
Maluszki różnią się jakością snu podobnie jak wyglądem, charakterem czy temperamentem. Są dzieci „susełki”, które śpią mocno, głęboko i po kilkanaście godzin na dobę. Często już w drugim miesiącu życia potrafią przespać całą noc. Są też mali wrażliwcy, którzy zachowują się jak przysłowiowy zając pod miedzą. Śpią niespokojnie, odkrywają się, wędrują po łóżeczku. Budzi ich każdy szelest. Te maluchy zazwyczaj doskonale funkcjonują nawet wtedy, gdy krótką śpią. I gdy skończą dwa lata, protestują przeciwko poobiedniej drzemce.
Jak najbliżej mamy
Wspólne dla wszystkich dzieci jest natomiast to, że lubią spać z mamą. Uwielbiają się do niej przytulać, czuć ciepło jej ciała, zapach skóry, a przede wszystkim mieć blisko do piersi i ulubionego mleka. Problem polega na tym, że maluch, który posmakuje tej przyjemności, nie chce potem z niej zrezygnować. Wielu rodziców skarży się na swoje dzieci, że są już w poważnym wieku pięciu, sześciu lat, a jeszcze rezydują w ich sypialniach. Czy to jednak powód do tego, by już od pierwszych miesięcy twój maluszek spał sam?
W pierwszym półroczu życia maleństwo nie ma zwykle dużych wymagań związanych ze snem. Gdy jest najedzone, zadowolone, czuje się bezpiecznie, nic mu nie dolega – zasypia bez trudu. A gdy pojawią się problemy, zazwyczaj pomaga przystawienie do piersi albo przytulenie i pokołysanie na rękach. Słodko śpiącego maluszka wystarczy potem położyć do łóżeczka i otulić jego ulubioną kołderką. Ale... dzieci często się wtedy budzą i rytuał usypiania zaczyna się od nowa. Podobnie bywa podczas nocnych przerw na karmienie. Najedzone maleństwo może nie chcieć już tej nocy rozstać się z ukochaną mamą.
Wielu rodziców rozwiązuje ten problem, zabierając szkraba w pierwszych miesiącach do swego łóżka. Bliskość kruszynki budzi tyle tkliwości i czułości... Niejedna mama powie pewnie, że czując przy sobie maleńkie ciało, była najszczęśliwsza na świecie. Poza tym tak jest po prostu wygodniej. Gdy maluch domaga się jedzenia, wystarczy przytulić go do piersi. Efekt? Rodzice sypiający ze swoim maleństwem rzadziej skarżą się na nieprzespane noce.
Wasz wybór
Decyzję, czy spać z maluszkiem, czy osobno, musicie podjąć sami. Wśród pediatrów i psychologów są zwolennicy obu rozwiązań. Zarówno jedni, jak i drudzy przekonują, że „tak jest lepiej dla dziecka”. Pamiętajcie jednak, że aby waszej ukochanej córeczce czy synkowi było dobrze na świecie, potrzebuje fizycznej bliskości rodziców. Jeśli chcecie, by dziecko spało we własnym łóżeczku, w pierwszym roku życia najwygodniej i najbezpieczniej umieścić je przy waszym łóżku. Postawcie je tak, byś, nie wstając, mogła dotykać dziecka. To często wystarcza, aby wybudzonego smyka uspokoić.
Ta bezsenność...
Kłopoty z zasypianiem zazwyczaj stają się normą u półtorarocznego czy dwuletniego dziecka. Malec położony do łóżeczka wstaje po kilka razy na siusiu, picie, kolejnego buziaka. Każdy powód jest dobry. Woła mamę wielokrotnie i staje bezradnie w łóżeczku z wyciągniętymi rączkami. Chętnie także zamienia swoje łóżeczko na łóżko rodziców. Ale uwaga: jeśli teraz pozwolicie swojemu maluszkowi na zasypianie z wami, istnieje niebezpieczeństwo, że się do tego przyzwyczai, a późniejsze próby odzwyczajenia może potraktować jako odrzucenie. Co zatem robić? Postaraj się, by zasypianie codziennie miało swój miły rytuał. Co wieczór kładź malucha do łóżeczka mniej więcej o tej samej porze. Możesz przeczytać mu jego ulubioną bajkę, zaśpiewać kołysankę. Potem stanowczo, ale z miłością powiedz „dobranoc”, pocałuj maleństwo w czoło, czule otul kołderką i wyjdź z pokoju. Jeśli dziecko będzie cię wołało (a pewnie tak będzie), poproś tatę, by zajrzał do niego. Chcąc zachęcić malucha do spania w swoim łóżeczku, można skorzystać z pomocy ulubionego misia. Dzieci w tym okresie bardzo interesują się miłymi w dotyku pluszakami. Niemal wszystkie zabierają do łóżka maskotki. Niektóre chcą spać w bardzo dużym towarzystwie – zza stosów misiów prawie malca nie widać. Maskotki dają poczucie bezpieczeństwa. Sprawiają, że maluch, chociaż nie przy rodzicach, naprawdę słodko śpi. Ulubiony miś może wam pomóc przekonać dziecko do spania we własnym łóżeczku.
Siusiu i spać
Zasypianie dwu-, dwuipółlatka jest uzależnione od pewnego ustalonego porządku. Codziennie musi być tak, jak było poprzedniego dnia. Jeśli wczoraj spał w swoim łóżeczku, dziś też się w nim położy. Jeśli z wami, już pod wieczór może być problem z przytuleniem się do swojej podusi – chętniej wybierze towarzystwo mamy albo taty. Pamiętajcie, aby każdego wieczoru zachować kolejność czynności przed snem: ułożyć maskotki w łóżku tak, jak sobie tego życzy dziecko (np. słoń na poduszce, a miś pod jedną ręką), przeczytać bajkę, pocałować, utulić. Jeśli jeden z tych punktów programu będzie zaburzony, maluch spokojnie nie zaśnie, a wręcz może „wylądować” w waszej sypialni.
Ale nawet jeśli zaśnie u siebie, nie znaczy to, że tam też rano się obudzi. W trzecim roku życia wiele dzieci zaczyna nocne wędrówki. Często przychodzą do łóżka rodziców. Zdarza się, że choć ruszają w drogę, nie docierają do celu i mama lub tata znajdują je rano śpiące na dywanie w korytarzu (niektórzy rodzice, by uniknąć podobnych niespodzianek, przyczepiają do piżamki dzwoneczek, który sygnalizuje, że malec rozpoczyna właśnie wędrówkę).
Co będzie dalej
Nie denerwuj się, że jeśli dziecko sypia w waszym łóżku, nigdy się od tego nie odzwyczai. Pewien znajomy pediatra na obawy rodziców, że ich maluszek się przyzwyczai do noszenia na rękach, do smoczka, do spania z mamą zawsze odpowiada spokojnie: „Jak się przyzwyczai, to się odzwyczai”. I tak rzeczywiście jest. Na ogół około czwartego, piątego roku życia dziecko samo przestaje w nocy odwiedzać rodziców. Warto wtedy pamiętać, by smyk miał chwilę wyciszenia przed pójściem spać. To może być masaż, rozmowa lub czytanie ulubionej bajki – radosnej i optymistycznej, która nie powoduje u malca emocjonalnej huśtawki. Wówczas chętniej zostanie sam w pokoju i spokojnie zaśnie. I tak noce spędzone z pachnącym, słodkim brzdącem mijają bezpowrotnie. A tęsknią za nimi nie dzieci, ale – wcześniej zniecierpliwieni – mama i tata.