
Przedstawiony dwa tygodnie temu raport profesor Sally Davies, głównej doradczyni brytyjskiego rządu ds. zdrowia, nie napawa optymizmem. Nasze antybiotyki stają się coraz mniej skuteczne, a atakujące nas bakterie - coraz silniejsze.
Przez ostatnie dziesiątki lat na rynku antybiotyków zmieniło się bardzo mało. Nowych leków nie przybywa, za to w szybkim tempie rośnie ilość szczepów bakterii, które nie reagują na leczenie dostępnymi antybiotykami. Przykładem takiej superodpornej bakterii może być jeden ze szczepów gronkowca złocistego (MRSA), który w samych Stanach Zjednoczonych co roku zabija 19 tys. osób.
Jeśli naukowcy nie wymyślą, jak powstrzymać bakterie, już za dwadzieścia lat (według brytyjskich wyliczeń) zwykłe zabiegi, np. wycięcie wyrostka albo cesarskie cięcia będą wiązać się z ryzykiem śmiertelnych zapaleń bakteryjnych!
Jak można temu zapobiec?
Najważniejsze zadanie należy do naukowców – muszą szukać leków nowej generacji. Od nas jednak też wiele zależy. Aby nie ułatwiać bakteriom zadania, trzeba pamiętać o trzech złotych zasadach:
1. Nie nadużywać antybiotyków
Antybiotyki nie pomagają na infekcje wirusowe, a właśnie z nimi mamy do czynienia w 90% przypadków. Nie wyleczą grypy, najczęściej nie pomogą przy zapaleniu ucha ani wirusowym zapaleniu oskrzeli. I na pewno wskazaniem do leczenia antybiotykami nie jest wysoka gorączka – ona może świadczyć o zarówno o bakteryjnej, jak i wirusowej chorobie.
Mając to wszystko na względzie lekarze coraz częściej zapisują antybiotyk z uwagą: „Podać, ale tylko wtedy jeżeli infekcja nie zacznie zanikać po upływie kolejnej doby”. Często taka kilkunastogodzinna zwłoka wystarcza, aby przekonać, się, że nie z bakteriami mamy do czynienia, ale ze zwykłą – choć męczącą – wirusówką.
Jeżeli jednak lekarz przepisze antybiotyk – nie wolno przerywać zaleconej przez niego kuracji, nawet jeśli objawy choroby już dawno zniknęły. Zwykle objawy znikają po czterech czy pięciu dawkach, ale to wcale nie znaczy, że wszystkie bakterie zostały już wybite. Jeżeli w takiej chwili przerwiemy leczenie, bakterie mogą zacząć się na nowo namnażać, już z nabytą odpornością na dany antybiotyk.
2. Dbać o higienę
Mycie rąk często ogranicza rozprzestrzenianie się infekcji i może zapobiegać chorobom – a to dlatego, że na naszych dłoniach znajduje się całe wielkie mnóstwo chorobotwórczych drobnoustrojów. Dwa lata temu badacze z Centrum Zdrowia Dziecka pobrali próbki z dłoni ok. 700 osób. Okazało się, że prawie każdy z badanych miał na rękach zarazki, które mogłyby wywołać niebezpieczne choroby! Specjaliści wyodrębnili aż 17 odmian bakterii i grzybów (w tym szczep gronkowca złocistego odpornego na leczenie antybiotykami), bakterie kałowe, mogące wywołać zatrucie pokarmowe oraz grzyby.
Zdaniem lekarzy, gdybyśmy właściwie myli ręce, to ogólna liczba zakażeń wirusowych zmniejszyłaby się o jedną trzecią, a zatruć pokarmowych nawet o połowę. Mycie rąk to ważny zwyczaj szczególnie w przypadku dzieci, które o wiele częściej niż dorośli pocierają dłońmi nos i oczy albo wkładają je do buzi, wprowadzając w ten sposób bytujące na nich drobnoustroje do organizmu.
Zobacz: Mycie rąk – ściągawka do druku dla przedszkolaka
3. Szczepić dzieci
Jeżeli przestaniemy szczepić – choroby tak groźne jak: odra, gruźlica, krztusiec (koklusz) czy błonica mogą łatwo powrócić. Tak się już dzieje np. w Niemczech, gdzie liczba przeciwników szczepień w ostatnich latach wzrosła. Groźne zarazki docierają do Polski także zza naszej wschodniej granicy, gdzie nadal poważnym problemem są np. błonica czy gruźlica – obie choroby wywołane są bakteriami.
Zobacz, co o chorobach dziecka mówi pediatra: