A może nie ma się czego bać?” przekonują, że… strach ma wielkie oczy. A przynajmniej warto potraktować go jako cichego doradcę, wykorzystać drzemiący w nim potencjał obracając doświadczenia na własną korzyść. Przechytrzyć. Podporządkować. Wszak lęk jest – jak pisze we wstępie Leszek Mellibruda – wewnętrzną potęgą, która może nas niszczyć, ale może również być źródłem naszej siły i mocy. Ta książka to zapis rozmów Leszka Mellibrudy , znanego psychologa społecznego i biznesu z dziennikarką Dagny Kurdwanowską , o tym przed czym na co dzień uciekamy. O dobrych i trudnych zmianach i rozmaitych lękach: przed oceną, porażką, ale i przed sukcesem, samotnością, bliskością, odpowiedzialnością, odmiennością, a nawet śmiercią. To książka, która prowokuje do myślenia. Inspiruje czytelnika jak przestać podążać wyłącznie ścieżką emocji i nawykowych reakcji, a w zamian zamienić lęk w ciekawość. Zobacz też: Wszystkie mamy ze sobą coś wspólnego: ten sam lęk Czy zawsze i za wszelką cenę należy minimalizować lęk? Autorzy nie szukają prostych odpowiedzi, zaś zjawisko lęku opisują jako złożone i wielowymiarowe. Lęk w ich rozmowach to siła, która potrafi sterować naszymi zachowaniami i emocjami, bardziej niż byśmy tego chcieli. To także ważna informacja, której warto wysłuchać, gdyż wiele mówi o tym, jak i gdzie błądzimy. Większość osób jest nastawiona na zmniejszanie lęku. Ale nie do końca o to chodzi. Swojemu lękowi warto się dokładnie przyjrzeć – samodzielnie lub z pomocą specjalisty. To sposób na to, żeby się z nim zmierzyć i zrozumieć go. Dzięki temu możemy zrobić porządek w swoich emocjach i znaleźć dla naszego lęku właściwe miejsce w głowie. Zobacz też: Tokofobia czyli kiedy lęk przed porodem wymyka się spod kontroli Czy...