W samym tylko 2018 roku w aptekach pojawiło się około 60 nowych wariantów. Nie dziwi ten fakt, zważywszy, że firmy farmaceutyczne obserwują środowisko naukowe, które obecnie jest bardzo zainteresowane tym tematem. Jeszcze w 1999 roku liczba publikacji naukowych (w tym badań klinicznych) na temat żywych kultur bakterii to ponad 350 (zgodnie z danymi z bazy PubMed). W maju tego roku jest to już ponad 24 tysiące publikacji. Coraz większe zastosowanie żywych kultur bakterii w wielu obszarach (nie tylko osłonowo przy antybiotykoterapii) znajduje odzwierciedlenie w coraz większym zainteresowaniu - lekarzy, farmaceutów i konsumentów, w tym szczególnie mam.

Reklama

Jakość gwarancją bezpieczeństwa

W samej tylko Polsce w 2018 roku sprzedało się ponad 20 mln opakowań tych preparatów. Jednak wraz z ogromnym zainteresowaniem, wśród masy wprowadzanych produktów mogą zdarzyć się sytuacje, że ich jakość nie tylko nie gwarantuje działania, ale wręcz może być niebezpieczna. W opublikowanym przez NIK raporcie z lutego 2017 roku wśród kilku produktów zawierających żywe kultury bakterii stwierdzono obecność niewykazanych w składzie szczepów drobnoustrojów. W innych zaś próbkach zaobserwowano niższą niż deklarowana na opakowaniu liczbę bakterii probiotycznych (w niektórych nie było ich prawie w ogóle!). W jednej z próbek wykryto nawet obecność bakterii chorobotwórczych z grupy Enterococcus faecium, która, choć fizjologicznie występuje w przewodzie pokarmowym człowieka, może być również czynnikiem chorobotwórczym i wywoływać np. zakażenie układu moczowego lub zapalenie wsierdzia. Całe szczęście, że produkt szybko został wycofany z rynku.

Żywe kultury bakterii w obiegu

Tego typu niebezpieczne sytuacje wynikają z faktu, że niektórzy, nie do końca rzetelni producenci, ulegają pokusie szybkiego skorzystania z dużego rynku. Działają „byle szybciej”, „byle taniej” a wtedy o odpowiednią jakość jest bardzo trudno. Korzystają z sytuacji, że ze względu na regulacje prawne żywe kultury bakterii zarówno na świecie, jak i w Polsce to przede wszystkim suplementy diety. To z kolei oznacza, że wprowadzenie nowych produktów do obrotu jest stosunkowo proste. Wystarczy zadeklarować jego skład organom sanitarnym w drodze tzw. notyfikacji. Stąd tak duża na rynku różnorodność i dostępność produktów niemal z każdej kategorii. Nie zawsze to wtedy idzie w parze z jakością. A to ma absolutnie kluczowe znaczenie dla naszych małych dzieci. Pamiętajmy, że w przypadku noworodków pierwsze 1000 dni życia jest najważniejsze przy kształtowaniu mikroflory jelitowej, a to z kolei ma potem olbrzymie znaczenie dla całego organizmu.

Czy wiesz, co podajesz maluszkowi?

Dlatego też zawsze należy zadać sobie pytanie: czy jesteś pewna, że wiesz, co podajesz swojemu dziecku? Czy to, co wybierasz, jest dla niego bezpieczne? A z tym związane jest kolejne pytanie, czyli jak wybrać dobrej jakości preparat?
Podpowiadamy, co zrobić, aby mieć pewność, że wybieramy najlepszej jakości produkt zawierający żywe kultury bakterii. Wystarczy wykonać kilka prostych kroków:
1. Zaufaj rekomendacji pediatry – zazwyczaj pediatrzy są doskonale zorientowani w kategorii żywych kultur bakterii. Znają rzetelnych producentów, mają dostęp do publikacji medycznych opisujących, w jakich obszarach stosować żywe kultury bakterii (nie tylko przy antybiotykach) i zazwyczaj wiedzą, które szczepy charakteryzują się bezpieczeństwem stosowania. Szczególnym przykładem szczepu bakterii jest Lactobacillus rhamnosus GG (LBGG), który jest obecnie najlepiej przebadanym szczepem bakterii. Łącznie to już prawie 1000 publikacji, w tym ponad 150 badań klinicznych (baza Pub Med). Nie ma drugiego takiego szczepu, więc zazwyczaj pediatrzy to wiedzą.
2. Zapytaj farmaceuty – farmaceuci także należą do środowiska medycznego i znają kategorie żywych kultur bakterii. Jednakże pamiętajmy, że czasami farmaceuci w trosce o kieszeń klienta, lub też z innych, im tylko znanych pobudek, mogą zaproponować produkty, które tylko teoretycznie będą odpowiednikiem np. tych przepisywanych przez lekarza. Ale produkt produktowi nierówny. Przykładowo wspomniany szczep Lactobacillus rhamnosus GG w porównaniu do ogólnie określonego jako Lactobacillus Rhamnosus wcale to nie jedno i to samo. Literki „GG” oznaczają konkretny szczep, a to jest kolosalna różnica. Do tego pamiętajmy, że nawet jeśli produkt ma konkretny szczep, którego szukamy w swoim składzie, należy zadać sobie pytanie, czy mamy gwarancję, że został wytworzony w standardzie farmaceutycznym – czyli w takim, w jakim produkowane powinny być leki. Dlatego też:
3. Sprawdź, czy dany produkt posiada:
a. wiodącą i ugruntowaną pozycję na rynku od wielu lat, w tym szerokie rekomendacje lekarzy
b. dobre opinie innych mam,
c. zaplecze producenta, które pozwala na prowadzenie stałych badań czystości mikrobiologicznej i badania stabilności (czyli badań gwarantujących, że liczba bakterii deklarowana na opakowaniu będzie taka sama do końca okresu przydatności).

Pamiętajmy jeszcze o dwóch niezwykle istotnych czynnikach:
1. Mitem jest, że im więcej kombinacji szczepów lub im większa dawka bakterii określona przez producenta, tym produkt bardziej wartościowy. Najczęstsze przekonanie jest takie, że jeśli szczepy bakterii posiadają zalecenia do stosowania w danym obszarze (np. LBGG), to połączenie ich z innymi szczepami da jeszcze lepsze efekty. Może być wręcz przeciwnie – różne szczepy mogą działać na siebie antagonistycznie lub synergistycznie i – tylko wiarygodne badanie preparatu wieloskładnikowego może potwierdzić jego działanie.
2. Cena preparatu ma znaczenie. Należy zadać sobie pytanie, ile powinien kosztować dobry preparat? By zadbać o wszystkie aspekty jakościowe i wyprodukować produkt u certyfikowanych producentów, raczej nie ma możliwości, by przykładowo buteleczka kropli ze sprawdzonym szczepem bakterii kosztowała w okolicach kilkunastu złotych. I wygląda na to, że większość mam to wie, gdyż najczęściej kupowane w Polsce krople z zawartością LBGG kosztują w okolicach 30 PLN za buteleczkę 5ml. To ok. 120 kropli, które po otwarciu można przechowywać przez około miesiąc (niektórych marek nawet nie trzeba przechowywać w lodówce, pod warunkiem przechowywania poniżej 25ºC). Czy warto wydawać znacznie więcej?? Hmm…chyba niekoniecznie.

Zobacz także

Sezon antybiotykowy już za nami, ale wakacje tuż, tuż! Zmiana klimatu lub diety to moment, by pomyśleć o włączeniu wsparcia mikroflory jelitowej zarówno dla mamy, jak i dziecka. Odpowiednia jakość produktów zapewni spokój obojgu. I tego Wam drogie mamy życzymy.

Reklama

Artykuł przygotowany we współpracy z Bayer
L.PL.MKT.05.2019.7259

Reklama
Reklama
Reklama