
Kilkadziesiąt kolorowych piłeczek, a pomiędzy nimi roześmiane maluchy. Tak wygląda lekcja pływania dla niemowląt. Nie ma tu torów pływackich, gwizdków i trenera ze stoperem. Podczas zajęć dla najmłodszych instruktorzy nie uczą stylów pływackich. Pokazują raczej, jak wykorzystać zabawę w wodzie, aby wspomóc rozwój dziecka. Niemowlęta więc pluskają się i chlapią wodą, starsze dzieci nurkują i zjeżdżają z malutkiej zjeżdżalni... A rodzice? Wcale nie bawią się gorzej.
Dlaczego właśnie basen?
Pływanie to jednak nie tylko świetna zabawa, ale też wspaniały trening dla organizmu dziecka. Systematyczne chodzenie na basen hartuje i wzmacnia malucha. Pomaga też w leczeniu problemów z napięciem mięśniowym. Mali pływacy sprawniej się poruszają i często szybciej zaczynają raczkować niż ich „lądowi” rówieśnicy. I jeszcze jedno: pływanie wspaniale wpływa na rozwój… umysłu! Pluskający się maluch porusza się nie tylko do przodu albo do tyłu, ale we wszystkich możliwych kierunkach, a to pobudza tworzenie się nowych połączeń nerwowych w mózgu. Woda pod wpływem ruchu faluje, dzięki czemu stymuluje rozwój ośrodka równowagi dziecka. Dlatego zajęcia na basenie często zalecają nie tylko ortopedzi, ale i neurolodzy.
Kiedy zacząć lekcje?
Niebagatelną zaletą wspólnego pływania jest to, że umacnia ono więź między rodzicami i dziećmi. Nic więc dziwnego, że na basen coraz częściej trafiają nawet dwumiesięczne maleństwa (w Holandii czy Anglii pływają już sześciotygodniowe niemowlaki). Małe dzieci nie straciły jeszcze pomocnych w nauce pływania odruchów z życia płodowego. Zanurzone nie zamykają oczu ani nie zachłystują się wodą. I najważniejsze: w przeciwieństwie do nas, dorosłych, traktują wodę jak swoje środowisko naturalne.
Jak przygotować malca?
Zanim jednak wybierzecie się na basen, przygotuj malucha na spotkanie z wielką wodą. Możesz to zrobić np. podczas wieczornych kąpieli. Warto przed debiutem na pływalni zrezygnować z wanienki i zacząć kąpać malca w dużej wannie. Myjąc go, nie bój się zamoczyć mu uszu. Polewaj go wodą nabraną w dłoń, tak aby spływała mu po twarzy i brodzie. Dzięki temu dziecko przekona się, że mokra buzia to nic strasznego. Ale uwaga: oswajanie z wodą musi przebiegać bardzo wolno, bo inaczej maluszek mógłby zrazić się do pływania.
O czym pamiętać na początku?
Zanim wejdziecie do wody, przespaceruj się z malcem wokół basenu, aby mógł przyzwyczaić się do akustyki, temperatury powietrza, obecności obcych osób. Zanurzajcie się powoli – najpierw stópki, po chwili kolana, wreszcie brzuszek. Trzymaj malca twarzą do siebie i mocno do siebie przytulaj. Gdy dziecko przyzwyczai się już do wody (nawet sześciolatek może mieć z tym kłopot!), trzymaj je wyprostowanymi rękoma (ale cały czas pionowo). Teraz możecie bawić się piłką albo we wzbijanie fontanny kropel. Na kolejnych zajęciach w wodzie możesz spróbować delikatnie położyć malca na plecach. Ułóż jego główkę na dłoni, a potem kołysz go albo ostrożnie obracaj się z nim wokół własnej osi. Możesz też spróbować położyć dziecko na brzuszku i asekurować je, trzymając dłoń pod klatką piersiową lub z tyłu, za bioderka.
Jak uczyć, by nie zniechęcić?
Najważniejsze, aby w wodzie ani przez chwilę nie było nudno. Na zajęciach dzieci łapią piłeczki, razem z rodzicami przepływają pod tunelem i przyklejają do ściany naklejki. To nie tylko stymulująca zabawa, ale także trening całego ciała. Ot, choćby właśnie układanie wodnych puzzli. Kiedy rączki są zajęte zabawą, nóżki muszą wykonać podwójną pracę – i o to chodzi! W takich chwilach dziecko ćwiczy siłę swoich mięśni. Zastanawiasz się, czy pływanie aby za bardzo nie zmęczy malca? Na szczęście już dziś wiadomo, że niemowlęta w wodzie bronią się przed nadmiarem wrażeń. Kiedy zaczną ziewać i staną się marudne, to znak, że są już zmęczone. Wtedy wiadomo: czas do domu. Maluchy nie pływają dłużej niż 30–45 min. Zanim wyjdziecie z budynku, dokładnie umyj dziecko, natrzyj balsamem i posiedź z nim jeszcze ok. 20 min w szatni. Zdąży ochłonąć i ogrzać się.