O różnicach w wychowywaniu dzieci między pokoleniem naszych rodziców i naszym opowiada prof. Anna Brzezińska.
Czy to prawda, że niemowlę wpływa na sposób, w jaki inni się nim zajmują?
To wspaniałe odkrycie psychologii rozwojowej. Dziecko to nie tylko ktoś, komu my zaspokajamy potrzeby. Już od urodzenia wymusza pewne zachowania z naszej strony. Jedno lubi być noszone, inne reaguje na to złością. Trzeba nauczyć się rozpoznawać, co nam sygnalizuje.
Poza tym, kiedy dorosły pochyla się nad niemowlęciem, ono w wyraźny sposób okazuje swoje zadowolenie i radość. To zachęca do zabawy z nim, np. uśmiechania się, chowania twarzy za pieluszkę. Jeśli dziecko układa buzię w podkówkę, robi się niespokojne, rodzic zwykle zmienia zachowanie. Gdy obserwuje się taki kontakt nagrany na wideo, widać jak reakcje mamy lub taty dostrojone są do reakcji malucha. Tak zachowuje się dobry opiekun. Zły – nie czuje rytmu dziecka, więc zabawy często kończą się płaczem.
Bywa też, że malec dostosowuje się do gorszego nastroju rodzica, np. smutku.
Nawet już kilkumiesięczne niemowlę to odczuwa. Może się wydawać, że po prostu gorzej śpi czy je, a ono w taki właśnie sposób reaguje na zdenerwowanie dotykającej go mamy, na szorstki ton jej głosu. Jeśli ma ona dużo obowiązków i z żadnego nie może zrezygnować, łatwo wpędza siebie lub innych w poczucie winy. Jest ciągle napięta i dziecko to czuje. Wówczas znalezienie rozwiązania jest niezwykle trudne. Udaje się to zrobić, gdy mama ma wokół siebie dużo zrozumienia i wsparcia.
Lepiej być przez godzinę tylko dla dziecka niż cały dzień obok niego? A co z poczuciem, że jest ono dla mamy najważniejszą osobą na świecie?
Nawet jeśli mama wraca do domu dopiero wieczorem, może okazać dziecku, że jest dla niej najważniejsze. Dobrze, gdy zadzwoni w ciągu dnia, wyśle SMS, poprosi opiekunkę, by powiedziała: „Mamusia już jedzie, zaraz tu będzie”. Maluch, który bardzo czeka na spotkanie z mamą, wie, że także dla niej jest to bardzo ważne. Wtedy układanie do snu, choć jest tylko krótką chwilą, może być dla obu stron niezwykle wartościowym kontaktem. Natomiast gdy mama, spóźniając się, nadszarpnie umowę, dziecko będzie niespokojne, zwłaszcza gdy wyczuje w jej pośpiechu przekaz: „uśnij wreszcie”.
Każdy szanujący się brzdąc sprzeciwia się rodzicom i z upodobaniem mówi „nie”. Pokazuje w ten sposób, że ma własne zdanie. Jak się z nim dogadać? W jaki sposób mądrze postępować, by wtedy, gdy to konieczne, zechciał być posłuszny? Kiedy z malucha zaczyna wychodzić diabełek? Zwykle pod koniec pierwszego roku życia. Nawet jeśli dziecko jeszcze nie wymawia słówka „nie”, to coraz wyraziściej zaznacza swój sprzeciw. Przeczytaj, co robić, by sobie z nim poradzić. Buntownik z powodami Dlaczego słodki do tej pory maluch nagle zdaje się robić wszystko na opak? I zupełnie, ale to zupełnie, nie chce Cię słuchać? Odpowiedź jest prosta: bo wyrasta z niego świadoma swej odrębności osoba. A jak najlepiej zaznaczyć swoją odrębność? Poprzez zdecydowane wyrażanie własnego zdania! „Zrobię nie tak, jak mama mówi, ale po swojemu, czyli – pokażę, że trzeba się ze mną liczyć”. Małe dziecko po prostu musi ćwiczyć niezależność. I zwykle robi to w niezbyt dla Ciebie wygodny sposób. Ale dobra wiadomość jest taka, że jednak można się z nim dogadać. Przede wszystkim, zanim się zdenerwujesz, bo znowu mówi „nie” i wędruje na spacerze w przeciwną stronę, uświadom sobie, że... to dobrze! To znaczy, że rozwija się prawidłowo. Trenuje umiejętności, które tak cenimy u starszych dzieci i dorosłych: asertywność, poczucie własnej wartości, pewność siebie, odwagę. Troszkę się teraz pomęczysz, ale warto. Znajomość mechanizmów kierujących rozwojem emocjonalnym Twojej pociechy pozwoli Ci spojrzeć na Wasze codzienne przeprawy z większym dystansem. Pomoże również zrozumieć malucha i nauczyć się mądrze z nim postępować. Plan działania Jeżeli chcesz, żeby Twoje dziecko Cię słuchało, nie możesz wyłącznie nakazywać i wymagać. O tym pamiętaj: – Pomyśl, czy musisz zabronić. Zawsze najpierw zastanów się, czy...
Wyrywanie zabawek, awantury przy każdej próbie sprzeciwu, wymuszanie... Znasz to? Masz wrażenie, jakby Twój maluch myślał tylko o sobie? Niepokoisz się, co z niego wyrośnie? Niezależnie od wieku malucha, pamiętaj, że: - Nikt nie rodzi się egoistą – kimś bezwzględnie walczącym o swoje, myślącym wyłącznie o sobie. - Malec chce być troskliwy. Takie zachowanie jest bliskie naszej naturze, bo w ten sposób zapewniamy sobie opiekę. Trzeba tylko pokazać mu, jak to robić. - Dziecko uczy się od innych. Jeśli w Twoim odczuciu zachowuje się jak król, to dlatego, że musiało się przekonać, że taka postawa się opłaca (bo wtedy jest się w centrum uwagi). - Zdolny i zaborczy to nie to samo. Osoby inteligentne bywają niecierpliwe, skupione na sobie, roszczeniowe, ale naprawdę nie warto tego wzmacniać. - Współpraca rodzi się powoli. Aby się jej nauczyć, potrzeba wielu prób i popełniania błędów. Nim malec będzie umiał dogadywać się z innymi dziećmi, najpierw musi poznać sam siebie, rozumieć emocje, znać poczucie własności. Oto kolejne etapy na tej drodze. To moje i tamto też Niemal do końca pierwszego roku życia maluch powinien być pępkiem świata, czuć, że może liczyć na bliskie mu osoby, że świat jest przyjazny i przewidywalny. W ten sposób poczuje się bezpiecznie. To da mu odwagę, by zrobić następny krok. Powoli zacznie zdawać sobie sprawę z własnych możliwości: będzie sprawdzał, jaki skutek przyniosą różne działania, eksperymentował. Jednocześnie powoli odczuwa rozmaite ograniczenia i zakazy. Nie rozumie jeszcze, że rzeczy mają właścicieli. Chce dostać wszystko, co go zainteresuje, także dlatego, że lubi gromadzić przedmioty. W tym czasie dochodzi do pierwszych konfliktów, bo półtoraroczny maluch jest bardzo skupiony na sobie i nastawiony niemal całkowicie na branie. Wszystko musi mieć natychmiast, nie wie, co to znaczy dzielić się...
Istnieją słowa, które czynią cuda. Każdy z nas – rodziców – je zna, ale zdarza nam się zapominać, że są tak ważne w kontaktach z dziećmi. O tym że warto ich używać przekonuje Aleksandra Godlewska, psycholog dziecięcy. Zarówno świadomie, jak i bezwiednie przekazujemy dzieciom naszą hierarchię wartości. Robimy to przy wielu okazjach – przez to, jacy jesteśmy i jak reagujemy, jak odnosimy się do siebie. Z naszych najdrobniejszych zachowań i reakcji maluch czerpie wiedzę o tym, co mama i tata uważają za „dobre” i „właściwe”, a co za „złe”. Niewielu rodziców ma świadomość, że ich często nawet odruchowe zachowania wywierają na dzieci nieporównanie większy wpływ od wszelkich słów, upomnień i zabiegów wychowawczych. Niektóre słowa są tak bardzo ważne, że nie wolno nam zapominać o ich używaniu w relacjach z naszymi pociechami. Prosić to prawie otrzymać Od ludzi w naszym otoczeniu – także od dzieci – ciągle czegoś oczekujemy. Chcemy, by maluch ładnie jadł, nie grymasił. Po starszym spodziewamy się, że będzie trzymał nas za rękę przy przechodzeniu przez ulicę, posprząta po sobie zabawki, a na imieninach u cioci nie będzie wrzeszczał, domagając się kolejnego kawałka tortu. Gdy dorasta, mamy nadzieję, że będzie się dobrze uczył, miał kolegów, których będziemy akceptować, pomagał w zmywaniu naczyń. Gdyby nasze oczekiwania wobec tych, których kochamy, zamienić na prośby, na pewno częściej byłyby spełniane. Słowo „proszę” sprawia, że proszony czuje się ważny, traktowany z szacunkiem, jako ktoś, kto ma wybór, a nie jak ktoś potrzebny do zrobienia tego, czego oczekuje mama. „Dziękuję” ma olbrzymią moc Każde podziękowanie nagradza i utrwala konkretne zachowanie. Należy dziękować dzieciom nie tylko za skutki działań, o które są proszone (np. posprzątane zabawki),...