Wiecie o czym marzę? Chciałabym zaprosić was, czytelniczki, na rozmowę/pogaduchy/zwierzenia... Usiadłybyśmy naprzeciwko siebie i każda opowiedziałaby o swoim macierzyństwie. O tym, kiedy zaczęła myśleć o dziecku, jak wielka jest jej miłość do niego i jak może ona boleć. Ale także o tym, że czasami tej miłości musiała się nauczyć, a myśl o narodzinach malucha, owszem, doprowadzała do łez, ale ze złości czy gniewu. A może niektóre z was przyznałyby, że instynkt macierzyński omija je szerokim łukiem i że nie chcą mieć dzieci?
Każda z was to inna historia, wzruszenia, szczęście, radość, lęki i obawy... Wszystkie opowieści są bardzo, bardzo ważne.
Kiedy dopada
Instynkt macierzyński chodzi różnymi drogami. Czasami budzi się naprawdę bardzo wcześnie (przynajmniej tak się mówi, że to instynkt). Pewnie każda z was zna takie kobiety, które myślały o dziecku już jako nastolatki. Dla nich bycie mamą to sens życia, o niczym innym nie marzyły. I jeśli los nie pokrzyżował ich planów, bardzo szybko je realizowały. Młoda mama pisze na forum internetowym: „Mam dwuletnią córeczkę. Urodziłam ją, mając 19 lat. I nie żałuję tej decyzji! Macierzyństwo to wspaniała rzecz”.
Instynkt pojawia się też, gdy kogoś mocno kochasz. I całą sobą czujesz, że tak, z TYM człowiekiem chcę żyć, chcę się zestarzeć i chcę mieć dzieci. Bez cienia wątpliwości. Znacie tę oszałamiającą radość, gdy nagle przychodzi ta pewność? To tak, jakby po burzy wpłynąć statkiem do spokojnego i bezpiecznego portu. Wiem, brzmi to pompatycznie, ale jakież to prawdziwe! Oczywiście zanim urodzi się dziecko, może minąć wiele lat, ale myśl o nim została zasiana. I od tej pory w tym domu, w tej rodzinie czeka się na nie bardzo, bardzo mocno.
„Dopadł mnie instynkt macierzyński. Od jakiegoś czasu marzę o tym, by być w ciąży. Wybierać ubranka, czuć ruchy dziecka, szykować pokoik dla niego, trzymać maleństwo na rękach, patrzeć jak się rozwija. Nie przeraża mnie wizja spuchniętych kostek, częstego sikania, dodatkowych kilogramów. Zazdroszczę kobietom z brzuszkami...” – pisze przyszła mama na jednym z forów internetowych.
I dalej: „Póki co jeszcze trzeba poczekać, bo co prawda wiek odpowiedni i mężczyzna ten, ale za krótko się znamy, aby takie poważne decyzje podejmować. No i chcemy się sobą nacieszyć... Ale jak wreszcie usłyszę >>mamusiu<<, to chyba zwariuję!”.
Pojawia się o czasie
Niekiedy jest zupełnie inaczej. Zaprzątnięte myślami o studiach, pracy, własnym mieszkaniu, podróżach, o pieniądzach, stwierdzamy, że w naszym życiu nie ma miejsca na dziecko. Jeszcze nie teraz, może później.
I co? I jakoś tak się dzieje, że spóźnia się miesiączka, a test ciążowy jest bezlitosny: „Będziesz mamą”. W takiej sytuacji mało która kobieta czuje się tak, jakby wygrała los na loterii. Wstrząs, szok, to koniec, wyrok, więzienie... Mieszanka raczej negatywnych myśli. Instynkt macierzyński? Jaki instynkt?
Aneta Górnicka-Boratyńska, dziennikarka „Wysokich obcasów”, zwierza się w książce „Jestem mamą”: „Na samym początku (ciąży) miałam poczucie katastrofy. Nie myśleliśmy z mężem w ogóle o dzieciach, oboje znajdowaliśmy się w niezwykle ważnych, jeśli chodzi o karierę, momentach życia, poza tym chcieliśmy objechać razem świat, a w dodatku – zaczęłam się okropnie czuć! Z mojej perspektywy mówienie o ciąży jako o stanie błogosławionym jest jakąś mistyfikacją”. Dalej pisze, że z dnia na dzień przestała czuć się atrakcyjną kobietą, a przecież jeszcze nie matką („Staję się... no właśnie kim?”), kipiała ze złości, nie umiała rozmawiać ze swoim brzuchem, a z dzieckiem, które w nim było, nie miała żadnego kontaktu. Uczucie: „Ktoś ukradł moje ciało!” było wszechogarniające.
Poruszające? Nieprawdopodobne? Normalne? A jak jest teraz? Aneta Górnicka-Boratyńska: „Moje dzieci kocham do szaleństwa!”.
Trzydziestoletnia internautka: „Dowiedziałam się, że jestem w ciąży i... dramat. Nic nie czułam, oprócz totalnej złości. Urodziłam i znów ta złość. Opiekowałam się dzieckiem automatycznie i... Mój malec ma teraz trzy lata, a ja go KOCHAM. To przyszło z czasem. Nie wiem, czy to instynkt, czy miłość? Jestem w stanie poświęcić dla niego życie”.
Przeczytaj także: Jestem w ciąży, a on nie skacze z radości